O Wielkanocy w Portugalii i nauce języka polskiego

2022-04-17 15:06:00(ost. akt: 2022-04-14 11:06:30)
Pierwsza Wielkanoc w Polsce

Pierwsza Wielkanoc w Polsce

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Nazywa się Jorge Sousa i pochodzi z małej miejscowości Porto Moniz na wyspie Madera w Portugalii. Od ponad 4 lat mieszka w Polsce, a dziś opowiada nam o świętach w swoim kraju i nauce języka polskiego. Jesteście ciekawi, jak wygląda Wielkanoc w jego ojczyźnie?
Jorge Sousa zamieszkał w Polsce w 2018 roku. Przyjechał na wymianę studencką i już pozostał w naszym kraju. Obecnie pracuje w jednej z trójmiejskich korporacji. Przedstawiając się, podkreśla, że jest samoukiem języka polskiego.

Nauka języka polskiego


Przygoda z polską mową rozpoczęła się rok przed przeprowadzką. Po podjęciu decyzji o przyjeździe do Gdańska, jego dziewczyna-Polka, podarowała mu na urodziny książkę, żeby mógł zacząć uczyć się języka. To był jego początek oswajania się z fonetyką i dźwiękami. Jorge starał się szukać podobieństw do języka portugalskiego — to ułatwiało mu edukacje. Później przyszedł czas na naukę języka online przy pomocy popularnych aplikacji.

Zanim przeprowadził się do Polski, był już w stanie powiedzieć kilka podstawowych słów, takich jak przywitanie i przedstawianie się. Podczas studiów przez rok miał obowiązkowe zajęcia z języka polskiego. Były dla niego bardzo nudne, ponieważ treść zajęć pokrywała się z tym, czego nauczył się jeszcze przed przeprowadzką do Polski. Cały czas korzystał z aplikacji językowych i wchodziły na wyższy poziom zaawansowania. Jednak największą pomocą było korzystanie z języka w praktyce. Z doświadczenia Portugalczyka wynikało, że odsetek osób mówiących po angielsku w naszym kraju jest znacznie mniejszy. Zmuszało go to do mówienia po polsku. Powoli zaczynał się więc uczyć, jak prosić o konkretne rzeczy, starał się zrozumieć pytania innych, ale najważniejsze było to, że bez względu na to, jak bardzo było to dla niego trudne, nie przełączał się na angielski, tylko starał się zapytać, zrozumieć i wytłumaczyć używając wyłącznie polskich słów, które opanował.

Po otrzymaniu pierwszej pracy poznał przyjaciół, którzy szybko zauważyli jego umiejętności posługiwania się językiem polskim i w pewnym momencie wspólnie podjęli decyzję, że będą rozmawiać tylko w tym języku, co również bardzo mu pomogło. W tej chwili Jorge rozumie prawie wszystko, co słyszy po polsku, ale największą przeszkodą jest dla niego mówienie. Często, jeśli nie jestem pewien, czy zdanie, które mam w głowie, jest poprawne, decyduję się nie odzywać. Wie, że to nie jest dobre, ponieważ gdyby mówił nawet wtedy, gdy popełnia błędy, wciąż uczyłbym się i doskonalił.

— Chyba po prostu muszę mieć więcej pewności siebie i pamiętać, że nikt nie będzie mnie osądzał za to, że próbuję porozumiewać się w tak trudnym, a jednocześnie pięknym języku — przyznaje Portugalczyk.

Wielkanoc w perspektywie Portugalczyka mieszkającego w Polsce


— Jeśli chodzi o Wielkanoc w Portugalii, to jest ona bardzo podobna do tej w Polsce. Ogólnie rzecz biorąc, mamy te same katolickie tradycje i święta. Oczywiście, zauważyłem też kilka różnic — zaczyna Jorge.

I opowiada: — W Wielką Sobotę w Polsce rodziny przynoszą do kościoła koszyczek z jedzeniem, które zostanie poświęcone i spożyte w Niedzielę Wielkanocną. Natomiast w Portugalii (a przynajmniej w Porto Moniz) w Wielką Sobotę przynosi się do poświęcenia tylko chleb, który jest przeznaczony na śniadanie następnego dnia. W Polsce w koszyku znajduje się tak wiele produktów — ser, babka wielkanocna, jajka itp. — zauważa.

Wielkanocnym specjałem Portugalii jest też pieczywo folar
Fot. Pixabay
Wielkanocnym specjałem Portugalii jest też pieczywo folar

I dodaje: — Jeśli chodzi o potrawy świąteczne to mieszkańcy Madery, jako wyspy położonej na środku oceanu, w Wielkanoc jedzą dorsza, który jest potrawą narodową. Spożywają też dużo innych ryb. Popularna jest również jagnięcina. Tradycyjnie w Wielkanoc Portugalczycy konsumują także migdały — wymienia.

Dlaczego właśnie migdały? W Portugalii są one symbolem Jezusa, który ukrywa boskość pod powłoką człowieczeństwa.

— Jeśli chodzi o migdały, mamy wiele rodzajów, ale najbardziej tradycyjne, które jemy podczas Wielkanocy to otoczone w czekoladzie lub cukrze. Najlepsze i najpopularniejsze na Maderze są̨ te produkowane lokalnie — wyjaśnia.
Migdały w czekoladzie to wielkanocny przysmak Portugalczyków
Fot. Pixabay
Migdały w czekoladzie to wielkanocny przysmak Portugalczyków

Wielkanocnym specjałem Portugalii jest też pieczywo folar. To świąteczny placek, z którym wiąże się kilka znaczeń. Folar piecze się z jaj i mąki pszennej, a na jego wierzchu kładzie się gotowane jajko. Ciasto w zależności od regionu przywiera różne formy: słodką, nadzianą bakaliami, wieprzowiną, cielęciną lub drobiem.

— Przez cały okres wielkanocny ludzie, a zwłaszcza dzieci, grają w grę zwaną "Balamento". Zabawa jest dość prosta: każdego dnia w czasie poprzedzającym święta trzeba jako pierwszy powiedzieć "balamento". Jeśli wypowiesz je przed osobą, z którą grasz w tę grę, dostajesz punkt. Następnego dnia musisz zrobić to samo, aby zdobyć kolejny. Do Niedzieli Wielkanocnej osoby z najmniejszą liczbą punktów muszą dać koledze, który wygrał, czekoladowe jajka lub migdały w czekoladzie.

— Mieliśmy też wiele innych gier, w które tradycyjnie graliśmy w czasie Wielkanocy, ale niestety z biegiem lat coraz bardziej je zatraciliśmy, a dziś nie jestem nawet pewien, czy niektóre z nich jeszcze istnieją — wspomina Jorge.
I zaznacza: — W Portugalii nie mamy czegoś takiego jak Śmigus Dyngus, więc byłem bardzo zaskoczony, poznając tę tradycję w Polsce. Jest bardzo wesoła i ciekawa — śmieje się Jorge.

I zaznacza: — Dla nas Portugalczyków przed Wielkanocą najważniejsze jest to, aby ksiądz z kilkoma członkami kościoła i kapelą przeszli obok domów wszystkich mieszkańców, odwiedzili ich, zaśpiewali pieśni i pobłogosławili — aby byli oni gotowi do świętowania. Z tego, co zauważyłem, w Polsce w okresie Bożego Narodzenia jest coś podobnego.