Morderstwo kobiety w Elblągu. Oskarżony pamięta tylko, że kogoś bił

2021-06-25 18:04:00(ost. akt: 2021-06-25 19:44:47)
Pierwsza rozprawa w sprawie zabójstwa Maryli B. odbyła się 21 czerwca w Sądzie Okręgowym w Elblągu

Pierwsza rozprawa w sprawie zabójstwa Maryli B. odbyła się 21 czerwca w Sądzie Okręgowym w Elblągu

Autor zdjęcia: kk

W swoich początkowych wyjaśnieniach przyznawał się do zarzucanego mu czynu. Na sali rozpraw powiedział jednak: — Nie wiem, czy zabiłem. Do tej pory nie wiem, czy to zrobiłem. Czy Kamil D. jest winny zamordowania bezdomnej kobiety?
30 czerwca 2020 w Elblągu nie był upalny, termometry wskazywały najwyżej 21 stopni. Tego dnia Kamil D. sprzedał w jednym z lombardów telefon, za który dostał jakieś 30 złotych. Tę sumę przeznaczył na alkohol, kupił butelkę wódki, bo picie najlepiej uciszało głosy, które zaczął słyszeć, odkąd po raz pierwszy rozstał się z żoną. Alkohol sprawiał, że wyzwiska i groźby rozbrzmiewające w jego głowie, były nieco mniej słyszalne.

Będąc już w domu, 26-letni wówczas chłopak, wypił zakupiony wcześniej alkohol, a gdy zbliżał się wieczór, poczuł ochotę na więcej. Postanowił iść na stację benzynową po piwo. W drodze powrotnej zachciało mu się siku, więc stwierdził, że potrzebę załatwi w pobliskim parku.

Kiedy wszedł za krzaki, okazało się, że właśnie w tym miejscu nocuje para bezdomnych. Kamil rzucił w ich stronę, że może powinni iść do noclegowni, na co leżący już pod kołdrą mężczyzna wstał i zaczął chłopaka obrzucać przekleństwami.

Między obcymi sobie ludźmi nawiązała się nieprzyjemna dyskusja, w wyniku której, Kamil uderzył bezdomnego pięścią w twarz. W tym momencie poczuł, jak druga osoba atakuje go od tyłu. Odruchowo uderzył ją łokciem, a gdy upadła, kopnął, trafiając nogą gdzieś w okolicę żeber.

W międzyczasie mężczyzna, który dostał już od Kamila w twarz, złapał za swoją kołdrę i uciekł. Chyba obawiał się tego, co mu grozi. Chłopak został sam z drugą bezdomną osobą, jak się później okaże, była to Maryla B., ale 26-latek nie zastanawiał się nawet, czy ma do czynienia z kobietą, czy mężczyzną.

Kamil zadawał kolejne ciosy, uderzając bezdomną pięściami po całym ciele — po głowie, szyi, klatce piersiowej, tułowiu, rękach i nogach. Może nawet nie zdawał sobie sprawy, że z każdym następnym razem, w ciele Maryli powstają nowe uszkodzenia — boki jej głowy i twarz już są stłuczone, staw barkowo-obojczykowy jest uszkodzony, wątroba i ściany odbytu pękły, a żebra są połamane z obu stron.

Chłopak był pod wpływem, jak sam ją później nazwie, białej gorączki. Po alkoholu zdarzyło mu się już przecież kiedyś wybić szybę, wtedy też dostał podobnego ataku. Po tym jak zakończył okładać kobietę pięściami, ciężarem własnego ciała przyparł ją do ziemi, odciął jej dostęp powietrza, w wyniku czego Maryla B. się udusiła.

Czy właśnie tak wyglądała feralna noc z 30 czerwca na 1 lipca 2020? Tego nie wiemy, Kamil D. często miewa luki w pamięci po alkoholu, a następnego ranka obudził się przecież z ogromnym kacem.

Chłopak 2 lipca minionego roku tak miał zeznawać na elbląskiej komendzie: — Obudziłem się w domu w łóżku z żoną — miałem kaca. Zaczęło mi świtać, że coś się w nocy stało. Przypomniałem sobie bezdomnych i to, że biłem kogoś. Skojarzyłem, gdzie to miało miejsce — za żywopłotem obok ulicy Tysiąclecia. O tych myślach powiedziałem żonie, nie uwierzyła. Dokładnie powiedziałem jej, że chyba zabiłem bezdomnego, a ona powiedziała do mnie, że ściemniam.

Kamil, który na własnych spodenkach zauważył plamy, przypominające krew, o swoich podejrzeniach miał również poinformować pozostałych domowników, którzy nie potraktowali jego wyznań poważnie.

— Ja też do końca nie byłem pewny, czy to stało się naprawdę. Poprzedniego wieczora wypiłem dużo alkoholu i urwał mi się film. Nie mam pojęcia, która to była godzina. Wziąłem rower i pojechałem w to miejsce na ulicę Tysiąclecia za żywopłot. Gdy wjechałem tam, zobaczyłem leżącą na trawie kobietę. Widziałem ją z daleka. Pomyślałem, że skoro tak długo tam leżała, to na pewno nie żyje. Chyba była w ubraniach, nie podchodziłem blisko, wokół nie było nikogo innego. Przeraziłem się i wróciłem do domu, opowiedziałem ponownie żonie, że ta kobieta tam leży, a ona znowu mi nie uwierzyła. Trochę ją rozumiem, bo bywało wcześniej, że słyszałem różne głosy, mam to cały czas. Racjonalnie myślę, ale te głosy czasami słyszę w głowie, to wyzwiska i groźby wobec mnie, głosy męskie i żeńskie nieznanych mi osób. Żeby ich nie słyszeć, piję alkohol, jak piję, to tych głosów słyszę mniej — miał twierdzić mężczyzna.

Chwilę przed tym, jak zgłosił się na policję, odwiedzili go bracia. Przywieźli mu garnitur, bo 18 lipca Kamil wybierał się na chrzciny.

— Powiedziałem im, że zabiłem bezdomną poprzedniej nocy, oni też mi w to nie uwierzyli. Od dawna chcą tylko, żebym się leczył, nie wierzą w to, co mówię. Powiedzieli mi obaj, że powinienem przestać pić i że znowu mam jazdy. Nie miałem wyjścia, musiałem iść na policję — wyjaśniał funkcjonariuszom Kamil.

Obawy braci nie były bezzasadne. Chłopak miał za sobą próby samobójcze, w związku z którymi kilkukrotnie był hospitalizowany. Z alkoholu jednak nie rezygnował, i chociaż ten, wywoływał u niego czasem agresję, Kamil D. nigdy wcześniej nie był karany.

Kiedy mężczyzna zgłosił się na komendę, okazało się, że  jego słowa zbiegły się z tym, co policjantom przekazał przypadkowy przechodzeń, który ujawnił zwłoki pokrzywdzonej.

21 czerwca 2021 odbyła się pierwsza rozprawa oskarżonego o zabójstwo bezdomnej kobiety Kamila. Podejrzany nie był w stanie składać wyjaśnień, jak twierdził, cała sytuacja jest dla niego zbyt stresująca.

— W nocy z 30 czerwca na 1 lipca 2020 roku w Elblągu, działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, wielokrotnie uderzał Marylę B. pięściami po całym ciele — w tym po głowie i szyi, klatce piersiowej, kończynach, tułowiu oraz w obrębie odbytu i odbytnicy, w wyniku czego, pokrzywdzona doznała uszkodzeń ciała w postaci wielomiejscowego stłuczenia boków głowy, w tym twarzy, uszkodzenia stawu barkowo-obojczykowego, pęknięcia wątroby, pęknięcia ściany odbytu, obustronnych symetrycznych złamań żeber w ich przednich odcinkach. Ciężarem swego ciała przyparł do twardego podłoża klatkę piersiową pokrzywdzonej, wywołując upośledzenie wymiany powietrza między otoczeniem a światłem pęcherzyków płucnych, w wyniku czego pokrzywdzona zmarła śmiercią gwałtowną, nagłą, której bezpośrednią przyczyną było uduszenie się — tak brzmi treść odczytanego 27-latkowi aktu oskarżenia.

Czy elblążanin przyznaje się do winy? W swoich wcześniejszych wyjaśnieniach — składanych na komendzie i w prokuraturze — miał twierdzić, że zabił. Podczas rozprawy powiedział jednak:
— Nie wiem, czy zabiłem. Do tej pory nie wiem, czy to zrobiłem. Po prostu nie miałem powodu jej zabijać, nie miałem powodu krzywdzić kobiety, której nawet nie znałem.

Jako jedyna ze świadków na sali rozpraw pojawiła się żona oskarżonego, która odmówiła składania wyjaśnień.

Termin następnego posiedzenia sądu zaplanowano na 10 września 2021 roku.
Do tematu powrócimy.