Bierze sprawy w swoje… pędzle [ZDJĘCIA]

2022-01-07 08:00:00(ost. akt: 2022-01-05 11:30:56)
Paweł Alan Motyka: Nie przypuszczałem, że zwykłe hobby rozwinie się w prawdziwą pasję

Paweł Alan Motyka: Nie przypuszczałem, że zwykłe hobby rozwinie się w prawdziwą pasję

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

U mnie wszystko jest na odwrót. Lewa to prawa, prawa to lewa, a najchętniej zamiast do przodu, chodziłbym do tyłu, ale tej umiejętności jeszcze nie opanowałem — mówi Paweł Alan Motyka. Na szczęście przelewanie emocji na płótno wychodzi mu doskonale.
Już po pierwszej rozmowie jestem pewna, że mam do czynienia z artystyczną duszą. Paweł urodził się w Braniewie, ale dziś mieszka w równie urokliwym Fromborku. Te miasta były inspiracją dla niejednego twórcy, ale mój rozmówca raczej nie skupia się na tym, co widzi za oknem.

Życie nie oszczędzało go od dziecka — praktycznie nie utrzymywał kontaktu z ojcem, wychowywały go mama i babcia, a ta pierwsza odeszła, gdy chłopak miał zaledwie dwanaście lat.

— Mama zaczęła chorować, kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Obserwowałem jej ból, widziałem, jak bardzo cierpi, aż po kilku latach zmarła. Zabrał ją rak, a na mnie odcisnął piętno, które odczuwam do dzisiaj — mówi 29-letni dziś Paweł.

Rysować zaczynał już jako dziecko.

— Nie przypuszczałem wtedy, że zwykłe hobby rozwinie się w prawdziwą pasję. Najpierw rysowałem dla babci. Siedziałem przy niej z kartką papieru i kredkami, a w oczach miałem tylko jej uśmiech. Tworzyłem abstrakcyjne kolorowe rysunki — wtedy świat widziałem w trochę ładniejszych barwach. Babcia motywowała mnie do dalszego działania, a ja wiedziałem, że mam dla kogo tworzyć i że ten ktoś będzie ze mnie dumny — wspomina mój rozmówca.

Niestety, śmierć zabrała i tatę, z którym Paweł rzadko rozmawiał, i babcię, która znaczyła dla niego bardzo dużo.

— Zacząłem zatracać się w sobie, miewałem depresyjne myśli i czułem, że muszę znaleźć kogoś, kto wskaże mi właściwy kierunek. Tym kimś okazał się niezwykły artysta Zdzisław Beksiński. Jego sztuka jest naprawdę trudna, ale nie każdy twórca potrafi oddać odbiorcy tyle emocji. Ja każdego dnia staram się to ćwiczyć i mam nadzieję, że za parę lat uda mi się tę umiejętność rozwinąć na tyle, by zachwycić każdego — przyznaje Paweł.


Temu chłopakowi na pewno nie można odmówić talentu, ale jego prace zdają się prezentować najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy.

— Łączę realizm z abstrakcją, a głównym tematem moich prac są ludzie, skupiam się na ich twarzach, ale nie chcę pokazywać ich dokładnie takimi, jakimi wydają się na pierwszy rzut oka. Niektórych inspiruje wyjście do lasu, czy widok zachodzącego słońca, a ja szukam siebie w drugim człowieku, by podbudować własny charakter — zdradza artysta.

Po czym dodaje: — Często spotykam się z tym, że ludzie negatywnie oceniają moje prace — twierdzą, że są bardzo niepokojące, mroczne, straszne… Pytają nawet, czy nie mam przypadkiem problemów psychicznych. Ale w mojej opinii sztuka nie oddaje przecież tego, jaki jest człowiek naprawdę. Jako artysta staram się po prostu uwiecznić swoje odczucia i to, jak widzę świat własnymi oczami. Pokazuje swój każdy dzień — zarówno wzloty, jak i upadki — a tych niestety jest więcej.

Paweł mówi mi, że już od dziecka czuł się odrzucony i nieakceptowany. Najlepszą ucieczką od negatywnych doświadczeń okazuje się sztuka.

— To ona pozwalała mi zamknąć się we własnym świecie i nie wychodzić z niego godzinami. Zawsze byłem odludkiem, nie tylko rówieśnicy, ale nawet rodzina, traktowali mnie jak dziwaka. Zdarzali się pojedynczy znajomi, ale większość czasu spędzałem w domu i starałem się robić swoje — tworzyć, uczyć się, rozwijać pasję, która stanowiła idealną odskocznię od szarej codzienności — opowiada Paweł.
Dorosłość wcale nie okazała się łatwiejsza. Jak przyznaje mój rozmówca, jego życie stało się pasmem niepowodzeń, a on sam nadal wszędzie czuł się nie na miejscu.

— Łapałem dorywcze fuchy, ale miałem wrażenie, że nie sprawdzam się nawet, wykonując najprostsze czynności, jak grabienie liści. Nie widziałem się w żadnej pracy, ale zawsze po ciężkim dniu wracałem do płótna. Postanowiłem w końcu postawić wszystko na jedną kartę i zacząć tworzyć te swoje dziwne, jak mówili o nich inni, prace — mówi 29-latek.

Okazuje się, że mimo mroku, który wiele osób dostrzega w jego dziełach, Paweł pracuje nie tylko nad swoimi umiejętnościami, ale i podejściem do życia.

— Próbuję odkrywać pozytywne strony każdego dnia i być uśmiechniętym człowiekiem. Staram się mieć dystans i do samego siebie, i do ludzi, których spotykam. Nie ukrywam — jestem trochę dziwny, ale po prostu mam swój świat — jak chyba każdy. U mnie jest wszystko na odwrót — strona lewa to prawa, prawa to lewa, a najchętniej zamiast do przodu, chodziłbym do tyłu, ale tej umiejętności jeszcze niestety nie opanowałem. Jako nastolatek sporo się włóczyłem, szukałem szczęścia w innych ludziach, ale to był błąd. Często dostawałem kopa od losu i słyszałem „Paweł, to nie jest miejsce i czas dla ciebie”. Dziś wiem, że muszę brać własne sprawy w swoje ręce. Skupiam się na sobie — odkrywam się na nowo, chcę się odrodzić, by móc żyć i trwać na tym świecie. Patrzę w przyszłość, staram się nie zakopywać się w przykrych wspomnieniach z przeszłości. Nie chcę już myśleć o śmierci, którą na swojej drodze spotykałem tak często. Chcę przestać utrudniać sobie życie własnymi myślami — stwierdza mój rozmówca.

A w tym wszystkim pomaga Pawłowi sztuka — ta, która nie opuściła go od dziecka. Pasja, która pomogła przetrwać najgorsze, a dziś pozwala mu opowiedzieć o sobie innym bez używania zbędnych słów.

— Pozornie mroczne prace obrazują to, co czuję, lub czułem. Dla jednych są przerażające, ale inni dostrzec w nich mogą nawet nadzieję na lepsze jutro. Mimo całego zła, które mnie w życiu spotkało, dziś wiem, że chciałbym być po prostu szczęśliwy i nie zatracać się w tym, co było kiedyś. Chciałbym poznać kogoś, z kim mógłbym dzielić życie, co mogłoby być źródłem kolejnych inspiracji. No i stały dochód — bo bez tego nie ma nic — śmieje się Paweł.

Artysta ma również coś do powiedzenia tym, którzy tak jak on, nieraz czuli się w życiu odrzuceni.

— Dbajcie o siebie, idźcie za marzeniami, nie poddawajcie się i nie zwracajcie uwagi na to, co mówią inni. Róbcie wszystko, by odkryć tę iskierkę we własnym wnętrzu, a jak już ją znajdziecie, podążajcie za nią. Pasja, hobby, zainteresowania — to one najlepiej świadczą o człowieku. Jedyne, na co nie mamy wpływu to narodziny i śmierć. Reszta jest już w naszych rękach — przekazuje mój rozmówca.

A ja mam nadzieję, że prace Pawła Motyki znajdą grono fanów, którzy pod pozorami mroku odnajdą kawałki jego duszy, które ukrywa je w swoich obrazach tak umiejętnie, by dostrzec mogli je tylko wybrani.


Kamila Kornacka
k.kornacka@dziennikelblaski.pl