Z kroniki Terytorialsa: Kiedy zakładam mundur, tacie kręci się łezka w oku
2023-01-15 19:00:00(ost. akt: 2023-07-03 21:19:24)
Projekt „Z kroniki terytorialsa” to zbiór opowieści żołnierzy-ochotników. Dziś kapral Angelika i kapral Krzysztof, absolwenci uczelni wojskowych, o tym, że w służbie WOT odnaleźli możliwość realizacji swoich pasji zawodowych.
Mieszkańcy Warmii i Mazur są w różnym wieku, mają różne historie i rozmaite pasje. Na co dzień wykonują różne zawody, ale łączy ich jedno – chcą żyć w bezpiecznym kraju. Są częścią lokalnej społeczności, którą na co dzień chcą wspierać.
Najpierw musieli przejść wstępną kwalifikację, co nie było wcale proste, kiedy na ponad 300 kandydatów czekało na wojskowych uczelniach tylko 120 miejsc. — Już samo wypełnienie norm sprawności fizycznej w swoich kategoriach wiekowych było nie lada wyzwaniem — opowiada kpr. Angelika.
Najpierw musieli przejść wstępną kwalifikację, co nie było wcale proste, kiedy na ponad 300 kandydatów czekało na wojskowych uczelniach tylko 120 miejsc. — Już samo wypełnienie norm sprawności fizycznej w swoich kategoriach wiekowych było nie lada wyzwaniem — opowiada kpr. Angelika.
— Niemniej trudne były potem rozmowy kwalifikacyjne — dodaje jej kolega. — Między innymi z psychologami oraz z różnymi specjalistami wojskowymi. Pytano ich wtedy o motywację do podjęcia służby. — W moim przypadku to było trochę nieplanowane — zdradza Angelika. — Skończyłam najpierw studia biologiczne, a potem trafiłam do wojska właściwie przez przypadek. Kiedy jednak skończyłam kurs podoficerski i zostałam kapralem, a potem przyszłam do Wojsk Obrony Terytorialnej, stwierdziłam, że to mi się naprawdę podoba. Że lubię pracować z ludźmi, rozwijać się i korzystać z tych możliwości, jakie oferuje mi WOT.
Młoda żołnierka brała zatem udział we wszystkich możliwych szkoleniach. — Od samego początku chciałam szkolić młodych żołnierzy i zobaczyłam, że to jest naprawdę to, co chcę robić w przyszłości — powiedziała.
Kiedy zatem pojawiła się możliwość wzięcia udziału w kursie oficerskim, nie wahała się ani chwili. — Mówili: nie, nie dasz rady, jesteś za młoda — wspomina. — Ale jak to za młoda? 25 lat to akurat odpowiedni wiek – stwierdziłam i poszłam na kurs.
O wiele starszemu Krzysztofowi wojsko towarzyszy przez większość życia. — Zawsze służba była jakoś w tle — opowiada. — To były Narodowe Siły Rezerwowe, także aktywny udział w szkoleniach rezerwy — kiedy jeszcze nie było WOT paręnaście lat temu.
O wiele starszemu Krzysztofowi wojsko towarzyszy przez większość życia. — Zawsze służba była jakoś w tle — opowiada. — To były Narodowe Siły Rezerwowe, także aktywny udział w szkoleniach rezerwy — kiedy jeszcze nie było WOT paręnaście lat temu.
Oboje bardzo cenią sobie specyfikę służby w Wojskach Obrony Terytorialnej, której organizacja pozwala nie rezygnować z innych, bardziej „cywilnych” celów życiowych. — To naprawdę świetne, że możemy szkolić się w WOT podczas weekendów, a w dni powszednie pracować zawodowo — mówi kapral Angelika. Przyznaje także, że nie zawsze było łatwo iść do pracy po intensywnym weekendzie spędzonym w jednostce na drugim końcu Polski: — Kiedy jednak jest determinacja i naprawdę mamy wsparcie rodziny, to możemy skorzystać z tych wszystkich możliwości, jakie daje WOT.
Bo rzeczywiście, dla tych, którzy nie mają za dużo czasu wolnego od pracy zawodowej i życia rodzinnego, WOT oferuje weekendowe szkolenia dwa razy w miesiącu. Jednak na osoby, które chcą angażować się bardziej i w szkolenie wojskowe, i w aktywność na rzecz lokalnej społeczności, czeka dużo więcej możliwości działania.
Decyzja o rozpoczęciu kursu oficerskiego była znaczącym krokiem milowym na ścieżce kariery wojskowej. — Na pewno musiała być dobrze przemyślana — mówi kpr. Angelika. — Kiedy już zaangażowaliśmy się w te trzynaście miesięcy szkoleniowych, to nie możemy potem powiedzieć: „A dobra, zrobiłam kurs, a teraz wracam do cywila”. Teraz trzeba już poważnie pomyśleć o służbie zawodowej.
Zjazdy uczestników kursu Agrykola, czy to na Wojskowej Akademii Technicznej — gdzie szkolił się kpr. Krzysztof, czy też na Akademii Wojsk Lądowych, na której pobierała nauki jego koleżanka, odbywają się co dwa tygodnie. Nie jest to zatem zbyt trudne ze względów organizacyjnych, aby poddać się procesowi kształcenia. I jeżeli ktoś ma motywację do tego, na pewno sobie poradzi. — U nas parę osób odeszło na początku, pozostali dotrwali jednak twardo do końca, bo naprawdę tego chcieli — opowiada Krzysztof.
Zjazdy uczestników kursu Agrykola, czy to na Wojskowej Akademii Technicznej — gdzie szkolił się kpr. Krzysztof, czy też na Akademii Wojsk Lądowych, na której pobierała nauki jego koleżanka, odbywają się co dwa tygodnie. Nie jest to zatem zbyt trudne ze względów organizacyjnych, aby poddać się procesowi kształcenia. I jeżeli ktoś ma motywację do tego, na pewno sobie poradzi. — U nas parę osób odeszło na początku, pozostali dotrwali jednak twardo do końca, bo naprawdę tego chcieli — opowiada Krzysztof.
Kapral Angelika bardzo sobie ceni fakt spotykania na uczelnianych szkoleniach wielu osób z całej Polski, z którymi może wymienić doświadczenia. A przede wszystkim docenia możliwości rozwoju w wielu dziedzinach: — Ja skończyłam kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy, kurs obsługi drona — naprawdę jest tu w czym wybierać.
Każdy kurs Agrykola ma swoją specyfikę. Kpr. Angelika skończyła AWL i jest przygotowana do służby w formacji lekkiej piechoty, kpr. Krzysztof ukończył WAT w specjalności: łączność. Każde z nich ma także za sobą inne kursy poszerzające zakres kompetencji. Krzysztof nauczył się więc m.in. obsługi radiostacji oraz pracy z aplikacjami wspomagającymi działania sztabowe.
Kiedy pytam, czy przyszli do służby bardziej z porywu serca, czy też może raczej na skutek chłodnej oceny bieżącej sytuacji, Krzysztof wyjaśnia, że w jego przypadku to była po prostu tak zwana „życiowa decyzja”: — W pewnej chwili stwierdziłem, że właściwie, dlaczego ma być wojsko w moim życiu wciąż na drugim planie. I od dwóch lat zmierzam konsekwentnie w kierunku wojskowego zawodowstwa. Kiedy odbiorę papiery oficera WOT, rozpocznie się procedura uzyskania statusu żołnierza zawodowego.
Kiedy pytam, czy można uznać, że połknęli przysłowiowego bakcyla służby wojskowej, ich twarze rozpromieniają się i oboje skwapliwie potwierdzają tę diagnozę. Kpr. Angelika wspomina także o swoim ojcu, który sam nie mógł iść do wojska i teraz z zadowoleniem obserwuje rozwój wojskowych kompetencji swojej córki.
— Zawsze, kiedy zakładam mundur, łezka mu się w oku kręci i jest naprawdę dumny. Służba to oczywiście także wielkie wyzwanie. — Będąc oficerami, przestajemy być dowodzeni przez innych. Teraz to my będziemy dowodzić — mówi kpr. Krzysztof. Jego koleżanka zwraca uwagę na ciążącą na nich odpowiedzialność: — Musimy wciąż się rozwijać, żeby to nie było tak, że wymagamy wciąż od swoich podwładnych, a sami nie dajemy im nic od siebie.
— Zawsze, kiedy zakładam mundur, łezka mu się w oku kręci i jest naprawdę dumny. Służba to oczywiście także wielkie wyzwanie. — Będąc oficerami, przestajemy być dowodzeni przez innych. Teraz to my będziemy dowodzić — mówi kpr. Krzysztof. Jego koleżanka zwraca uwagę na ciążącą na nich odpowiedzialność: — Musimy wciąż się rozwijać, żeby to nie było tak, że wymagamy wciąż od swoich podwładnych, a sami nie dajemy im nic od siebie.
Krzysztof docenia to, że drogę do oficerskiego szlifu odbył „od samego dołu”: — Znam dzięki temu wszystkie aspekty żołnierskiego życia „od podszewki”.
Gdyby mieli jednym zdaniem powiedzieć, co dało im wojsko: — Ja przez cały czas chcę więcej — deklaruje Angelika. — Każdy dzień mojej służby przynosi nowe wyzwania i cały czas muszę szukać rozwiązań. Dla Krzysztofa jest to z kolei spełnienie jego marzeń.
Gdyby mieli jednym zdaniem powiedzieć, co dało im wojsko: — Ja przez cały czas chcę więcej — deklaruje Angelika. — Każdy dzień mojej służby przynosi nowe wyzwania i cały czas muszę szukać rozwiązań. Dla Krzysztofa jest to z kolei spełnienie jego marzeń.
Oboje podkreślają także, że wojsko terytorialne umożliwia rozwój w interesujących ich kierunkach, szczególnie tych trudno dostępnych w warunkach życia cywilnego, jak na przykład radiotelefonia czy służby medyczne.
Rozmawiał kpr. Łukasz Czarnecki-Pacyński, żołnierz 4W-MBOT
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez