Zbrodnie sprzed lat: Morderstwo w Zagajach

2022-06-17 19:30:00(ost. akt: 2022-06-17 23:06:03)

Autor zdjęcia: Michał Skroboszewski

Niemal dwanaście lat — tyle minęło od brutalnego morderstwa, którego dokonał nastoletni wówczas mieszkaniec leżącej w powiecie braniewskim miejscowości Zagaje. Ofiarą chłopaka padła 56-letnia kobieta, którą sprawca znał doskonale.
ZBRODNIE SPRZED LAT

Wieś Zagaje należała w latach 1975-1998 do województwa elbląskiego, od Elbląga dzieli ją bowiem niespełna 70 kilometrów. To tutaj 6 listopada 2010 roku doszło do morderstwa, które wstrząsnęło lokalną społecznością. Mordercą okazał się bowiem szesnastolatek, który dobrze znał swoją ofiarę.

O zabójstwo 56-letniej właścicielki sklepu w Zagajach śledczy podejrzewali początkowo dwóch młodych mężczyzn — Rafała i Macieja, jednak to odciski palców tego drugiego znaleziono na zakrwawionym nożu kuchennym, którym zadano ofierze dwa śmiertelne ciosy.

— Pierwszy w klatkę piersiową pod obojczyk. Ostrze dotarło do mostka — informowała biegła medycyny sądowej podczas jednej z rozpraw.
I podkreślała: — Gdyby kobiecie zadano tylko tę ranę, mogłaby przeżyć, pod warunkiem że w ciągu około godziny udzielono by jej pomocy. Drugi cios zadany od dołu pod żebra, przeszył żołądek i uszkodził aortę brzuszną.

Czy kobieta mogłaby przeżyć również po zadaniu tego ciosu?
— Teoretycznie tak, gdyby zadano go przy drzwiach sali operacyjnej, za którymi czekałby przygotowany do zabiegu zespół chirurgiczno-anestezjologiczny — odpowiedziała ekspertka.


Słowom tym przysłuchiwała się matka oskarżonego chłopaka, nie mogąc uwierzyć, że zbrodni dokonał jej ukochany syn.
— Pani Kazimiera była tak dobrą osobą, że aż żal serce kraje, ale nie wierzę, że to mój Maciek ją zabił. On ją lubił, mówił do niej „ciociu” — twierdziła kobieta.

Wątpliwości co do winy oskarżonego nie miała za to rodzina zamordowanej.
— Około pierwszej w nocy podwiozłem żonę do domu, a sam wróciłem samochodem do sklepu, żeby sprawdzić, czy jest dokładnie zamknięty. Bałem się włamania, a w pobliżu sklepu kręciła się grupa osób. Do sklepu mam zaledwie 400 metrów. Jadąc, minąłem Rafała K. i Macieja K. Wtedy poczułem ulgę, że odeszli od sklepu, bo ich najbardziej się obawiałem — opowiadał redakcji Dziennika Elbląskiego mąż ofiary, który już kilka minut od opisywanych wydarzeń znalazł swoją konającą żonę na schodach ich domu.

Początkowo nastolatek został skazany na 15 lat pozbawienia wolności, a sąd orzekł, że o wcześniejsze zwolnienie Maciej K. będzie mógł się ubiegać dopiero po 13 latach spędzonych w więzieniu. Od tego werdyktu odwołał się obrońca chłopaka, a Sąd Apelacyjny dopatrzył się błędów w postępowaniu.

Po ponownym rozpatrzeniu sprawy sąd po raz kolejny skazał Macieja K. na 15 lat pozbawienia wolności, obrońca odwołał się również od tej decyzji, ale jego skarga została odrzucona, a wyrok się uprawomocnił.

O to, jaka kara byłaby dla mordercy sprawiedliwa, zapytaliśmy wówczas męża 56-latki.
— Mojej żonie nic życia nie wróci, ale 15 lat za życie to za mało — powiedział.

Maciej K. na wolność będzie mógł wyjść już za kilka lat.