Elżbieta Gelert: Chcąc pomóc mieszkańcom, trzeba z nimi rozmawiać

2022-12-10 13:00:00(ost. akt: 2022-12-09 10:16:46)
Zawsze staram się być blisko mieszkańców, stąd moje coroczne „Letnie rozmowy” na Starym Mieście, otwarte spotkania z udziałem innych polityków i obecność podczas ważnych wydarzeń w Elblągu, regionie i w kraju — przyznaje posłanka

Zawsze staram się być blisko mieszkańców, stąd moje coroczne „Letnie rozmowy” na Starym Mieście, otwarte spotkania z udziałem innych polityków i obecność podczas ważnych wydarzeń w Elblągu, regionie i w kraju — przyznaje posłanka

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

W 1984 roku ukończyła studia pielęgniarskie, a od roku 1998 jest dyrektorką Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. Elżbieta Gelert w mieście, które stało się jej domem, jest znana doskonale – nie tylko ze względu na pracę w szpitalu, ale przede wszystkim z uwagi na swoją działalność polityczną.
Urodziła się w Gdańsku, studia pielęgniarskie ukończyła na wydziale pielęgniarstwa Akademii Medycznej w Poznaniu, podyplomowe z zarządzania szpitalami w Szkole Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, a z zakresu ubezpieczeń zdrowotnych i społecznych w Szkole Zdrowia Publicznego Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi.
Pracowała na stanowiskach pielęgniarki odcinkowej, oddziałowej, przełożonej i naczelnej w szpitalach we Fromborku, Bartoszycach i Elblągu oraz jako nauczycielka w liceum medycznym w Braniewie. W 1991 Elżbieta Gelert zakładała w Elblągu pierwszy samorząd pielęgniarski — Okręgową Izbę Pielęgniarek i Położnych, której była sekretarzem w latach 1992-1993. Od 1996 do 1998 pracowała jako kierowniczka jednego z działów wydziału zdrowia Urzędu Wojewódzkiego w Elblągu, a od roku 1998 jest dyrektorką Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu.
W latach 2002-2005 zasiadała w elbląskiej Radzie Miejskiej, w 2005 z ramienia Platformy Obywatelskiej wybrana została na senatora VI kadencji w okręgu elbląskim.
W 2006 starała się o fotel prezydenta Elbląga, ponownie jednak została elbląską radną, tracąc mandat senatora. Pięć lat później — w 2011 — uzyskała mandat poselski, w Sejmie VII kadencji zasiadała w Komisji Zdrowia. W roku 2013 postanowiła znów spróbować swoich sił w wyborach na prezydenta Elbląga, zajmując drugie miejsce spośród dziesiątki kandydatów. W drugiej turze zmierzyła się z kandydatem PiS Jerzym Wilkiem, który ostatecznie zasiadł w prezydenckim fotelu.
W 2015 ponownie uzyskała mandat poselski, w Sejmie VII kadencji była członkinią Komisji Zdrowia i Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych. W roku 2019 znów trafiła do Sejmu.
Warto też dodać, że Elżbieta Gelert została odznaczona Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, kolejno w latach 2001 i 2004.

— Od lat jest pani aktywna jako polityk, ale jak właściwie rozpoczął się ten ważny rozdział w pani życiu? Dlaczego polityka?
— Był to naturalny bieg życia. Niektórzy w swojej codzienności rozglądają się szerzej i widzą dla siebie obszary działania poza pracą zawodową. Chciałam i miałam potrzebę zrobienia czegoś dobrego dla dzieci, kobiet, naszego miasta, regionu, a nawet dla całej Polski. Stąd naturalne zainteresowanie polityką, ponieważ, jak często podkreślam, ona ma największy wpływ na nasze życie i tu można działać na rzecz społecznej równowagi dla wszystkich.

— Jakie cele przyświecają pani w codziennej działalności? Jakie potrzeby naszego regionu — i nie tylko — dostrzega pani dziś? A jakie udało się zaspokoić w ciągu minionych lat?
— Gospodarcza struktura naszego miasta oraz lokalizacja w bliskości z Trójmiastem naturalnie wyznacza pewne kierunku rozwoju. Patrząc na to, co stało się z przemysłem w naszym mieście, wspominając chociażby elbląski Zamech, trzeba wyznaczać realne kierunki wykorzystujące nasz potencjał, godząc się jednocześnie z faktem, że nie każdy region będzie częścią dużej gospodarki.
Od lat funkcjonuje u nas port i trzeba nieustannie zabiegać oraz dbać o jego rozwój. Mamy także w Elblągu dobrą ofertę szkolnictwa wyższego. Uczelnie, które kształcą na kierunkach inżynierskich i z dziedzin medycznych, szkolnictwo zawodowe dostosowane do rozwijających się i istniejących branż w naszym regionie. Nie mogę także pominąć służby zdrowia w naszym mieście, która, mimo że nie jest doskonała, rozwija się, doskonali i oferuje dużo usług medycznych. Te wszystkie czynniki decydują o jakości życia mieszkańców.
Oczywiście uważam, że wiele jest jeszcze do zrobienia i zdecydowanie opowiadam się za pozytywnym i perspektywicznym myśleniem o naszym mieście. Jednocześnie uważam, że już teraz mamy dużo miejskiego dobra. W mieście są zielone i rekreacyjne przestrzenie dla mieszkańców, mamy silne instytucje kultury, teatr, muzeum, galerię sztuki współczesnej, miejską orkiestrę kameralną, miejsca do aktywności fizycznej. To są nasze dobra.
Uważam jednak, że wciąż mamy bardzo duży i nie do końca wykorzystany potencjał turystyczny, społeczny i kulturalny, a jak wiemy, turystyka jest silną gałęzią gospodarczą.
Chcąc pomóc mieszkańcom, trzeba z nimi rozmawiać, wsłuchiwać się w ich potrzeby, propozycje i nie zatrzymywać się w pracy. To jest mój styl pracy. Zawsze staram się być blisko mieszkańców, stąd moje coroczne „Letnie rozmowy” na Starym Mieście, otwarte spotkania z udziałem innych polityków i obecność podczas ważnych wydarzeń w Elblągu, regionie i w kraju.

— Jak radzą sobie kobiety na scenie politycznej w Polsce? Czy ich pozycja jakoś zmieniła się w ciągu ostatnich lat? Jak były postrzegane kiedyś, a jak są postrzegane dziś?
— Pracę kobiet w polityce oraz w różnych przestrzeniach życia społecznego oceniam wysoko. Są pracowite, merytoryczne, bardzo dobrze zorganizowane i zaangażowane. W ostatnich latach dostrzegalny jest wysoki wzrost zaangażowania kobiet, ale wiem, że cena jest wysoka, a nawet wyższa, kiedy w domu są małe dzieci. Aktywność w polityce kobiety, która ma rodzinę, jest wspólną decyzją jej i partnera, który zapewnia wsparcia i akceptację takiej pracy. Potrzebna jest akceptacja rodziny, która pośrednio w tym uczestniczy. Wiem, że jeśli nie ma zaplecza domowego, to nie ma szans na długotrwałą działalność w polityce.

— A co panią motywuje do dalszego działania?
— Największą motywacją są dzieci, młodzież, wnuki, ale także osoby starsze, potrzebujące. Tak jak wspomniałam, bezpośrednie spotkania z mieszkańcami, poznanie problemów ich codzienności, to największe motywatory do działania. Czasami rozwiązania nie są skomplikowane, innym razem przynoszą korzyści dla szerszej grupy społecznej.
Wszystkie te lata, które pracuję w polityce, są także pewnym doświadczeniem, którym zdecydowanie chcę się dzielić, a z czasem satysfakcja z możliwości pomocy i wsparcie jest jeszcze większa. Moim głównym czynnikiem motywującym do działania jest chęć wpływania na decyzje, które zapewniają wszystkim godne i bezpieczne funkcjonowanie.

Rozmawiała Kamila Kornacka