Byliśmy wtedy przerażeni. Dziś 41. rocznica wprowadzenia stanu wojennego

2022-12-13 00:01:00(ost. akt: 2023-07-03 22:25:26)
Manifestacja na elbląskich ulicach

Manifestacja na elbląskich ulicach

Autor zdjęcia: archiwum IPN

13 grudnia 1981 roku w Polsce został wprowadzony stan wojenny. — To była niedziela. Szok niesamowity, zaskoczenie i wielka obawa przed tym, co będzie dalej — opowiada Jan Fiodorowicz, były przewodniczący NSZZ „Solidarność”.
— Tego dnia w telewizji było tylko przemówienie Jaruzelskiego — opowiada Jan Fiodorowicz.

— Ja wtedy pracowałem w Zamechu. Rozpoczęliśmy strajk, który trwał do 2 w nocy. Zdobyliśmy informacje, że aresztowano ludzi. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze o internowaniu. Trwały negocjacje. Negocjowaliśmy z płk Czerwonką, który był komisarzem na Zamech. Cały dzień nie mogliśmy się dogadać. Straszono nas, że wejdą zaraz czołgi i siły policyjne. Mimo to strajk okupacyjny trwał. Dostaliśmy zapewnienie, że przewodniczący Solidarności w Zamechu, Burzyński nie zostanie aresztowany, w związku z tym o 2 w nocy zakończyliśmy strajk.

13 grudnia 1981 r. o godzinie 24 oddziały ZOMO rozpoczęły w całym kraju akcję aresztowań działaczy opozycyjnych. W dniu wprowadzenia stanu wojennego w tych działaniach wzięło udział ok. 70 tys. żołnierzy Wojska Polskiego, 30 tys. funkcjonariuszy MSW oraz bezpośrednio na ulicach miast 1750 czołgów i 1400 pojazdów opancerzonych, 500 wozów bojowych piechoty, 9000 samochodów oraz kilka eskadr helikopterów i samoloty transportowe.

— Ja wtedy pracowałam w urzędzie we wsi pod Elblągiem — opowiada pani Ela. — Wieczorem położyliśmy się spać, a rano nic nie działało, ani telewizja, ani radio. Przez cały dzień było tylko orędzie Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego i my, wszyscy urzędnicy, otrzymaliśmy telefony, że mamy natychmiast stawić się do urzędu. Tam od razu przydzielili nam dyżury całodobowe, dwuosobowe. W tym stanie wojennym było ograniczenie wolności, nie można było opuszczać miejsca zamieszkania bez pozwolenia, takiej przepustki, wszyscy bali się rozruchów.

Życie, takie zwykłe, codzienne zostało bardzo utrudnione. — 13 grudnia obudziły mnie słowa generała Jaruzelskiego. To było straszne. Miałam wtedy półtorarocznego syna, a z drugim dzieckiem byłam w ciąży — pamięta pani Mirosława. — Nie było pieluch, tetry, żadnego materiału na ich uszycie. Czasy były tak ciężkie, że ludzie radzili mi, żebym usunęła ciążę.

Zaistniała sytuacja najbardziej wstrząsnęła osobami starszymi. — Moja babcia była przerażona, pewnie dlatego, że w jej pamięci odżyły złe wspomnienia z wojny. Pamiętam, że nie spała całą noc, zamartwiając się, że mój pełnoletni wówczas brat zostanie powołany do wojska – wspomina pani Anna. — Ta sytuacja odbiła się na zdrowiu babci, która miała wówczas 67 lat. Konsekwencją tego stresu było to, że po miesiącu z objawami niewydolności serca babcia zmarła.

Stan wojenny został zawieszony 31 grudnia 1982 roku, a zniesiono go 22 lipca 1983 r.