Tak powstawała Wyspa Estyjska na Zelewie Wiślanym [ZDJĘCIA]

2023-02-08 18:22:21(ost. akt: 2023-02-08 15:51:24)
Na razie wyspa jest prawie pusta w środku, wypełnić ją ma urobek z pogłębianych na Zalewie Wiślanym i rzece Elbląg torów wodnych

Na razie wyspa jest prawie pusta w środku, wypełnić ją ma urobek z pogłębianych na Zalewie Wiślanym i rzece Elbląg torów wodnych

Autor zdjęcia: NDI/Besix

Najważniejsze i najbardziej skomplikowane prace już zostały wykonane, ale wypełnianie Wyspy Estyjskiej potrwa jeszcze przez wiele lat. Jak powstawała i jakie były najtrudniejsze wyzwania podczas budowy sztucznej wyspy na Zalewie Wiślanym?
MIERZEJA WIŚLANA

Jej nazwę poznaliśmy jeszcze w roku 2020 — Estyjska — tak zagłosowali internauci. Ogólnopolski konkurs na nazwę dla wyspy na Zalewie Wiślanym ogłosiło — przypomnijmy — Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Swoje propozycje mogli zgłaszać wszyscy chętni, kolejnym etapem było wyłonienie pięciu propozycji i głosowanie, które zadecydowało o tym, jak ostatecznie nazywać się będzie wyspa. Propozycje były następujące: Bursztynowa, Estyjska, Brajana Chlebowskiego, Rukwiel i Wodniczka. Na zwycięską nazwę oddano 9984 głosy.
Dziś — w dwa lata po tym, jak została nazwana — Wyspa Estyjska już przyciąga tych, dla których została stworzona.
— Wyniki obserwacji ornitologicznych wskazują, że zarówno sama wyspa, jak i jej rejon cieszą się dużym zainteresowaniem ornitofauny. Aktualnie obserwowane są ptaki odpoczywające w rejonie sztucznej wyspy, najliczniej obserwowane są gatunki takie jak mewy srebrzyste, mewy śmieszki, kormorany, krzyżówki oraz mewy siodłate — wylicza Dorota Słabek, naczelnik Wydziału Oddziaływania Inwestycji na Środowisko Urzędu Morskiego w Gdyni.
My, ludzie, możemy wyspę podziwiać wyłącznie z odpowiedniej odległości — i dobrze.
— Turyści i osoby fizyczne nie będą mogły odwiedzać sztucznej wyspy. Jest to związane między innymi z wymogami decyzji środowiskowej oraz z tym, że wyspa ma być ostoją spokoju dla ptaków i zwierząt korzystających teraz i w przyszłości z tego obszaru — podkreśla Andrzej Małkiewicz, naczelnik Wydziału Realizacji Urzędu Morskiego w Gdyni.

Wyzwaniem była pogoda


Prace rozpoczęliśmy od robót kafarowych, następnie w pewnym momencie zaawansowania przystąpiliśmy do prac pogłębiarskich wewnątrz grodzy między ściankami. Po tych pracach zamontowaliśmy pod wodą ściągi i wykonywaliśmy zasyp piaskowy wyspy. Na samym końcu ułożyliśmy geotubę na wierzchu zasypu piaskowego oraz całość wykończyliśmy kamieniem hydrotechnicznym — relacjonuje prace na Zalewie Wiślanym Mariusz Sasin, zastępca kierownika projektu ds. budowy sztucznej wyspy w Grupie NDI.
— Najtrudniejsza w tym zadaniu była tak naprawdę logistyka związana z dostarczeniem materiałów oraz pracowników na środek Zalewu Wiślanego i utrzymanie ciągłości prac, które wynikały z harmonogramu — mówi Mariusz Sasin.
Wykonawcy trudnego zadania musieli radzić sobie również z niełatwymi warunkami pogodowymi.
— Pogoda potrafiła tak naprawdę co trzy dni psuć nam wszystko i wszystko trzeba było układać na nowo — wspomina Sasin.
— Budowa wyspy trwała 25 miesięcy, w tym czasie natrafiliśmy na dwie nasze prawdziwe polskie zimy, gdzie Zalew zamarzł. Warunki pogodowe miały ogromny wpływ na budowę sztucznej wyspy z uwagi na to, że transport ludzi i sprzętu odbywał się drogą wodną i zdarzało się, że przez warunki pogodowe prace trzeba było po prostu przerywać — dodaje Wojciech Czyżewski, dyrektor projektu budowy sztucznej wyspy w Grupie NDI.
— Mieliśmy tutaj do zamontowania blisko 1400 sztuk ściągów o średnicach od 35 do 63 mm. Tak naprawdę po całej obwiedni wyspy, mniej więcej co 3,5 m, jest jedna sztuka ściągu, który spina i spaja całą konstrukcję w taki sposób, żeby trzymała poziom. Montaż odbywał się za pomocą ekipy nurkowej, która współpracowała z żurawiem. Żuraw postawiony na platformie roboczej odczepiał ściąg, następnie brygada nurków wchodziła do wody, ściąg był wkładany na odpowiednią rzędną, w tym wypadku -2,20 poniżej poziomu morza, i tam był zewnętrznie skręcany nakrętkami, które zostawały też zabezpieczone przed możliwością odkręcenia w przyszłości — tak o procesie powstawania Wyspy Estyjskiej opowiada Jacek Pawlak, kierownik robót hydrotechnicznych w Grupie NDI.
— Najtrudniejszym aspektem całej budowy było chyba to, że nie mieliśmy praktycznie dostępu z lądu do placu budowy. Dopiero od któregoś momentu, kiedy mieliśmy już wykonaną część grodzy z zasypem piaskowym, mogliśmy wprowadzić tam sprzęt i realizować roboty tak jakby metodą lądową — dodaje Paweł Śpiewak, kierownik robót hydrotechnicznych w Grupie NDI.
Oczywiście do budowy wyspy potrzebny był odpowiedni sprzęt, w tym dwa specjalistyczne pontony i dwie pływające koparki. Wyjątkowe urządzenia zostały nazwane przez pracujących nad powstaniem sztucznej wyspy inżynierów. A ci do tematu podeszli w nieco żartobliwy sposób. Ponton Foyle został nazwany Pracusiem, Nore — Osiłkiem, a koparki pływające zyskały równie oryginalne imiona — Ciamajda i Łasuch.

Liczby mówią same za siebie


Budowa Wyspy Estyjskiej była wyjątkowym zadaniem na wielką skalę. Powierzchnia wyspy to 181 hektarów, czyli tyle, co 252 boiska piłkarskie, a do jej budowy wykorzystano 140 tysięcy ton kamienia hydrotechnicznego — żeby pomieścić tyle materiału, trzeba byłoby mieć do dyspozycji 3,5 tysiąca wagonów kolejowych, a wypełnione byłyby po brzegi!
Wyspa Estyjska to część pierwszego etapu zadania realizowanego pod nazwą „Budowa nowej drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską”, Znajduje się 4,5 kilometra od kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną, na wysokości miejscowości Przebrno. Ma kształt elipsy, a jej obwód to blisko 5 kilometrów.
Na razie wyspa jest prawie pusta w środku, wypełnić ją ma urobek z pogłębianych na Zalewie Wiślanym i rzece Elbląg torów wodnych.
Wyspa jest w stanie pomieścić 9 milionów sześciennych urobku, z czego 6 jest przeznaczone na wypełnienie wyspy w pierwszym etapie, a 3 to rezerwa dla urobku z przyszłych robót, które będą konieczne, by utrzymać odpowiednią głębokość toru wodnego do portu w Elblągu.