Przed nami bogate święta?

2022-04-15 12:00:00(ost. akt: 2022-04-14 13:45:45)

Autor zdjęcia: freepik

Nie ma Wielkanocy bez jajek. Niestety w tym roku zdrożały, jak większość produktów, które włożymy do świątecznego koszyka. To będą wyjątkowe święta, bo pierwsze od dawna bez obostrzeń. Ale jednocześnie sporo za nie zapłacimy.
Rok temu z powodu pandemii musieliśmy ograniczać kontakty rodzinne. W tym roku w końcu możemy zorganizować prawdziwie rodzinne święta. Ale niezależnie od tego, ile osób usiądzie przy stole, Wielkanoc uderzy nas po kieszeni. Bo wszystko drożeje. Inflacja w Polsce, jak podaje GUS, wyniosła w marcu 10,9 proc. Nie oznacza to, że wszystko zdrożało tyle samo. Na przykład jaja, majonez, olej, margaryna do pieczenia czy choćby cukier — produkty, które goszczą w wielkanocnym stole — poszły w górę o kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt procent.

Zauważają to również nasi czytelnicy, których na Facebooku pytamy o wydatki świąteczne.
— Człowiek może nie będzie rezygnował ze świąt, ale przemyśli listę zakupów i liczbę potraw — pisze Natalia.
— Przy takich cenach to przy samym chlebie będę siedzieć, bo z tymi cenami to powariowali — twierdzi Edyta. — Wolę trochę grosza przyoszczędzić na te niepewne czasy, zamiast przejeść przy stole, bo okazja...
— Chyba łatwiej powiedzieć, co nie podrożało, choć też nie wiem, czy coś takiego by się znalazło — podkreśla Aleksandra.

Coraz droższe jajka


W 2020 roku, zanim wybuchła pandemia, deklarowaliśmy, że wydamy na święta ok. 640 zł. W tym roku planujemy przeznaczyć na świąteczne zakupy mniej, bo średnio 535 zł — wynika z Barometru Providenta. To i tak o 57 zł więcej niż przed rokiem, ale wciąż znacznie mniej niż przed pandemią. Czyli zaciskamy pasa? Za tę kwotę zrobimy też mniejsze zakupy niż do tej pory, bo wszystko drożeje. Za 10 jajek z chowu klatkowego w dyskoncie zapłacimy ok. 7 zł. W zeszłym roku było to ok. 5,5 zł. Droższe są jaja z wolnego wybiegu od kury zielononóżki — dziesięć kosztuje ok. 11 zł. Łatwo policzyć — cena za jedno jajko waha się dziś więc od 61 groszy do ponad złotówki. Na targowisku natomiast można kupić jaja od gospodarza. W zależności od wielkości cena jednego jajka zaczyna się od 1,20 zł.

Jajka, w porównaniu z poprzednią Wielkanocą, poszły w górę nawet 30 proc. To jednak dane z lutego. Wtedy za główne przyczyny wzrostu cen jaj wymieniało się rosnące koszty transportu i opakowań, ptasią grypę oraz działania niektórych sieci handlowych. Również pasze drożały od kilkunastu miesięcy, ale agresja Rosji na Ukrainę przyspieszyła to zjawisko. Tylko w ciągu ostatnich sześciu tygodni ceny jaj wzrosły aż o 89 proc., a ceny skupu kurcząt o 38 proc. Jak podaje Krajowa Izby Producentów Drobiu i Pasz, Ukraina i Rosja odpowiadają za 29 proc. światowego eksportu pszenicy. Wyższe ceny na razie jeszcze nie rzucają się tak w oczy, ale klienci sklepów detalicznych najbardziej odczują wzrost cen jaj i drobiu w momencie, gdy będzie na nie wysoki popyt, czyli przed samymi świętami wielkanocnymi.

Ale drożeje też inne mięso. Ceny wołowiny poszły w górę o 34,8 proc. Z kolei wieprzowina podrożała o 6,4 proc.

Wielkanoc jeszcze nie taka droga


Drożejąca pszenica już przekłada się na podwyżki cen mąki. Odbije się to na chlebie, makaronie czy ciastach, a nawet płatkach owsianych. Teraz pieczywo jest droższe o prawie 20 proc. niż rok temu i ok. 40 proc. niż trzy lata temu — pokazują dane GUS-u. A to oznacza, że o ile w 2019 roku za wielkanocny bochenek chleba pszenno-żytniego płaciliśmy średnio 2,2 zł, teraz za taki sam chleb przyjdzie nam zapłacić minimum 4 zł. W ciągu najbliższych miesięcy jego cena może jeszcze bardziej pójść w górę. Możemy się szykować, że na Boże Narodzenie za chleb zapłacimy nawet 10 zł.

Nie wszystko idzie w górę. Na światowych rynkach spadły na przykład ceny kakao. Niestety niższe ceny neutralizują wyższe koszty transportu i wzrost kosztów innych surowców do produkcji np. słodyczy — cukru, mleka czy tłuszczy. Na wielkanocnej babce z kakao więc nie zaoszczędzimy. Tym bardziej, że o ponad 40 proc. podrożały produkty tłuszczowe. Olej zdrożał najbardziej, bo o 90 proc. Między innymi dlatego, że na świecie maleje ilość rzepaku, który służy m.in. do produkcji oleju rzepakowego. Producentów dotknęły też duże susze, przez co zbiory mocno się zmniejszyły. Sytuację pogorszył też wybuch wojny za naszą wschodnią granicą. Ukraina to przecież istotny gracz na rynku zbóż i roślin oleistych.

Nie marnujmy jedzenia


Zbliżająca się Wielkanoc będzie więc droga. Zatem czy z rosnących cen możemy wyciągnąć jakieś wnioski?
— Dziś większość osób święta sprowadza do jedzenia i picia. Zmieniła się nasza kultura, która zachęca nas do obnoszenia się bogactwem. Zapomina się o tym, co jest sednem Wielkanocy — o wymiarze duchowym. Teraz wszystko drożeje, więc będzie trzeba zmienić zwyczaje, czyli strukturę świątecznych zakupów — zauważa dr Waldemar Kozłowski, ekonomista UWM. — Wcześniej cała rodzina zbierała się u jednej osoby. Dziś „każdy sobie rzepkę skrobie”, bo nie każdego będzie stać, żeby robić dla wszystkich obfite dwudniowe posiedzenia. Być może zorganizujemy Wielkanoc z głową i przemyślimy listę zakupów. Nie będziemy kupować, jak zazwyczaj, z nadwyżką, ale tyle, ile zjemy. Przecież Polacy zawsze wyrzucali jedzenie po świętach, bo nie byli w stanie zjeść tego, co kupili. Może nauczymy się większego szacunku do jedzenia.

I dodaje: — Święta nie muszą być skromniejsze. Można przygotować te same dania, co zwykle, ale bez rozrzutności. Przecież, zamiast całej miski sałatki, można zrobić salaterkę. Mniejsze zakupy wyjdą nam tylko na zdrowie. Może w końcu nauczymy się gospodarowania naszym budżetem.

ADA ROMANOWSKA