To była miłość od pierwszego wejrzenia [ROZMOWA]

2022-01-15 20:00:00(ost. akt: 2022-01-14 17:23:05)
Nasz plan na przyszłość jest jasny — wspólne spędzanie kolejnych lat — mówi Ula

Nasz plan na przyszłość jest jasny — wspólne spędzanie kolejnych lat — mówi Ula

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

Historia Filipa nie zaczyna się dobrze — przedwczesny poród, liczne pobyty w szpitalach, a później codzienność w DPS-ie. Na szczęście na swojej drodze spotkał Ulę — kobietę, która podarowała mu bezwarunkową miłość i zapewniła bezpieczny dom.
Mieszkająca pod Elblągiem Ula jest mamą dorosłej córki, a na co dzień pracuje jako fryzjerka. Kiedy pewnego dnia do zakładu trafiła pracownica Domu Pomocy Społecznej przy Kasprzaka i chciała kupić nożyczki, by strzyc jego podopiecznych, Ula zaproponowała, że sama zajmie się dziecięcymi fryzurami.

— Najpierw dzieci przychodziły do zakładu, później strzygłam je w placówce i tak, pięć lat temu, poznałam Filipa, który miał wówczas zaledwie 3,5 roku — opowiada moja rozmówczyni.

Ula zaznacza: — To była miłość od pierwszego wejrzenia, chłopiec utkwił w mojej pamięci i postanowiłam dowiedzieć się więcej na temat form odwiedzania podopiecznych DPS-u. Wytłumaczono mi, że decydując się na tak poważny krok, jak regularne wizyty, muszę być konsekwentna, by nie narażać dziecka na dodatkowy stres.

Początkowo Ula bywała w elbląskiej placówce raz lub dwa razy w tygodniu. Nie mogli opuszczać z Filipem terenu DPS-u, ale już po kilku miesiącach dostali zgodę na wspólne wyjście.

— Wzięliśmy więc wózek i poszliśmy na spacer — wspomina kobieta.

I wyjaśnia: — Kiedy poznałam Filipa, był dzieckiem leżącym, a dokładniej spionizowanym. Oznacza to tylko tyle, że był w stanie stać, trzymając się czegoś, ale nie wykonywał żadnych samodzielnych ruchów w kierunku chodzenia. Dziś, dzięki postępom, które udało nam się poczynić, Filip sam stawia już pierwsze kroki.

Ula i Filip poznali się, gdy chłopiec miał 3,5 roku. Dziś jest szczęśliwym 8-latkiem
Fot. Ryszard Biel
Ula i Filip poznali się, gdy chłopiec miał 3,5 roku. Dziś jest szczęśliwym 8-latkiem


Ich ścieżka do wspólnego szczęścia nie była jednak krótka.


— Najpierw odwiedziny, później wspólne weekendy, aż wreszcie po siedmiu miesiącach Filip mógł zostać u mnie na noc. Nasze wizyty dochodziły do skutku dzięki formie tzw. rodziny zaprzyjaźnionej, następnie wystąpiłam do sądu o urlopowanie dziecka, które poparła opiekunka prawna Filipa — jedna z sióstr zakonnych prowadzących elbląski DPS. Dwa miesiące codziennej opieki nad chłopcem uświadomiły mi, że dam radę zaopiekować się nim na stałe. I postanowiłam stworzyć dla Filipa rodzinę zastępczą — w tym roku mijają już trzy lata odkąd mieszka ze mną — relacjonuje Ula.

Moja rozmówczyni przyznaje: — Zanim powstała nasza nierozerwalna więź, pokonaliśmy długą drogę. Nie zapomnę, jak Filip kulił się, gdy ktokolwiek się do niego zbliżał — kojarzył ludzi z krzywdą — myślał, że albo coś od niego chcą, albo będzie bolało, albo będą go do czegoś zmuszać. To, że mogłam się do niego zbliżyć, nie wywołując negatywnej reakcji, zajęło prawie rok. A zaraz potem wróciła mimika twarzy, uśmiech i kontakt wzrokowy — Filip zaczął mi ufać. Po raz pierwszy tak naprawdę przytulił mnie półtora roku temu. Budowanie naszej relacji to proces, który wymaga cierpliwości — ale warto.

Postępy są duże, chociaż padaczka, która pojawiła się dwa lata temu, trochę je przystopowała. Ula i Filip porozumiewają się bez słów, chłopiec jeszcze nie mówi.

— Mój syn nie ma już problemów w kontaktach z ludźmi. Kiedyś trudno mu było im zaufać, a dziś jest bardziej otwarty w stosunku do innych i się ich nie boi. Staje się coraz bardziej samodzielny i ma własne zdanie. W przeszłości nawet mi trudno było odczytać jego emocje, dziś już wiem na pewno, kiedy jest szczęśliwy, a kiedy zdenerwowany. Filip odkrywa kolejne emocje i każdego dnia uczy się funkcjonowania świata. Ostatnio poznał moc pieniądza i polubił nawet robienie zakupów. Zna już cyferki, a teraz składamy krótkie wyrazy — Filip bardzo chętnie się uczy, więc idzie mu to całkiem nieźle — chwali 8-latka jego dumna mama.

Filip chętnie się uczy. Zna już cyferki, składa pojedyncze słowa i samodzielnie stawia pierwsze kroki
Fot. Ryszard Biel
Filip chętnie się uczy. Zna już cyferki, składa pojedyncze słowa i samodzielnie stawia pierwsze kroki


Co wiemy o historii Filipa?


— Po pierwsze zaczęła się za szybko — Filip jest wcześniakiem — urodził się prawdopodobnie w 26. tygodniu ciąży i ważył niespełna kilogram. W jego dokumentach znajdują się wzmianki o posocznicy i przepuklinie. Jest też masa łacińskich nazw, a niektórych do dziś nie udało mi się odszyfrować. Wiem, że urodził się w domu, skąd został dowieziony do szpitala w Szczytnie, a stamtąd przetransportowany na OIOM do Olsztyna. Wkrótce po tym, jak został wypisany do domu, znów trafił do szpitala z zapaleniem płuc. Kolejny powrót — tym razem ze złamaną kością udową, zwichniętym barkiem i dopiskiem w dokumentach mówiącym o tym, że dziecko padło prawdopodobnie ofiarą pobicia — opowiada Ula.

Filip został odebrany rodzinie biologicznej wraz z piątką swojego rodzeństwa.
W szpitalu stwierdzono, że ma porażanie mózgowe. Udało mu się trafić do rodziny zastępczej, ale wkrótce, jako dziecko wymagające szczególnej troski, trafił do elbląskiego DPS-u. Jak widać, Filip przeżył już sporo i podejrzewam, że miał prawo bać się ludzi — stwierdza moja rozmówczyni.

Na szczęście złą passę przerwało spotkanie, za które do dziś Ula jest wdzięczna losowi.

— Po prostu trafił swój na swego. Nie wiem, może bocian się pomylił? Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. Jestem osobą empatyczną i współczującą, ale z innymi dziećmi nie udało mi się nawiązać takiej więzi, jak z Filipem. Z nim wszystko przychodziło mi naturalnie — niemal od samego początku traktowałam go jak własne dziecko — przyznaje Ula.

Jak wygląda teraz ich codzienność?


— Zwyczajnie — odpowiada mama chłopca. — O 9 jedziemy do szkoły, a o 15 z niej wracamy. Dwa razy w tygodniu uczestniczymy w 1,5-godzinnych rehabilitacjach i staramy się chociaż raz w tygodniu zajrzeć na basen, bo Filip bardzo lubi wodę. Do tego dochodzą wizyty u lekarzy — na konsultacje jeździmy między innymi do Warszawy czy Gdańska. Co jakiś czas odwiedza nas koordynatorka pieczy zastępczej, ale zapewniam, że nie jest to wizyta o urzędniczym charakterze. Dla mnie to bardziej odwiedziny koleżanki, która tak samo jak ja, troszczy się o dobro Filipa. Te spotkania zupełnie mi nie przeszkadzają — wręcz przeciwnie — uważam je za konieczne, bo ludzie, jak pokazują różne sytuacje, bywają różni — zauważa Ula.

W tym roku Ula otrzymała Diament Dobroci i Serca
Fot. Ryszard Biel
W tym roku Ula otrzymała Diament Dobroci i Serca


Mama Filipa cieszy się z decyzji, którą podjęła. Stworzenie rodziny zastępczej dla Filipa sprawiło, że przewartościowała wiele życiowych spraw i jednego jest pewna:
Wiem, że zrobię wszystko, by Filip zawsze był przy mnie. Nasz plan na przyszłość jest jasny — wspólne spędzanie kolejnych lat — mówi.

I chce przekazać coś tym, którzy nadal zastanawiają się, jak mogą pomóc:
— Wiem, że jest wśród nas wiele rodzin i samotnych kobiet, które mają w sobie ogromne pokłady miłości. Powinny wiedzieć, że są dzieci, które bardzo potrzebują ciepła i towarzystwa. Warto zacząć od odwiedzania placówek, takich jak DPS, by ich podopieczni nie byli skazani na życie pełne ograniczeń. Wolontariat, urlopowanie, stworzenie rodziny zaprzyjaźnionej lub zastępczej — możliwości jest wiele. Niech te dzieci zobaczą, że wśród dorosłych są też fajni ludzie, którzy chcą im pomóc i zwyczajnie spędzać z nimi czas.

Kamila Kornacka
k.kornacka@dziennikelblaski.pl


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ___ #3074077 | 213.184.*.* 31 sie 2021 09:03

    Takim ludziom należy się podziw i szacunek.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. Aneta #3073899 | 83.20.*.* 29 sie 2021 02:20

    Ula jesteś Wielka oby więcej takich ludzi bylo

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz