Jedzenie, które pokochał świat

2021-05-15 18:00:00(ost. akt: 2021-05-14 11:28:15)
Pierwsza restauracja McDonald's powstała dokładnie 81 lat temu

Pierwsza restauracja McDonald's powstała dokładnie 81 lat temu

Autor zdjęcia: pexels

Dokładnie 81 lat temu — 15 maja 1940 roku — powstało przedsiębiorstwo, które zmieniło nasze życie. Wokół jedzenia serwowanego przez restauracje McDonald’s wciąż pojawia się sporo kontrowersji, ale od kilku dekad fanów fast foodów przybywa. Dlaczego?
Otwierając swoją pierwszą restaurację w San Bernardino w Kalifornii, bracia Richard i Maurice McDonaldowie zapewne nie spodziewali się, że ich nazwisko stanie się rozpoznawalne na całym świecie.

Dziś nie ma chyba osoby, która nie wiedziałaby, czym są złote łuki (z angielskiego The Golden Arches — przyp. red.), stanowiące logo jednej z największych sieci restauracyjnych, obsługującej miliony klientów dziennie w ponad 100 krajach.

Dosyć późno, bo 52 lata od powstania pierwszej restauracji, McDonald’s pojawił się również w Polsce. Otwarcie baru na rogu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej w Warszawie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem. 17 czerwca 1992 roku w dobudowanej części Spółdzielczego Domu Handlowego „Sezam” pojawiły się tłumy Polaków spragnionych prawdziwego amerykańskiego jedzenia. Tego dnia restauracja obsłużyła 45 tysięcy klientów, którzy dokonali w sumie 13 304 zamówienia.

I było z czego wybierać — Big Mac, hamburger, cheeseburger, frytki, lody, Coca-Cola, sok jabłkowy, kawa i mleczne koktajle w trzech smakach — to jedzenie zrobiło w Warszawie furorę, a po kilku miesiącach, w grudniu 1992, złote łuki zaświeciły również w Katowicach, znów ściągając rzesze ciekawych nowych smaków klientów.

Pierwsze burgery sieci McDonald's mogliśmy kupić w Polsce dopiero w 1992
Fot. pexels
Pierwsze burgery sieci McDonald's mogliśmy kupić w Polsce dopiero w 1992


— Jestem pokoleniem, dla którego McDonald’s był symbolem dobrobytu. Kiedy dorastałam, kolejne restauracje pojawiały się w Polsce i pamiętam, jak podczas wakacji we Wrocławiu odwiedziłam tamtejszy bar. I dla mnie to był wielki szał i szok, ale to było bardzo dawno temu, w czasach, kiedy mogłam jeszcze jeść gluten, a moje nawyki znacznie odbiegały od zasad zdrowego żywienia — mówi Agnieszka Kopczyńska, dietetyczka i autorka bloga „Aga ma smaka”.

I dodaje: — Marketingowe założenia sieci od początku skupiały się na tym, by stworzyć z restauracji miejsce ciekawe dla dzieci i młodzieży. W barach McDonald’s pojawiały się różne zestawy z dodatkami dla najmłodszych, a działania firmy były nakierowane na budowanie pozytywnych doświadczeń i przyznam, że to działało również na mnie.

Do dziś w tej kwestii niewiele się zmieniło.

— Od samego początku jesteśmy marką rodzinną i każda rodzina jest dla nas bardzo ważna. Cenimy rodzinne relacje, bliskość, beztroskę, dlatego dokładamy wszelkich starań, by stworzyć dla Was prawdziwie domową i niepowtarzalną atmosferę - taką, która może jeszcze bardziej wzmocnić Wasze więzi — czytamy na stronie McDonald’s, a w restauracjach sieci nadal obserwujemy wycieczki całych rodzin i ekscytację, malującą się na twarzach dzieci na widok wielkich złotych łuków, tworzących literę „M”.

Nie dziwią więc wyniki badań ARC Rynek i Opinia, przeprowadzonych w 2018 roku, z których wynika, że najpopularniejszą przydrożną restauracją, wybieraną na szybki posiłek przez rodziny, podróżujące z dziećmi, jest właśnie McDonald’s.

— Rodziny z dziećmi wybierając posiłek w trasie, szukają rozwiązań po drodze gwarantujących jakość i zachowanie pewnych standardów. Dlatego jedzenie typu fast food ze sprawdzonych miejsc, takich jak bary należące do stacji sieciowych czy restauracje sieciowe typu McDonald’s są dla nich idealnym rozwiązaniem. Posiłki w takich miejscach to gwarancja sprawdzonej jakości i świeżości produktów, spełniających określone kryteria. Z pewnością dużo mniejsze obawy mają konsumenci, kupując hamburgera w McDonald’s, gdzie na wszystkich etapach tworzenia jest zagwarantowana kontrola, niż kupując hamburgera w nieznanym miejscu. Z naszych innych badań wynika, że konsumenci w drodze mniejszą wartość przykładają do tego, czy posiłek jest zdrowy i zbilansowany, ważniejsze jest źródło i szybkość podania — komentuje Sylwia Miszczyk, badaczka z ARC Rynek i Opinia.

Agnieszka Kopczyńska: Marketingowe założenia sieci od początku skupiały się na tym, by stworzyć z restauracji miejsce ciekawe dla dzieci i młodzieży
Fot. pexels
Agnieszka Kopczyńska: Marketingowe założenia sieci od początku skupiały się na tym, by stworzyć z restauracji miejsce ciekawe dla dzieci i młodzieży



Kontrowersji wokół jedzenia serwowanego przez McDonald’s jest nadal sporo, chociaż restauracje regularnie wprowadzają zmiany, mające na celu poprawę jakości podawanych posiłków. Czy legendarne burgery i złociste frytki rzeczywiście mają negatywny wpływ na nasze zdrowie, czy nie jest z nimi aż tak źle?

— Powołam się na słowa Paracelsusa, zwanego ojcem medycyny nowożytnej, który zwykł mawiać, że to dawka czyni truciznę. Moi podopieczni, którym zależy na redukcji masy ciała, lub po prostu chcą popracować nad swoimi nawykami, pytają mnie często, czy mimo wszystko mogą iść na pizzę, czy do restauracji typu fast food. Oczywiście nie chodzi o to, że wszyscy muszą całkowicie rezygnować z jedzenia serwowanego przez takie miejsca, ale niestety z moich obserwacji wynika, że to prawie nigdy nie jest „raz na jakiś czas”, bo te posiłki naprawdę przyciągają. A to, co oceniam najgorzej, to zabieranie do takich restauracji dzieci — odpowiada Agnieszka Kopczyńska.

Ale co w tych daniach jest nie tak?

— Skupmy się najpierw na tym, czego w nich nie ma. Rekomendacje żywieniowe jasno mówią, że połowę tego, co jemy, powinny stanowić warzywa i owoce odpowiednio w proporcjach ¾ do ¼. Doskonale wiemy, że w restauracjach typu fast food warzyw jest jak na lekarstwo, zwykle dodawane są w ilości symbolicznej. Jest jakieś jabłko i super, że ono się pojawia, ale umówmy się — nie jest ono powodem, dla którego dzieci tak chętnie odwiedzają te restauracje — zauważa dietetyczka.

Jeżeli nie warzywa, to co znajduje się w tych posiłkach?

— W dużej mierze wszystkie te produkty, które zgodnie z zaleceniami ekspertów powinniśmy ograniczać. Po pierwsze przetworzone mięso, które według WHO (World Health Organization — Światowa Organizacja Zdrowia — przyp. red.) jest najbardziej szkodliwą formą mięsa. Mamy też bardzo dużą ilość tłuszczu i z jednej strony to naturalne, bo restauracje zwykle serwują nam duży dodatek tłuszczu, będącego nośnikiem smaku, ale w produktach fast foodowych mamy dużo tłuszczów trans, które nasilają ryzyko rozwoju chorób dietozależnych, a nawet wystąpienie niektórych nowotworów. Mamy też dużo tłuszczów nasyconych, pochodzących z produktów odzwierzęcych, które zwiększają ryzyko chorób układu krążenia. W fast foodach raczej nie uświadczymy pełnoziarnistych produktów zbożowych, za to mamy spory dodatek cukru i soli — wyjaśnia ekspertka.

Flagowe danie restauracji — Big Mac — to aż 526 kcal i 27 gramów tłuszczu
Fot. pexels
Flagowe danie restauracji — Big Mac — to aż 526 kcal i 27 gramów tłuszczu


Słowa Agnieszki znajdują potwierdzenie w tabelach wartości odżywczych, które udostępnia na swojej stronie McDonald’s. Flagowe danie restauracji — Big Mac — to aż 526 kcal i 27 gramów tłuszczu. Dodatkowo zjadając jedną taką kanapkę, wykorzystujemy już 37 proc. naszego dziennego zapotrzebowania na sól. Nawet wprowadzony niedawno burger wegetariański jest bardzo kaloryczny — Veggie Burger to 548 kcal, 29 gramów tłuszczu i 57 proc. dziennego zapotrzebowania na sól.

A tej również w codziennym życiu nadużywamy.

— I to nawet nie dosalając potraw — w kupowanych przez nas gotowych produktach i półproduktach, nawet w pieczywie, mamy już solidną ilość soli. Jej nadwyżka to czynnik rozwoju chorób takich jak między innymi nadciśnienie, na które cierpi coraz więcej Polaków. Biorąc więc pod uwagę nasze narodowe schorzenia — nadwagę, otyłość, nadciśnienie, czy cukrzycę typu drugiego — regularne jedzenie tego typu produktów na pewno nie jest najlepszym wyborem i zachęcałabym do tego, by, jeżeli już naprawdę musimy, jadać je jak najrzadziej — radzi Agnieszka Kopczyńska.

Warto dodać, że wizyta w McDonald’s nie kończy się zwykle na jednej kanapce.

— Ten, komu zdarzyło się jadać w tego typu restauracji, zauważył pewnie, że po zjedzeniu takiej jednej bułeczki, mimo jej wysokiej kaloryczności, wcale nie pojawia się uczucie sytości. Dlaczego? Dlatego, że to zdrowe posiłki, obfitujące w błonnik oraz dużą ilość warzyw i owoców wypełniają nasz żołądek szybciej i na dłużej. Nie możemy zjeść przecież nieograniczonej ilości sałatki z roślinami strączkowymi — w pewnym momencie powiemy dość, a z tymi bułeczkami jest niestety trochę inaczej — zauważa nasza rozmówczyni.

Dania podobne do tych serwowanych w restauracjach typu fast food, ale w znacznie zdrowszej i bardziej sycącej wersji, przygotować możemy przecież sami.

— Dokonując pewnych modyfikacji, sprawimy, że ten posiłek będzie dużo lepszy. Burgera możemy przyrządzić z chudego mięsa albo nawet z fasoli. Zapakujmy go w pełnoziarnistą bułkę. Frytki upieczmy za to w piekarniku, dzięki czemu zredukujemy ilość tłuszczów w ogóle, ale i ilość tłuszczów trans. Zamiast robić frytki tylko z ziemniaków, wykorzystajmy też bataty, buraki, czy marchewkę. Do tego sałatka z chrupiących warzyw z dodatkiem zdrowego tłuszczu np. w postaci oliwy i summa summarum mamy posiłek znacznie zdrowszy, a jednak podobnie atrakcyjny. Wspólne przygotowywanie posiłków może być też ciekawym sposobem na budowanie zdrowych nawyków żywieniowych u dzieci — przyznaje dietetyczka.

Agnieszka Kopczyńska zwraca uwagę na to, że nadal nie każdy z nas wierzy, że to, co wkładamy codziennie do ust, ma realny wpływ na to, jak będziemy czuli się za jakiś czas.

— Wiele osób naprawdę podchodzi do tego na zasadzie „ok, może i tak jest, ale to mnie nie dotyczy”, a okazuje się, że dotyczy i to coraz większej ilości ludzi. I, co ciekawe, działa nawet w dwie strony, bo zdrowym żywieniem jesteśmy w stanie znacząco poprawić stan swojego zdrowia, a nawet niektóre negatywne zmiany cofnąć, oczywiście o ile nie poszły już za daleko. Dlatego powtarzam — lepiej zapobiegać, niż leczyć. Niestety, prozdrowotna edukacja żywieniowa w Polsce nie jest na najlepszym poziomie. Działania uświadamiające te ważne kwestie nie docierają do wszystkich i wszędzie, nawet w szkołach funkcjonują w bardzo skromnym zakresie, a niewiedza może przekładać się na zwiększoną chęć korzystania z fast foodowych propozycji — mówi ekspertka.

Nie ma dziś chyba na świecie osoby, która nie rozpoznałaby logo restauracji
Fot. pexels
Nie ma dziś chyba na świecie osoby, która nie rozpoznałaby logo restauracji


A jaką przyszłość wróży Agnieszka restauracji McDonalds w dniu 81. rocznicy jej powstania?

— Stale obserwujemy nie tylko w Polsce, ale i na świecie rozwój chorób dietozależnych, mimo wszystko podejście ludzi do jedzenia trochę się zmienia i myślę, że restauracje fast foodowe będą musiały w przyszłości trochę zmienić profil swojej działalności. To już się dzieje — ich oferty ulegają modyfikacji i tak będzie się działo, co potwierdza pojawianie się m.in. opcji wegetariańskich. To bardzo istotne, bo jest coraz większe grono osób, którym zależy na tym, by ograniczać, a nawet unikać produkt odzwierzęcych. W grę wchodzi też temat odpowiedzialności społecznej biznesu i wpływu, jakie masowe hodowle zwierząt mają na nasze środowisko — stwierdza Agnieszka Kopczyńska.

I dodaje: — Profil działalności tego typu restauracji będzie się zmieniał, ale na pewno nie wróżę im klęski, bo jak widać, marka McDonald’s nawet u nas dobrze się zadomowiła, a analizując dzienniczki żywieniowe moich podopiecznych, mogę potwierdzić, że fast food nadal bardzo często się w nich pojawia.

Agnieszka Kopczyńska
Fot. archiwum prywatne
Agnieszka Kopczyńska

AGNIESZKA KOPCZYŃSKA — elblążanka, dietetyczka i autorka bloga „Aga ma smaka – żyj i jedz zdrowo”. Na swoim koncie ma dwa e-booki — „Jak zdrowo jeść i gotować?” i „Ty kontra nawyk. Wszystko, co musisz wiedzieć, aby zacząć pracować nad (nie)zdrowymi nawykami”.


Kamila Kornacka
k.kornacka@dziennikelblaski.pl