Dyrektorka Psiego Raju odpiera zarzuty: To nie było duszenie
2022-08-04 11:03:38(ost. akt: 2022-08-04 13:02:24)
Byłam przerażona, że małe dziecko dopuszcza się takich czynów — mówi Barbara Zarudzka. Kierowniczka „Psiego Raju” odpowiada na hejt, który wylał się na nią w związku z interwencją w jednej z podpasłęckich miejscowości, w której 7-latek miał znęcać się nad kociętami.
Barbara Zarudzka ze swojej działalności na rzecz zwierząt znana jest w całym powiecie elbląskim i nie tylko. To właśnie ona prowadzi schronisko dla bezdomnych zwierząt „Psi Raj” w Pasłęku. Ostatnio jednak reputacja pani Barbary bardzo ucierpiała, a to za sprawą jednej z interwencji, w których brała udział.
Jedna z miejscowości koło Pasłęka, to tutaj dziecko miało znęcać się nad kociętami.
— Kiedy przyjechałam, zwierząt już nie było — zostały „sprzątnięte”. Zapytałam chłopca, jak było i czy faktycznie dusił kocięta. Potwierdził. Złapałam go więc lekko za szyję i zapytałam, czy robił to w ten sposób, tłumacząc mu, że nie można tak robić — opowiada Barbara Zarudzka.
Na jednym z elbląskich portali internetowych pojawił się artykuł na temat wspomnianego incydentu. Do Prokuratury Rejonowej w Elblągu wpłynęło bowiem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prowadzącą „Psi Raj”.
— Redakcja wspomnianego portalu zablokowała możliwość dodawania komentarzy pod tekstem. Szkoda, bo ludzie by mnie poparli. Wszędzie pod artykułami można dodawać opinie a tu nie. To pokazuje, jak bardzo tendencyjnie chcieli we mnie uderzyć — stwierdza pani Barbara.
I tłumaczy: — Zadzwonili do mnie z pytaniem, czy chcę się wypowiedzieć. Zgodziłam się. Byłam w tak strasznych emocjach, bo dziecko 7-letnie rzucało kotami o ścianę i — według relacji innych dzieci — deptało je nogami. Byłam bardzo wzburzona.
Na interwencji i przykrym incydencie się nie skończyło.
— Zauważyłam w tej rodzinie dysfunkcję i doszłam do wniosku, że nikt nie pomoże temu dziecku. Następnego dnia pojechałam tam z karmą dla kotki i zaczęłam z nimi rozmawiać. Zapytałam chłopca, czy był kiedyś w schronisku i czy wie, że kotki to trzeba głaskać i o nie dbać. Powiedział, że nie był. Zaproponowałam więc mamie, że z chęcią im pokażę schronisko, mam samochód — zrobimy sobie wycieczkę — opowiada Zarudzka.
— Chłopiec wszedł do kociarni i miał aż sztywne ręce. Mówię do niego — zobacz, jakie są miłe, jakie są mięciutkie. A chłopiec zapytał: „Nie można dusić?”. Odpowiedziałam, że nie — relacjonuje nasza rozmówczyni.
Barbara Zarudzka pokazała też chłopcu psy, 7-latek bawił się ze szczeniakami.
— Nie chciał wracać do domu. To ja zaczęłam socjalizować tego chłopca. Zaproponowałam im kolejne wizyty w schronisku, aby zobaczyli, jak należy postępować ze zwierzętami — należy o nie dbać i je kochać — przekazuje kierowniczka „Psiego Raju”.
— W tym całym hejcie na mnie nikt nie spytał, czy kocięta przeżyły i czy ktoś będzie pracował z tym dzieckiem, aby nie wyrosło na przestępcę. Każdy przestępca zaczynał najczęściej od mordowania zwierząt. Byłam przerażona, że małe dziecko dopuszcza się takich czynów. Jeśli nikt się tym nie zajmie, to w przyszłości jego agresja może się nasilić też w stosunku do ludzi — mówi Barbara Zarudzka.
Jak twierdzi, redakcji wspomnianego portalu komentarza w jej sprawie udzielała osoba, która chciała jej zaszkodzić.
— Spotkałam się z tym człowiekiem i powiedziałam, że następnym razem, powinien najpierw porozmawiać ze mną. Odparł, że rozmawialiśmy już ze sobą, gdy po śmierci jego ojca nie chciałam przyjąć należącego do niego psa. A według przepisów do schedy po zmarłym należy również inwentarz żywy — przypomina Barbara Zarudzka.
— Gdy wytłumaczyłam temu panu, jak naprawdę wyglądała interwencja w podpasłęckiej miejscowości, oznajmił: „Trudno, już poszło w eter, teraz musi wziąć to pani na bary” — opowiada nasza rozmówczyni.
I odnosi się do postów, które pod wpływem emocji opublikowała w swoich mediach społecznościowych: — W tej chwili napisałabym to inaczej i nie byłoby problemu. Uważam, że jeśli mój kontakt z tym dzieckiem i jego wizyta w schronisku dała jakiś pozytywny skutek i chłopiec zmieni stosunek do zwierząt — to będzie mój sukces.
— Trzeba pracować z takimi dziećmi, zmieniać mentalność od podstaw, aby nie wyrośli na przestępców. W tej chwili jest tak dużo strasznych przypadków związanych ze znęcaniem się nad zwierzętami — pies nadziany na pal, suczka z guzem, której właściciel rozciął go nożem, psy wieszane i topione — my to wszystko widzimy na co dzień. Nerwy pracowników obrońców zwierząt już nie wytrzymują — dodaje na zakończenie dyrektorka pasłęckiego schroniska.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez