Pierwsza rocznica wybuchu wojny na Ukrainie. Ten rok otworzył nasze serca. Reakcja Polaków była natychmiastowa

2023-02-24 08:02:15(ost. akt: 2023-07-03 21:02:37)

Autor zdjęcia: Pixabay

Rok temu o czwartej rano polskiego czasu Rosjanie zaatakowali obiekty wojskowe i niektóre lotniska w Ukrainie. Głównie w okolicach Kijowa, Charkowa i Dniepru. O minionym roku w cieniu wojny rozmawiamy z proboszczem parafii greckokatolickiej w Elblągu, Andrzejem Sroką, Antonim Czyżykiem, Tomaszem Sielickim i Ryszardem Doda.
Ks. mitrat Andrzej Sroka: Ludzkie serca się otworzyły


Fot. Eparchia Olsztyńsko-Gdańska

Ks. mitrat Andrzej Sroka jest proboszczem parafii greckokatolickich w Elblągu, Pasłęku oraz Godkowie.

Jest wojna, a to najgorsza rzecz, jaka może spotkać człowieka. Zostaje tylko się modlić i prosić Boga o miłosierdzie nad tym nieszczęściem. W tej sytuacji należy również pomagać — nie ma innego wyjścia — jest to takie podstawowe ludzkie zadanie. Nie mam pojęcia, jak cała sytuacja się rozwinie. Myślałem, że Putinowi będzie potrzebny tylko Ługańsk i Donbas, a okazuje się, że zaatakował Ukrainę ze wszystkich stron — nawet przez Białoruś. Trudno jest w tym momencie cokolwiek rozpatrywać i debatować — jest to potworny szok. Mam jednak nadzieję, że świat się opamięta, a Europa i USA rozwiążą to w jakiś niemilitarny sposób — mówił dokładnie rok temu Andrzej Sroka, proboszcz Parafii Greckokatolickiej pod wezwaniem Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Elblągu.

Do rozmowy na temat wojny z proboszczem wracamy dokładnie rok później.
— Woja poprawiła stosunki polsko-ukraińskie. Kto by się kiedyś spodziewał, że osoby prywatne w Polsce będą aż na taką skalę przyjmowały uchodźców z Ukrainy? Ludzkie serca, które się otworzyły — to coś niesamowitego. To chyba jest najistotniejsze w tym wszystkim. Ta wojna jest niepotrzebna, ale pokazała, że można się jednoczyć, wybaczać sobie pewne krzywdy, zrozumieć jeden drugiego i pomóc sobie nawzajem w cierpieniu. Mieliśmy nadzieję, że ten rok zakończy się szczęśliwie dla Ukrainy, a wojna ustanie. Niestety wojna trwa. Mam nadzieję, że nie tylko poprzez pomoc zewnętrzną Ukraina będzie umiała zwyciężyć, ale że nie straci nigdy ducha walki ani wspólnoty działań względem wroga. Naszym zadaniem w Polsce jest modlić się i wspomagać nie tylko przybywających do Elbląga uchodźców, ale i ludność w Ukrainie — wysyłając im rzeczy nie tylko do przetrwania, ale i do działań, także tych wojennych. I mam nadzieję, że Bóg pozwoli i w tym roku będziemy świętowali zwycięstwo Ukrainy nad Rosją — mówi proboszcz w rozmowie z nami.

I informuje: — W piątek 24 lutego w rocznicę rosyjskiej agresji na Ukrainę odprawimy o godzinie 17.00 uroczystą liturgię. Będziemy prosić Boga, aby zesłał łaski, siły, ale przede wszystkim wspomógł naród ukraiński. Będziemy też wspominać zmarłych, którzy zginęli nie tylko wskutek działań wojennych, ale przede wszystkim żołnierzy, którzy stracili życie, broniąc Ukrainy. Będziemy odprawiać także nabożeństwo żałobne za tych, którzy zaginęli.

Parafia Greckokatolicka pod wezwaniem Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Elblągu przez cały ubiegły rok czynnie wspierała uchodźców przybywających do Elbląga, jak i Ukraińców, którzy zostali w swoim kraju.

— Przez ostatnie dwa tygodnie mamy zamknięty nasz punkt pomocowy, bo nie mamy już żadnego towaru, ale przez ostatni rok — od początku wojny do końca grudnia — cały czas wspomagaliśmy uchodźców przebywających w Elblągu, głównie matki z dziećmi i osoby starsze. Mam nadzieję, że uda nam się zebrać pieniądze i znowu będziemy mogli nieść pomoc w naszym punkcie. To jednak rok, a nasza wspólnota nie jest aż tak duża, by bezustannie pomagać. Wspomagały nas w działaniach elbląskie firmy i osoby prywatnie. W tej chwili czekamy na uzgodnienia i mamy nadzieję, że nasz punkt już niedługo znowu zostanie otwarty i będzie pomagać przede wszystkim żywnością. Nasz punkt pomocowy dla uchodźców z Ukrainy zlokalizowany na terenie cerkwi początkowo pomagał trzy razy w tygodniu, później dwa razy, ostatecznie raz w tygodniu. W okresie, w którym punkt pomocowy otwarty był tylko raz w tygodniu, obsługiwaliśmy 150 osób tygodniowo. Czekamy na wsparcie od ludzi i firm dobrej woli. Rok to długo dla każdej społeczności, zwłaszcza tak małej, jak nasza. Nie zawsze można znaleźć finanse, ale mamy nadzieję, że jeszcze otrzymamy zewnętrzne wsparcie — przyznaje o. Andrzej Sroka.

— Myślę, że dla Ukraińców problem wyznania — czy to grekokatolik, czy prawosławny — nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Uchodźcy znajdują miejsce we wspólnocie naszej cerkwi i w cerkwi prawosławnej, która też jest w Elblągu. Zwiększyła się nam liczba wiernych, którzy systematycznie uczęszczają na nabożeństwa — nie tylko na liturgię, ale wszelkiego rodzaju nabożeństwa. Wcześniej, w niedziele do cerkwi na msze przybywało po około 150 osób, teraz ta wspólnota liczy około 200 osób. Wojna zmieniła stosunek Polaków do osób narodowości ukraińskiej. Całkiem inaczej postrzega się obecnie Ukraińca w Polsce. Ale i nam się lżej żyje przy tej okazji. Nie mówię, że ta wojna była potrzebna — bo absolutnie nie była potrzebna — ale dzisiejsze otwarcie serc narodu polskiego na Ukrainę i na ludzi, którzy przybywają z pomocą do Ukrainy, to naprawdę coś wyjątkowego — podsumowuje proboszcz Andrzej Sroka.

Antoni Czyżyk: Reakcja Polaków była natychmiastowa

Fot. archiwum prywatne

Ostatni rok to czas pełen tragedii milionów ludzi, ale też rok wyzwań i solidarności Polaków, którzy od pierwszego dnia wojny nieustająco pomagają — mówi Antoni Czyżyk.

Mija rok, odkąd wojska rosyjskie bezprawnie wtargnęły na terytorium Ukrainy, niszcząc wszystko na swojej drodze. Przez ostatnie 12 miesięcy system bezpieczeństwa w Europie legł w gruzach. Mija rok, odkąd bohaterskie wojska ukraińskie stawiają twardy opór najeźdźcom, pomimo nierównowagi sił, ale w imię obrony życia i wolności nas wszystkich, mieszkańców Europy. Ostatni rok to czas pełen tragedii milionów ludzi, którzy odnaleźli tymczasowe schronienie w granicach państw europejskich, najwięcej z nich zostało w Polsce. To również rok wyzwań i solidarności Polaków, którzy od pierwszego dnia wojny nieustająco pomagają — stwierdza Antoni Czyżyk, przewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu i dyrektor CSE „Światowid”.

— Musimy jednak pamiętać, że za naszymi granicami nadal trwa pełnoskalowy konflikt, wojna kinetyczna, która trwa już 12 miesięcy i nie może nam spowszednieć — dodaje.

I zaznacza: — Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, a miliony ludzi, w tym dzieci, opuściło swoje domy, Polacy w reakcji na kryzys migracyjny działali natychmiast, aby pomóc jak największej liczbie ludzi. Szybkie i sprawne decyzje zaowocowały pomocą udzieloną uchodźcom z Ukrainy przede wszystkim przez samych mieszkańców Elbląga. Do pomocowych działań przyłączył się Urząd Miejski w Elblągu, ale też m.in. Centrum Spotkań Europejskich „Światowid” w Elblągu, gdzie zorganizowane zostały cykliczne zajęcia, podczas których kadra wolontariuszy pomagała uchodźcom z Ukrainy zaaklimatyzować się w Elblągu.

— Mam ogromną nadzieję, że wojna skończy się możliwie szybko, że ten dramat skończy się niebawem, że wojna może zostać przez dzielną Ukrainę wygrana, a wróg odparty i pokonany. Mam nadzieję, że Polakom, mieszkańcom Elbląga nie zabraknie chęci do wspierania i pomocy dla walczącej Ukrainy — kończy przewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu.

Tomasz Sielicki, burmistrz Braniewa:
Tomasz Sielicki, burmistrz Braniewa
Fot. archiwum prywatne
Tomasz Sielicki, burmistrz Braniewa

— 24 lutego 2022 r. to data, przypominająca o bolesnych wydarzeniach w Ukrainie, które trwają do dziś. Tego dnia, znaleźliśmy się w nowej rzeczywistości, a nasze wyobrażenie o stabilizacji i poczuciu bezpieczeństwa, zostało zachwiane. Pomimo upływu roku, wciąż docierają do nas informacje o kolejnych zbrodniach oraz przerażające obrazy cierpienia obywateli ukraińskich.Nadal nie możemy pogodzić się z faktem, że w XXI wieku doszło do działań zbrojnych w Europie, tym bardziej u naszego sąsiada. Oczywiste było, że od razu podjęliśmy działania związane z udzieleniem wsparcia m.in. uchodźcom wojennym. Bardzo cieszy mnie fakt, że nasze społeczeństwo mocno zaangażowało się w pomoc, która trwa do tej pory. Mieszkańcy Braniewa okazali wielkie serce i wyrozumienie. Mamy nadzieję, że przy międzynarodowym wsparciu, Ukraina wkrótce położy kres tym haniebnym i zbrodniczym działaniom.


Ryszard Doda, wolontariusz z Braniewa

Ryszard Doda w Ukrainie
Fot. arch. Ryszarda Dody
Ryszard Doda w Ukrainie

— Od początku wojny organizuję wraz z przyjaciółmi, we współpracy z gminą Braniewo, licznymi partnerami, konwoje do walczącej Ukrainy. Dzięki wsparciu licznych mieszkańców Polski i darczyńców zza granicy na tereny objęte rosyjską agresją przewieziono do tej pory około 2,5 tira niezbędnych do przeżycia i prowadzenia działań wojskowych materiałów. Przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim osobom, które wspierają nas w dostarczaniu niezbędnych rzeczy do Ukrainy. Ludzie bezinteresownie reagowali na nasze prośby. Dzięki nim przewieźliśmy do Ukrainy potrzebne rzeczy, jak skarpety, buty dla żołnierzy, ciepłe ubrania, butle gazowe, nawet drona i kilka samochodów, które teraz służą przyjaciołom w Ukrainie. Wojna trwa już rok. I ten rok, tak jak ja to widzę, był przełomowy, jeśli chodzi o relacje polsko-ukraińskie. Wiadomo, mamy między naszymi narodami wiele różnych historycznych zaszłości. Ale niech tym się zajmą naukowcy. Ja mogę powiedzieć o tym, co jest dzisiaj, co ja widzę podczas wyjazdów do Ukrainy. Ukraińcy mówią wprost: „pomaga nam cały wolny świat, ale Polacy najbardziej”.

Rozmawiała Ewelina Gulińska