Edward Parzych: Doceniam to, co mnie otacza
2022-02-20 17:30:00(ost. akt: 2022-02-18 13:33:05)
Kocha kajakarstwo, przedmioty z historią i swoje miasto — Elbląg. Wspiera sportowców finansowo i jako kibic. A niezwykłe przedmioty, które zbiera od lat, można podziwiać w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu.
Wszystko zaczęło się dawno temu, kiedy byłem młody i ładny, bo teraz pozostała mi tylko uroda – zaczyna z uśmiechem Edward Parzych.
I opowiada: – Zabawę w kajakarstwo rozpocząłem w wieku piętnastu lat – w Elblągu. Mieszkałem przy ulicy Niskiej, po sąsiedzku z rodziną, w której kajakarstwo uprawiało czterech braci. To oni mnie w to wciągnęli, a później mi pomagali. Pamiętam, jak starali się, żeby wyposażyć mnie w narty, bym mógł jechać na obóz zimowy. To mnie ujęło – rodzina, która sama nie była bardzo majętna, wspierała mnie w realizacji mojej pasji. Wkrótce otrzymałem nawet propozycje przejścia do bogatych klubów w Gdańsku, Bydgoszczy czy Szczecinie, ale nie podjąłem tej decyzji. Przede wszystkim ze względów finansowych – koszty przeniesienia były może niewysokie, ale rodziców nie było na to stać. Rozpocząłem więc pracę, a praca i poważny sport nie idą w parze. Moje wyniki były coraz gorsze, więc zrezygnowałem. Doskonale rozumiem sportowców, którzy bardzo chcą, ale z różnych względów nie mogą osiągać wysokich wyników – dlatego im pomagam.
Jak mówi trener Wojciech Załuski, Edward Parzych wspiera rozwój elbląskiego kajakarstwa już od kilkunastu lat. Nie tylko finansowo.
– Edward Parzych jest częścią naszej społeczności – bierze udział we wszystkich naszych przedsięwzięciach, jako wierny kibic zawsze jest na zawodach i wspiera zarówno zawodników, jak i ich rodziców. To bardzo ciepły i po prostu ludzki człowiek – zauważa Wojtek Załuski.
A Edward Parzych zaznacza: – Klub pięknie się rozwija i osiąga coraz lepsze wyniki. Elbląscy kajakarze i ich rodziny to wspaniała grupa zaangażowanych ludzi. Kiedy uczestniczę w ich wyjazdach, czuję dumę, że jestem jednym z elementów tego grona. Wspólne kibicowanie, przeżywanie emocji, które towarzyszą zawodom i biesiadowanie po regatach – tego chyba nic nie zastąpi.
Jak mówi trener Wojciech Załuski, Edward Parzych wspiera rozwój elbląskiego kajakarstwa już od kilkunastu lat. Nie tylko finansowo.
– Edward Parzych jest częścią naszej społeczności – bierze udział we wszystkich naszych przedsięwzięciach, jako wierny kibic zawsze jest na zawodach i wspiera zarówno zawodników, jak i ich rodziców. To bardzo ciepły i po prostu ludzki człowiek – zauważa Wojtek Załuski.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Trener z Elbląga wiceprezesem
A Edward Parzych zaznacza: – Klub pięknie się rozwija i osiąga coraz lepsze wyniki. Elbląscy kajakarze i ich rodziny to wspaniała grupa zaangażowanych ludzi. Kiedy uczestniczę w ich wyjazdach, czuję dumę, że jestem jednym z elementów tego grona. Wspólne kibicowanie, przeżywanie emocji, które towarzyszą zawodom i biesiadowanie po regatach – tego chyba nic nie zastąpi.
Ale kajakarstwo to niejedyna pasja Edwarda Parzycha. Ta druga narodziła się jeszcze, gdy był dzieckiem – jak mówi, odkąd pamięta, doceniał przedmioty z duszą.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Sportowy Plebiscyt Dziennika Elbląskiego: Kto trafi do Złotej Dziesiątki?
— Miałem bardzo mądrego dowódcę w wojsku, który oprowadzał nas po gdańskiej starówce i opowiadał o historii tamtejszych zabytków. Zamiłowanie do tego, co stare, miałem od dziecka, a z czasem moje zainteresowania coraz bardziej się pogłębiały – mówi pan Edward.
I wspomina: – Kiedyś zobaczyłem starszą kobietę, rąbiącą szafę – zadała już może ze dwa uderzenia, ale jej przerwałem. Powiedziałem, że w zamian za ten mebel przyniosę jej dwa razy tyle drewna. I tak się stało, a szafa do dziś stoi w domu mojego ojca.
W kolekcjach Edwarda Parzycha znajdują się między innymi siedemnastowieczne zegary kaflowe, przedwojenne elbląskie widokówki i elbląskie monety.
– Moja pasja zmienia się i ewoluuje. Mam dużą kolekcję dawnych elbląskich mebli, ale brakuje mi już na nie miejsca. Mamy w sypialni dwie piękne szafy, a żona kiedyś skarżyła się nawet znajomym, że zamiast w bezsenne noce patrzeć na nią, patrzę na meble. Ale co mam zrobić? Jestem zakochany nie tylko w niej, ale i w tych swoich antykach – otaczam się nimi od klamek po lampy – zdradza mój rozmówca.
Teraz priorytetem kolekcjonera są elbląskie srebra – część kolekcji Edwarda Parzycha można podziwiać w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu. Serce elblążanina skradła również ceramika kadyńska.
– Dziś eksponaty zdobywa się głównie na międzynarodowych aukcjach – kiedyś były wywożone, teraz wracają za sprawą miejscowych kolekcjonerów. Ale w przeszłości zdarzało się spotykać je zupełnie przypadkowo. Pamiętam, że idąc kiedyś obejrzeć szafę na sprzedaż do jednego domu, zobaczyłem na jednej z szafek kilkanaście sztuk wyrobów ceramiki kadyńskiej. Powiedziałem właścicielce, że bardziej niż szafa, interesują mnie właśnie one. A ona na to, że dwa tygodnie wcześniej wyrzuciła dwie siatki tej ceramiki na śmietnik. Dałem jej tylko do zrozumienia, że w takim razie wylądowało tam bardzo dużo pieniędzy. Ludzie często nie zdawali sobie kiedyś sprawy z wartości przedmiotów, które ich otaczały – mówi Edward Parzych.
– Dziś eksponaty zdobywa się głównie na międzynarodowych aukcjach – kiedyś były wywożone, teraz wracają za sprawą miejscowych kolekcjonerów. Ale w przeszłości zdarzało się spotykać je zupełnie przypadkowo. Pamiętam, że idąc kiedyś obejrzeć szafę na sprzedaż do jednego domu, zobaczyłem na jednej z szafek kilkanaście sztuk wyrobów ceramiki kadyńskiej. Powiedziałem właścicielce, że bardziej niż szafa, interesują mnie właśnie one. A ona na to, że dwa tygodnie wcześniej wyrzuciła dwie siatki tej ceramiki na śmietnik. Dałem jej tylko do zrozumienia, że w takim razie wylądowało tam bardzo dużo pieniędzy. Ludzie często nie zdawali sobie kiedyś sprawy z wartości przedmiotów, które ich otaczały – mówi Edward Parzych.
A ta – jest według niego nieoceniona.
– To przedmioty z duszą – nasza tożsamość i regionalna spuścizna. Dawnych mebli nie ma nawet co porównywać do tych, które powstają dzisiaj. Ale trzeba odpowiedzialnie o nie dbać. Moja pasja jest więc zajęciem kosztownym, ale dzięki niej chronię te pamiątki przed zapomnieniem. Jedna z dawnych elbląskich szaf, którą kupiłem u antykwariusza w Gdańsku, stoi dziś w naszym muzeum, ale najpierw musiała przejść kapitalny remont, nad którym przez siedem miesięcy pracowały dwie, a czasami nawet trzy osoby. Niestety – każde drewno – a zwłaszcza te, które już trochę lat przeżyło – absorbuje wilgoć. Warunki przechowywania antyków muszą więc być odpowiednie – zauważa mój rozmówca.
– To przedmioty z duszą – nasza tożsamość i regionalna spuścizna. Dawnych mebli nie ma nawet co porównywać do tych, które powstają dzisiaj. Ale trzeba odpowiedzialnie o nie dbać. Moja pasja jest więc zajęciem kosztownym, ale dzięki niej chronię te pamiątki przed zapomnieniem. Jedna z dawnych elbląskich szaf, którą kupiłem u antykwariusza w Gdańsku, stoi dziś w naszym muzeum, ale najpierw musiała przejść kapitalny remont, nad którym przez siedem miesięcy pracowały dwie, a czasami nawet trzy osoby. Niestety – każde drewno – a zwłaszcza te, które już trochę lat przeżyło – absorbuje wilgoć. Warunki przechowywania antyków muszą więc być odpowiednie – zauważa mój rozmówca.
Edward Parzych zapytany o to, jak mieszka mu się w Elblągu, odpowiada: – Jestem lokalnym patriotą – nasze miasto jest piękne i wciąż się rozwija, by być jeszcze piękniejszym. Ale to piękno tkwi nie tylko w mieście, ale w wielu miejscach naszego regionu – mamy przepiękną Bażantarnię, lasy, Wysoczyznę Elbląską, Kanał Jagielloński czy rezerwat przyrody Jezioro Drużno.
Kontakt z naturą jest dla pana Edwarda bardzo ważny.
– Mieszkam w otulinie Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej – czasami obserwuję, jak orzeł częstuje się moimi rybami. Obcowanie z przyrodą pięknie odstresowuje, nic nie zastąpi w życiu tego, co daje zapach łąki, oranej ziemi, liści – każda pora roku ma swój urok, a ja potrafię to docenić – kończy mój rozmówca.
– Mieszkam w otulinie Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej – czasami obserwuję, jak orzeł częstuje się moimi rybami. Obcowanie z przyrodą pięknie odstresowuje, nic nie zastąpi w życiu tego, co daje zapach łąki, oranej ziemi, liści – każda pora roku ma swój urok, a ja potrafię to docenić – kończy mój rozmówca.
Edward Parzych – elbląski przedsiębiorca, który od lat wspiera rozwój kajakarstwa. Od 2019 r. sponsor Uczniowskiego Klubu Sportowego Silvant Kajak Elbląg. Edward Parzych jest znanym kolekcjonerem dawnego rzemiosła i sztuki, a swoje zbiory chętnie udostępnia muzeom. W 2007 r. Ministerstwo Kultury przyznało mu odznakę honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”, a w 2015 r. otrzymał srebrną odznakę „Za opiekę nad zabytkami”. Został Sportowym Działaczem Roku 2020 podczas XV Sportowego Plebiscytu "Dziennika Elbląskiego", laureat honorowej nagrody prezydenta Elbląga w 2022 r.
Kamila Kornacka
k.kornacka@dziennikelblaski.pl
k.kornacka@dziennikelblaski.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez