Adrian Durma: Przepis na sukces? Praca i jeszcze raz praca!

2022-12-11 17:00:00(ost. akt: 2022-12-09 10:13:42)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

W 1992 roku w Bursie (Turcja) mistrzem Europy w boksie w wadze lekkopółśredniej został Jacek Bielski (Renoma-Start Elbląg). W listopadzie tego roku, w tym samym państwie, ale w Antalyi, po 30 latach mistrzem Europy został kickbokser Adrian Durma (UKS Kajak Silvant Elbląg).
W dniach 11-20 listopada — przypomnijmy — w Mistrzostwach Europy Antalya 2022 w kategorii do 74 kg w formule Light Contact startował zawodnik UKS Silvant Kajak Elbląg, Adrian Durma, zdobywając tytuł mistrza Europy.

— Jak zaczęła się twoja przygoda z kickboxingiem?
— Moja przygoda ze sportami walki zaczęła się, gdy miałem cztery lata, kiedy mój ojciec trenował i startował w kickboxingu. Zawsze zabierał mnie ze sobą na swoje treningi. Już wtedy mi się to podobało. To on zaszczepił we mnie miłość do sportu. Miałem to szczęście, że był też moim trenerem i pilnował wszystkiego. Kiedy miałem 10 lat, uprawiałem karate, ponieważ nie było sekcji dla dzieci w kickboxingu. Dopiero kiedy skończyłem 14 lat, ojciec zaprowadził mnie na kickboxing, to dopiero mi się spodobało! I tę dyscyplinę sportową uprawiam do dziś.

— Jaki to był twój pierwszy znaczący sukces?
— Był to 2006 rok i wówczas wywalczyłem tytuł mistrza Polski juniorów. Cztery lata później zostałem mistrzem kraju jako senior. W tym samym roku wywalczyłem srebrny medal na Pucharze Świata. Byłem pierwszym elblążaninem, który zrobił taki wynik.

— Tych medali i tytułów zapewne sporo się nazbierało?
— W swojej karierze sportowej mam już 13 tytułów mistrza Polski Służb Mundurowych (reprezentuję PSP w Elblągu), 29 złotych medali mistrzostw Polski w kilku formułach. 4-krotnie stawałem na najwyższym podium Pucharu Świata i 3-krotnie na Pucharze Starego Kontynentu. Byłem też 2-krotnym brązowym medalistą ME, a o ostatnio wywalczyłem złoty medal.

— Od początku swojej kariery zawsze godnie reprezentujesz Elbląg.
— Nigdy nie chciałem zmieniać miasta, by rozwijać swoją karierę sportową. Na zawodach, w których walczę w kraju bądź za granicą, naszyty mam zawsze herb Elbląga. Nie zaprzeczam, że byłem kuszony studiami czy pracą w innych miastach, lepszymi warunkami do trenowania, lepszymi trenerami, ale zawsze byłem wierny Elbląskiemu Klubowi Karate. Niestety, przez lata trenowałem sam. W klubie tym nie było z kim trenować, wszystko odbywało się na poziomie rekreacji. Moje sukcesy zawdzięczam nie tylko sobie samemu, ale także mojemu ojcu.

Fot. archiwum prywatne


— Teraz reprezentujesz barwy UKS Silvant Kajak Elbląg.
— Do tego klubu trafiłem przypadkiem. Wymieniłem kilka zdań z moim kolegą z pracy Wojciechem Załuskim (trener kajakarzy UKS Silvanta), na początku porozmawialiśmy o współpracy i planach na przyszłość, doszliśmy do porozumienia, a prezes klubu pan Edward Parzych wyraził zgodę, bym mógł zostać członkiem klubu i jak do tej pory współpraca bardzo dobrze się układa.

— Jaki jest twój przepis na sukces?
— Praca, praca i jeszcze raz ciężka praca. Ta dziedzina sportu jest prosta i daje nam tyle, ile w nią włożymy. Za darmo nic nie ma.

— Jakie są twoje plany na przyszły rok?
— Na pewno będzie wiele zawodów rangi krajowej, w których wystąpię. Moją docelową imprezą będą pod koniec roku mistrzostwa świata. Będę też reprezentował barwy Polski na PŚ, jak i PE. Czekam z niecierpliwością na kalendarz startów i wówczas wiadomo będzie, gdzie będę uczestniczył.

Jerzy Kuczyński