Walczymy o Piotrusia z całych sił!

2022-09-02 16:30:15(ost. akt: 2022-09-02 11:47:48)

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

Rodzice Piotrusia nie mogli doczekać się jego przyjścia na świat. Ciąża przebiegała bezproblemowo, poród przysporzył trochę stresu, ale wreszcie pani Anna usłyszała pierwszy krzyk swojego synka. A zaraz później pierwszą niepokojącą diagnozę. Kolejnych państwo Luttera słuchali z niedowierzaniem. Dziś okazuje się, że mały elblążanin jest prawdopodobnie jedynym w Polsce dzieckiem z mutacją genu BMP4.
Chociaż Piotruś w lutym przyszłego roku skończy dopiero sześć lat, to jego historię trudno opowiedzieć w skrócie. Pani Anna, mama chłopca, przychodzi do mnie z segregatorami pełnymi dokumentów — naliczyła już ponad 20 hospitalizacji, to po kilka w każdym roku życia małego elblążanina.

— Ciąża była planowana, przebiegała książkowo, wykonywaliśmy różne badania i nic nie wskazywało na to, że coś może być nie tak. Chciałam urodzić Piotrusia siłami natury, ale moje parcie nie przynosiło efektów. Akcja porodowa trwała i nic. Po kilku godzinach podjęto decyzję o wykonaniu cesarskiego cięcia — Piotruś zaklinował się gdzieś po drodze i nie byłam w stanie go urodzić — wspomina Anna Luttera.

Świeżo upieczona mama wreszcie usłyszała krzyk swojego pierwszego dziecka. Poczuła ogromną radość, która nie trwała jednak długo.


— Dowiedziałam się po chwili, że Piotruś ma stopę końsko-szpotawą. Kiedy powiedziałam o tym mężowi, myśleliśmy najpierw, że może coś stało się przy porodzie, bo wcześniej przecież nic nie wskazywało żadnych zmian. Okazało się później, że to wada genetyczna. Ortopeda zalecił masaże i ewentualnie gips, powiedział, że Piotruś z tego wyjdzie i wszystko będzie dobrze. Niestety tak się nie stało — problemy z nogą wciąż wracają — ostatnią operację Piotruś przeszedł 8 marca, ale chyba znów szykuje się nawrót — mówi pani Anna.

Stopa była zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, chociaż po porodzie Piotruś dostał nawet 10 na 10 punktów w skali Apgar.


— Prosiłam tylko, by sprawdzono dziecko pod kątem rozszczepu podniebienia, który mógł mu przekazać w genach mój mąż. Powiedziano nam, że wszystko w porządku, że rozszczepu nie ma. Było też badanie słuchu, USG — wszystko dobrze, po kilku dniach zostaliśmy wypisani do domu — wspomina moja rozmówczyni.

I opowiada: — Dwa tygodnie później poszliśmy do ortopedy, który postanowił nogę od razu zagipsować. Już po całej procedurze spotkałam na korytarzu pediatrę neonatologa, u którego Piotruś nie miał umówionej wizyty, ale doktor miał akurat czas, więc nas przyjął.

— Mówiłam mu, że dziecko ma problemy z ropiejącymi oczkami i usłyszałam, że jest to jeden z mniejszych powodów do zmartwień. Doktor sypał diagnozami jak z rękawa, a pode mną ugięły się nogi — przypomina sobie pani Ania.

Dalszą część rozmowy z rodzicami Piotrusia znajdziesz w najnowszym wydaniu Dziennika Elbląskiego, który czeka w kioskach, na pocztach i w punktach prasowych, oraz na kupgazete.pl.


Do 13 września przyjmowane są zapisy na II Mistrzostwa Elbląga w Biegach Przełajowych, które odbędą się 18 września w elbląskiej Bażantarni. Środki zebrane w ramach wpisowego stanowić będą wsparcie dla Piotra i jego rodziców.

— Piotruś nie mówi, ma trudności z komunikacją, emocjami, z chodzeniem. Rodzice z całych sił walczą o względną samodzielność synka. To nieustanne wizyty u specjalistów, kolejne badania, rehabilitacje, orteza kilkukrotnie operowanej już stopy. Marzeniem jest turnus rehabilitacyjny, na który starają się zebrać pieniądze — przekazują organizatorzy zawodów.

Zgłoszenia przyjmowane są za pośrednictwem strony internetowej elektronicznezapisy.pl.


W biegach mogą brać udział dzieci i młodzież (20 zł), a także dorośli (40 zł). Istnieje również możliwość wpłacenia większych kwot, które wesprą dzielnego Piotrusia. Regulamin imprezy dostępny jest na stronie MOSiR Elbląg.

Obrazek w tresci