Magdalena Poronin: Robię to, co naprawdę kocham

2022-01-16 08:00:00(ost. akt: 2022-01-14 17:26:13)

Autor zdjęcia: Urszula Zajko-Olejniczak

Jeżeli ktoś obudziłby mnie w nocy i kazał natychmiast wystąpić, byłabym od razu gotowa do wyjścia na scenę — mówi Magdalena Poronin. Koncertowanie odłożyła jednak na dalszy plan, żeby uczyć młodzież niezwykle trudnej sztuki śpiewu operowego.
Sporo migrowałam — pochodzę z Inowrocławia, szkołę kończyłam w Bydgoszczy, a męża mam z Koła — i to w sumie trochę dzięki niemu wylądowałam nieco ponad trzy lata temu w Elblągu. Mój mąż również jest muzykiem — gra w orkiestrze wojskowej i akurat tutaj go przydzielono — opowiada Magdalena Poronin, która do Elbląga przyjechała z Giżycka, które też nie jest jej rodzinnym miastem.

Męża poznała podczas studiów na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. W tym czasie Magda sporo koncertowała — między innymi na scenach Opery Nova i Filharmonii Pomorskiej. Współpracowała też z bydgoskim Teatrem Polskim i Teatrem Lalek „Buratino”.

Ale jej przygoda wcale nie zaczęła się od śpiewu.


— W szkole muzycznej uczyłam się już od siódmego roku życia. Najpierw przez kilka lat grałam na akordeonie, później chciałam śpiewać, ale ten pomysł nie przypadł do gustu mojemu ówczesnemu nauczycielowi — by realizować tę pasję, musiałam więc przez jakiś czas chować się po domach kultury. Wkrótce, zamiast rozpocząć przygodę z wymarzonym saksofonem, przydzielono mi klarnet, przed którym jedyną drogą ucieczki okazał się jednak śpiew. I tak koniec końców wszystko się ułożyło po mojej myśli — wspomina artystka.

Magdalena Poronin przyznaje, że kocha scenę i występy przed publicznością, ale jej życiu przyświeca pewna misja — swoją wiedzą pragnie dzielić się z młodymi muzykami, a idealne ku temu warunki czekały na nią właśnie w Elblągu.

— Mamy z mężem dwóch synów — starszy ma pięć lat, a młodszy dwa — wymagają więc dużo uwagi. Muszę przyznać, że dla mnie zawsze od wielkiej kariery ważniejsza była rodzina. Można się spełniać nie tylko jeżdżąc po świecie i śpiewając największe partie — przekazywanie młodzieży bazy i nauczanie ich śpiewu od podstaw daje równie wielką satysfakcję. Myśl, że daję moim uczniom możliwość dobrego startu w przyszłość, motywuje mnie do dalszego działania i sprawia, że czuję się spełniona — przyznaje nasza rozmówczyni.

Fot. Urszula Zajko-Olejniczak


— Od kilku lat przymierzaliśmy się do stworzenia w naszej szkole wydziału wokalnego, ale wszystko musi mieć swój czas, a przede wszystkim kogoś. Czekaliśmy na osobowość — bogowie pomogli — zjawiła się u nas pani Magda i stało się to, co się stało — mówił Andrzej Korpacki, dyrektor Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Kazimierza Wiłkomirskiego w Elblągu zaraz po pierwszym koncercie podopiecznych Magdaleny Poronin.

Trwająca już od roku współpraca z elbląską szkołą muzyczną rozpoczęła się przypadkiem. Najpierw Magda przychodziła tutaj trenować swój głos — jak bowiem powtarza, nawet doświadczeni śpiewacy, nie powinni rezygnować z regularnych treningów.

— Za którymś na moich próbach przyłapała mnie Marta Drózda-Kulkowska prowadząca elbląski Chór Cantata. Wkrótce poprosiła mnie o prowadzenie zajęć z jej chórzystami, a wreszcie pan dyrektor otworzył w ZPSM klasę śpiewu, która świetnie sobie radziła nawet podczas nauki zdalnej — uczyliśmy się teorii, słuchaliśmy oper, a kiedy mogliśmy — spotykaliśmy się na dużej sali koncertowej i ćwiczyliśmy, by wreszcie móc zaprosić wszystkich na nasz występ, który odbył się w październiku — relacjonuje Magdalena Poronin.

A dziś dumna nauczycielka przyznaje: — Moim największym marzeniem jest, by kolejne gwiazdy opery pochodziły właśnie z Elbląga. Nieco mniejszym — rozszerzenie klasy śpiewu, by zajęcia były dostępne nie tylko dla osób, które uczą się w szkole muzycznej, ale dla wszystkich, którzy czują, że mają potencjał.

Fot. Urszula Zajko-Olejniczak


Nasza rozmówczyni nie ukrywa jednak, że śpiew operowy to niezwykle trudna sztuka.


— Po pierwsze śpiewanie to bardzo ciężka praca fizyczna — nie ma śpiewania bez odpowiedniego oddechu — podczas śpiewu operowego nie używamy przecież mikrofonów — siła tkwi właśnie w oddechu. Nauka tej trudnej sztuki to wyzwanie nie tylko dla ucznia, ale i dla nauczyciela, który wyłapać musi każdy mankament i do każdego swojego podopiecznego podchodzić indywidualnie, bo śpiewu nie da się nauczyć książkowo. Ja podczas swoich lekcji stawiam na moc wyobraźni — muzykę trzeba sobie po prostu zwizualizować — i tak, porównujemy dźwięki np. ze strzałem z łuku czy dmuchaniem piórka. Szukamy odpowiednich analogii — wyjaśnia Magda.

Kolejnym ważnym krokiem jest pokonanie tremy.


— Ja pokochałam scenę tak bardzo, że nawet gdyby ktoś obudził mnie w nocy, od razu byłabym gotowa na niej wystąpić — to chciałabym przekazać moim podopiecznym. Marzę o tym, by pewnie prezentowali się przed publicznością i wkładali emocje w to, co robią — jeden utwór można przecież interpretować na milion sposobów. Chcę też pokazać moim uczniom prawdziwe występy na żywo — mają już wiedzę teoretyczną, ale rzeczywisty kontakt z tym rodzajem muzyki mieli do tej pory niewielki — chcemy to zmienić, a chęć zobaczenia gwiazd opery wielkiego formatu wyrazili już nawet rodzice moich uczniów — cieszy się nasza rozmówczyni.

Takie wsparcie w rozwijaniu pasji jest nieocenione.


— Pamiętam, że moja mama nie raz stawała na głowie, bym ja mogła dalej się realizować. To właśnie jej i mojej siostrze wiele zawdzięczam — bez ich zaangażowania moja odwaga i pewność siebie może wcale nie przyszłyby tak szybko — zauważa śpiewaczka.

A czego słucha się w domu pary muzyków?


— Teraz głównie piosenek z bajek dla dzieci — śmieje się Magda. — Staramy się jednak przemycać trochę muzyki klasycznej, ale nie zamierzamy zmuszać synów, by poszli w nasze ślady. Ostatnio — w dużej mierze z winy tego, jakie programy kreuje telewizja — coraz więcej rodziców zmusza swoje pociechy do publicznych występów, a one wcale nie są dla każdego. Warto dostrzegać potencjał naszych dzieci, ale do niczego ich na siłę nie przekonywać — to nigdy nie kończy się dobrze — radzi nauczycielka.

Podopiecznych Magdaleny Poronin będzie można usłyszeć w maju przyszłego roku podczas otwartego koncertu muzyki sakralnej, który ma się odbyć w Elblągu.

— Cieszę się, że zamieszkaliśmy akurat tutaj — stwierdza nasza rozmówczyni. — Elbląg bardzo mi się podoba i mogę robić tu to, co naprawdę kocham — podsumowuje.

Kamila Kornacka
Opowiedz mi o swojej pasji! Napisz na k.kornacka@dziennikelblaski.pl