Zbrodnie sprzed lat: On zabił, ale zginęli oboje

2022-07-01 19:00:00(ost. akt: 2022-07-01 12:49:22)

Autor zdjęcia: pixabay

Zakochany Edward nie mógł pozwolić na to, by Anna przyjęła zaręczyny i wyszła za jego ojca. Kiedy miał już strzelbę, oddał strzał, a swoją ukochaną ugodził jeszcze kilka razy nożem. Sam też musiał pożegnać się z życiem.
ZBRODNIE SPRZED LAT

Tą sprawą żyli mieszkańcy Elbląga i okolic na początku dziewiętnastego wieku. Zabójstwo Anny Zaymer budziło ogromne emocje, dzieląc opinię publiczną.

— 24 września 1827 roku na terenie naszego miasta, a dokładniej w okolicy dzisiejszej ul. Żuławskiej, doszło do zbrodni, która wstrząsnęła całą społecznością lokalną. Młody czeladnik stolarski Edward Kuhn w brutalny sposób zamordował Annę Zaymer. W toku przeprowadzonego śledztwa ustalono, że sprawcę i ofiarę łączyło głębokie uczucie — opowiada Paweł Rodziewicz, który na co dzień pełni funkcję Miejskiego Rzecznika Konsumentów w Elblągu.

— Anna Zaymer została najęta przez ojca zabójcy w charakterze pomocy domowej. Dziewczyna była młoda i urodziwa. W pierwszej kolejności afektem zapałał do niej Edward, niedługo po nim jego ojciec. Nie wiedząc o jej relacji z własnym synem, postanowił się z nią ożenić. Anna opowiedziała o tym młodemu kochankowi, proponując utrzymanie ich relacji w tajemnicy przed ojcem, którego oświadczyny planowała przyjąć — relacjonuje Paweł Rodziewicz.

I przekazuje: — Edward był oburzony taką propozycją. Między dwójką, którą łączyło uczucie, doszło do awantury. Następnego dnia mężczyzna wypożyczył strzelbę, którą planował uśmiercić niewierną kobietę. Wieczorem, gdy Anna Zaymer wracała z dojenia krów, Edward oddał w jej kierunku strzał, który najprawdopodobniej nie okazał się śmiertelny, bowiem sprawca jeszcze kilkukrotnie ugodził ofiarę nożem. Później dobrowolnie oddał się w ręce sprawiedliwości.

— Sprawa Edwarda Kuhna rozpatrywana była przez sądy w Elblągu, Kwidzynie i Królewcu. Za zabójstwo Anny Zaymer sprawca został skazany na śmierć. Był to jeden z ostatnich wyroków śmierci wykonanych za pomocą łamania kołem. Wyrok wykonano w roku 1829 w Elblągu niedaleko dzisiejszej ulicy Kasprzaka. Mimo że kat oszczędził cierpień młodemu Kuhnowi, uśmiercając go za pomocą jednego uderzenia, obserwujący egzekucję ojciec skazańca, również jej nie przeżył. Zmarł na zawał serca — kończy opowieść Paweł Rodziewicz.

Sprawa sprzed niemal dwustu lat wraca


I to w jakim wydaniu — elblążanie i elblążanki będą mogli bowiem wcielić się w rolę sędziego, prokuratora, adwokata, a nawet oskarżonego.

— Już w niedzielę 3 lipca o godzinie 16:00 na dziedzińcu Muzeum Historyczno-Archeologicznego w Elblągu, podczas kolejnej edycji wydarzenia Tour de Konstytucja PL, odbędzie się inscenizacja, a w role uczestników procesu o zabójstwo będzie mogła wcielić się publiczność — zapowiada Paweł Rodziewicz.

I wyjaśnia: — Inscenizacja będzie miała interaktywną formę. Do odegrania poszczególnych ról procesowych zostanie zaproszona publiczność. Elblążanie i elblążanki, z pomocą prawdziwych sędziów, prokuratora i adwokata, będą mieli możliwość wcielić się w ich role, a także w role oskarżonego, świadków i biegłych. W ten sposób uczestnicy będą mieli możliwość zapoznania się zarówno ze specyfiką procesu karnego, jak i historią naszego miasta.

— Inscenizacja nie będzie jednak obejmować egzekucji, bowiem proces będzie odbywał się w oparciu o współczesne przepisy prawa karnego, które tak surowych kar nie przewidują — zaznacza Paweł Rodziewicz.

A na zakończenie dodaje: — Wszystkich chętnych do udziału zapraszamy serdecznie. Inscenizacja procesu Edwarda Kuhna będzie jedną z wielu atrakcji, które towarzyszyć będą elbląskiemu przystankowi Tour de Konstytucja.



Łamanie kołem to jedna z metod egzekucji stosowana powszechnie w średniowiecznej Europie. Koło o średnicy wynoszącej około 2 metry montowano poziomo na niskim palu umieszczonym na szafocie. Skazanego z szeroko rozstawionymi kończynami przywiązywano do metalowych pierścieni na szprychach koła lub na jego obręczy. Kat miażdżył następnie ciało skazańca odpowiednim narzędziem, a jego pomocnik obracał koło tak, by cierpiały kolejne części ciała skazanego. Wyrok często regulował, ile uderzeń ma zostać zadanych, lub jak długo trwać ma wymierzanie kary. Na końcu skazańca dobijano poprzez zadanie mu ostatecznego ciosu — najczęściej w brzuch lub szyję.