Kobiety przy niej rozkwitają [ZDJĘCIA]

2022-07-16 18:09:14(ost. akt: 2022-07-16 09:55:13)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Pewność siebie pozwala żyć pięknie, wartościowo i z sensem. Jeśli moja praca sprawia, że kobiety myślą o sobie lepiej, to i ja znajduję ten sens — mówi Urszula Zajko-Olejniczak. Przed jej obiektywem stają kolejne elblążanki. Efekty? Niesamowite!
Nie pochodzę z Elbląga, ale mieszkam tu już od dwudziestu lat. Urodziłam się w Stargardzie Szczecińskim, po kilku latach zamieszkaliśmy z rodzicami na Podlasiu — w Siemiatyczach — to był dla mnie piękny czas. A Elbląg? Jest fajny — to tutaj znalazłam swoje miejsce i poznałam wielu inspirujących ludzi — to tutaj rozwijam też swoje pasje — mówi Urszula Zajko-Olejniczak.

A tych w jej życiu jest sporo. Muzyka, fotografia, makijaż — coś jeszcze?


— Och, póki co to nie! To już i tak dużo! Pasja to bardzo mocne słowo — to coś więcej niż hobby. Jeśli robimy coś z wielką pasją, to można powiedzieć, że ona przejmuje w pewnym sensie nad nami kontrolę, co wiąże się z wysiłkiem twórczym i może kosztować nas wiele wyrzeczeń — przyznaje moja rozmówczyni.

I zaznacza: — Fotografowanie nie jest dla mnie zwyczajnym pstrykaniem zdjęć, to proces twórczy, namysł nad tym, jak przez obraz wyrazić emocje, powiedzieć coś, czego może nie widać na pierwszy rzut oka. Z pasją fotografowania wiążą się też wizje wizażowe — muszę przemyśleć, jak przygotować klientkę, jak umalować, uczesać i ubrać, żeby podkreślić to, co najpiękniejsze i warte pokazania. A, żeby zrobić to dobrze, muszę ją chociaż troszkę poznać.

Fot. archiwum prywatne


Jak mówi Ula, jej myśli wokół pasji krążą cały czas, pojawiają się nawet w snach. A na jawie artystka stara się wciąż zdobywać wiedzę i szlifować swoje umiejętności.
— Czytam biografie, studiuję albumy, oglądam filmy, słucham koncertów i podróżuję — każda z tych aktywności niesie ze sobą kolejną dawkę inspiracji — zdradza.

Na co dzień Urszula Zajko-Olejniczak pracuje jako instruktorka wokalna w Klubie Pułku Wsparcia Dowodzenia Dowództwa Wielonarodowej Dywizji Północny-Wschód w Elblągu.


— Skąd wzięła się miłość do muzyki? Nie wiem, po prostu się pojawiła i już została. Mogła w tym jednak pomóc pewna sytuacja, do której doszło, gdy byłam jeszcze małą dziewczynką. Otóż pewnego razu byłam z rodzicami w cerkwi w Grabarce na Podlasiu. Podczas mszy pojawiły się trzy zakonnice i zaczęły śpiewać — opowiada moja rozmówczyni.

Stała w pierwszym rzędzie, wszystko więc doskonale widziała i słyszała.
— One były cudowne — stwierdza po latach Ula.

I wspomina: — Najbardziej zapamiętałam jedną z nich — najwyższą i najpiękniejszą. Jej obraz i twarz pamiętam dokładnie do dziś. Zachwyciły mnie! Długie czarne szaty a na głowach wysokie czepce, z których spływały metry czarnej tkaniny, do tego trzy głosy brzmiące doskonale w ciszy świątyni. To wszystko sprawiało, że prezentowały się nieziemsko. Nigdy tego nie zapomnę, tak bardzo mnie to piękno poruszyło.

Jeżeli chodzi o nią samą, Urszula Zajko-Olejniczak śpiewa, odkąd pamięta. Dziś swoją muzyczną pasję realizuje, pracując z osobami, które tak jak ona kochają śpiew.


— Prowadzę zespoły w każdej kategorii wiekowej, pracuję też z solistką, z którą czasami śpiewam w duecie. Najbliższy nasz koncert pt. „Słodko, słono, gorzko” odbędzie się już 17 września w Galerii Nobilis elbląskiego Centrum Spotkań Europejskich Światowid. W repertuarze różne smaki życia w piosenkach, do niektórych z nich piękne aranżacje stworzył Bartek Krzywda. Już serdecznie zapraszam — przekazuje artystka.

Wracając jednak do pierwszej ze wspomnianych pasji, Ula z powodzeniem rozwija własną markę wizażowo-fotograficzną. — To pochłania mnie w całości — namiętnie i bezgraniczne! — przyznaje.


A zdjęcia jej autorstwa? Mają w sobie coś wyjątkowego.
— Bardzo cieszę się, kiedy ktoś uważa, że moje zdjęcia przyciągają uwagę. Chcąc stworzyć spójną całość i klimat, odpowiadam też za makijaż i ubiór moich modelek — wszystko jest przemyślane, choć często przypadkowe i spontaniczne, zawsze oparte na przygotowanym wcześniej planie — wyjaśnia Ula.

Co chce pokazać?
— Emocje i piękno, które są w kobiecie — chcę je uchwycić w stop-klatce. Wizaż i plan zdjęciowy to tylko wyzwalacze — narzędzia. Twarz i ciało pokazuje to, co jest skryte wewnątrz, ale tylko wtedy, kiedy puszczą blokady. Najpiękniejsza jest prawda o nas. Kobiety rozkwitają już w procesie przygotowania do zdjęć. Makijaż, ubiór i miejsce wyzwalają w nich ich kobiecość i energię. W moim atelier gromadzę wyszukane ubrania i dodatki, które wykorzystuję w fotografii. Kiedy kończę makijaż, to już oczy klientki śmieją się i błyszczą jakoś inaczej, zapala się wewnętrzne światełko — mówi artystka.

Fot. archiwum prywatne

Makijażu uczyła się od Magdy Pieczonki, szkołę mejkapu skończyła u Marty Gąski, a wiedzę z zakresu fotografii przekazywała jej Róża Sampolińska z Bostonu. — Te trzy kobiety to moje największe inspiracje i najlepsze nauczycielki — mówi Urszula Zajko-Olejniczak.

I podkreśla: — Uwielbiam moje klientki. Każda jest dla mnie wyzwaniem, bo najczęściej pracuję z kobietami, które pierwszy raz są w takiej sytuacji. Traktuję je z czułością, miłością i troską. Rozumiem kobiety, które fotografuję — rozumiem ich zakłopotanie, wstyd, dezorientację przed aparatem, ale staram się pomóc i myślę, że to mi się udaje. Może będę nieskromna, ale kobiety, które fotografuję, mówią mi, że te kilka godzin spędzonych ze mną pomogły im spojrzeć na siebie z innej strony, dodały im odwagi i pewności siebie. Praca z nimi jest cudowna i bezcenna…


— Obserwuję, jak otwierają się przed aparatem. Często panie najpierw zachowują się nieco zachowawczo, ich twarze zdobi lekko zakłopotany uśmiech — chcą, żeby zdjęcia wyszły „ładne”. Ale po chwili wydobywamy wspólnie coś, co jest głębiej, co jest prawdziwe, choć jeszcze nieśmiałe. Kiedy kobieta jest sobą i niczego nie udaje, jest najpiękniej. Nawet prawdziwy smutek czy złość są piękniejsze od wystudiowanego uśmiechu. Tak więc wspólnie szukamy tego prawdziwego piękna — opowiada Ula.

Kobiety, jej zdaniem, mają swoje marzenia i wyobrażenia o sobie, których nie mają odwagi realizować na co dzień — w ich spełnianiu świetnie sprawdza się fotografia.

Taka sesja to także pamiątka dla siebie i po sobie. Moje klientki zawsze dostają zdjęcia wydrukowane na pięknym papierze i w pięknej oprawie. Oglądanie ich, dotykanie i eksponowanie to wyjątkowe uczucie i przyjemność — stwierdza moja rozmówczyni.

Fot. archiwum prywatne


A dlaczego zdaniem Uli budowanie pewności siebie jest tak ważne?
— Uważam, że pewność siebie jest bardzo ważną cechą nie tylko dla kobiety, ale dla każdego człowieka. Dzięki niej stajemy się świadomi swojej wartości, darzymy samych siebie zaufaniem i jesteśmy sobie wierni, wolni od nacisków i opinii innych wierzymy w swoje możliwości, szanujemy i kochamy samych siebie — odpowiada artystka.

I podsumowuje: — Pewność siebie determinuje masę innych pozytywnych zachowań i cech, które nas budują i określają. To dawanie sobie szansy na przeżycie życia pięknie, wartościowo i z sensem. Jeśli moja praca, choćby w małym stopniu może przyczynić się do tego, żeby kobiety czuły i myślały o sobie lepiej, to i ja znajduję ten sens.


Kamila Kornacka