Betelgeza. Zespół z Elbląga i prawdziwy rock

2022-07-30 18:00:00(ost. akt: 2022-07-29 14:13:10)

Autor zdjęcia: Martyna Szostak

Chcemy dać ludziom tłuste riffy, do których będą mogli pomachać głowami, i teksty, które będą mogli z nami śpiewać i interpretować na swój własny sposób — mówi Michał. Rozmawiamy z elbląskim zespołem Betelgeza — czwórką młodych ludzi, których połączyła muzyka.
GŁOS MŁODYCH

Od dłuższego czasu gramy w kwartecie: Zosia Zelonka — wokal, Patryk Szmit — gitara, Bartek Leszczyński — gitara basowa i Michał Janik — perkusja. Można powiedzieć, że jesteśmy zupełnie różnymi ludźmi, ale połączyła nas muzyka — a dokładniej rock — w bardzo szerokim znaczeniu, bo każdy znalazł w nim coś dla siebie i wkłada w twórczość zespołu to, w czym najlepiej się czuje. Wychodzi nam z tego taka rockowa mieszanka — od lżejszych do mocniejszych brzmień — tym właśnie jest Betelgeza — mówi Michał.

Członkowie zespołu to młodzi ludzie: Zosia ma 17 lat, Michał i Patryk po 19, a Bartek — 21.


— Początki Betelgezy sięgają roku 2020, kiedy na koncercie z okazji finału WOŚP Bartek i ja występowaliśmy ze swoim zespołem, a przed nami Zosia ze swoim. Zgadaliśmy się za kulisami, przyznając, że fajnie byłoby stworzyć coś wspólnie. Dzięki poleceniu znajomego basisty napisaliśmy do Patryka, a pełny skład zebraliśmy 16 stycznia — można powiedzieć, że właśnie tego dnia powstał nasz zespół — opowiada Michał.

I przyznaje: — Miały już nawet miejsce pierwsze roszady składu — na początku graliśmy w piątkę — z dwoma gitarami, później próbowaliśmy też z klawiszami, jednak czteroosobowy trzon zespołu pozostał niezmieniony od początku i dzisiaj właśnie tą czwórką muzykujemy.

Skąd pomysł na nazwę zespołu?


— Rozmawialiśmy o słowach, które nam się podobają. Michał wspomniał o słowie „Betelgeza”. Byliśmy wtedy u mnie na działce i włączyliśmy mapę gwiazd, a ta jako pierwszą wskazała Betelgezę. Stwierdziliśmy, że to znak i że tak powinniśmy się nazywać — wspomina Zosia.

Kto zajmuje się pisaniem tekstów i komponowaniem muzyki?


— Głównie Patryk, chociaż jest też jeden kawałek Michała i jeden tekst mojego autorstwa. „Noc” stworzyliśmy razem na próbie — szkielety utworów powstają zwykle w domach, a nad aranżacją pracujemy już wspólnie. To właśnie podczas prób wprowadzamy drobne zmiany i dopieszczamy nasze kawałki — odpowiada Bartek.

A jacy wykonawcy inspirują młodych muzyków z Elbląga?


— Każdego inspiruje ktoś inny, w moim przypadku to szczególnie Marilyn Manson, Yungblud i Pink Floyd — wylicza Zosia.
— Moja złota trójka to Black Sabbath, Judas Priest i Iron Maiden — zdradza Michał.
— Moje inspiracje to Guns N’ Roses, Nirvana, Mötley Crüe, Michael Jackson, 2pac oraz Lil Peep — mówi Bartek.

Wielu z wymienionych wykonawców to prawdziwe legendy, niektórzy są nawet określani mianem dinozaurów rocka. Wydawać by się mogło, że takiej muzyki młodzi ludzie słuchają coraz rzadziej. Skąd te inspiracje u Betelgezy?

Sama nie wiem, jak to się zaczęło. Mama mówi, że kiedy jako trzylatka wracałam z nią z przedszkola, nuciłam pod nosem „We will rock you” Queen. Później zagłębiałam się w muzyce rockowej i tak wyrobił się mój gust — stwierdza Zosia.

— W moim przypadku te inspiracje znajdują swoje korzenie w książkach i filmach, po które sięgam, no i oczywiście są też rodzice, którym taka muzyka nie jest obca. Fakt — coraz mniej młodych ludzi o tych zespołach pamięta, bo to już zupełnie inne lata i inne podejście do brzmień, tworzenia czy wartości. Mam jednak wrażenie, że dzięki takim muzykom jak Palaye Royale, Yungblud, Xxxtentacion czy Lil Peep ludzie powoli zaczynają sobie przypominać o rocku, który przez mniej więcej ostatnie dwie dekady został praktycznie zepchnięty do undergroundu. Lecz legendy będą trwać wiecznie — znam ludzi, którzy nie słuchają rocka, a mimo to wiedzą, kim jest Kurt Cobain i Nirvana. To, że te zespoły są z coraz bardziej odległych czasów, sprawia większą trudność młodym w dotarciu do nich. Ale myślę, ze prędzej czy później każdy usłyszy o tych wielkich muzykach, bo nie sądzę, że da się żyć i nigdy nie usłyszeć o Guns N' Roses, Pink Floyd czy Black Sabbath — śmieje się Bartek.



Doświadczenie już mają


Ostatnio można było posłuchać Betelgezy w elbląskiej Mjazzdze. Czy Zosia, Bartek, Patryk i Michał miewają jeszcze tremę?

— Dla nas każdy koncert to niesamowite doświadczenie pełne wrażeń. A trema? W moim przypadku mowa jedynie o ekscytacji — mówi otwarcie Zosia.
A Bartek przyznaje: — U mnie tak samo.

Zanim powstała Betelgeza, wszyscy mieliśmy większą bądź mniejszą okazję występować przed ludźmi, więc po tylu latach na scenie trema nam niestraszna — wyjaśnia Michał.

I dodaje: — Ja przez 9 lat chodziłem do szkoły muzycznej. Tam zdobyłem trochę wiedzy o teorii muzyki i doświadczenie grania w kapeli, gdy założyliśmy z kolegami pierwszy zespół „Nie płakałem jak Mufasa zginął”. Mieliśmy tam m.in. dwie trąbki i pianino i łączyliśmy jazzowo-rockowe brzmienia.

— Ja wiele razy brałem udział m.in. w szkolnych występach, co zbiło moją tremę — przekazuje Patryk.
— Ja od lat należę do zespołu Diamenty działającego przy Młodzieżowym Domu Kultury w Elblągu — to tam nauczyłam się najwięcej — podkreśla Zosia.
— Za to ja grałem wcześniej w zespole India na gitarze, a w szkole też zagrałem kilka solowych występów — mówi Bartek.

Jakie plany ma Betelgeza na najbliższą przyszłość?
— Obecnie planujemy podzielenie się naszymi kawałkami poprzez kolejne serwisy streamingowe — odpowiada Michał.

Perkusista Betelgezy podsumowuje: — Naszym celem od początku jest trafienie do jak największej ilości ludzi, chcemy dać im tłuste riffy, do których będą mogli pomachać głowami, i teksty, które będą mogli z nami śpiewać i interpretować na swój własny sposób.



Kamila Kornacka