Elbląg. Radny Rafał Traks: Nie trzeba uchwał, by rozmawiać z mieszkańcami

2023-02-28 11:05:29(ost. akt: 2023-07-03 16:05:44)
Radny Rafał Traks: — Tak naprawdę my, jako samorządowcy, nie musimy podejmować żadnych uchwał, aby dane tematy konsultować z mieszkańcami.

Radny Rafał Traks: — Tak naprawdę my, jako samorządowcy, nie musimy podejmować żadnych uchwał, aby dane tematy konsultować z mieszkańcami.

Autor zdjęcia: kk

Z radnym Rafałem Traksem, zastępcą przewodniczącego Komisji Skarg, Wniosków i Petycji oraz członkiem Komisji Polityki Regionalnej i Promocji Miasta, rozmawiamy o negocjacjach elbląskich władz z rządem w sprawie portu, komunikacji miejskiej i sytuacji Przedszkola nr 8.
RADNY MA GŁOS

— Jak ocenia pan negocjacje władz Elbląga w sprawie elbląskiego portu?

— Rząd zaproponował dla samorządu elbląskiego 100 mln złotych w zamian za udział w pakiecie kontrolnym zarządu portu z przeznaczaniem na konkretne inwestycje. Jak widać, obecnie samorząd elbląski chyba nie chce skorzystać z tej oferty. To moim zdaniem jest dużym błędem. Jeżeli chcemy, aby nasz port się rozwijał — a wiemy doskonale, że elbląski samorząd takich pieniędzy nie ma — to jedyną możliwością jest walka o pieniądze z zewnątrz. Komisja Europejska nie zgodziła się na to, aby finansować porty komunalne. Dopuszcza finansowanie portów, które są wpisane na listę o znaczeniu strategicznym lub porty wpisane na listę TEN-T. Jeśli port w Elblągu byłby wpisany na listę portów strategicznych lub listę TEN-T, wtedy KE musiałaby takie środki uruchamiać. Nasz port nie jest wpisany w sieć TEN-T, ale aby to zrobić, to w pierwszej kolejności należałoby złożyć odpowiednie dokumenty, czego — z tego, co się orientuję — pan prezydent ani zarząd portu nie zrobili. A więc jak możemy zostać wpisani na listę TEN-T, jeśli strona, która jest zainteresowana wpisaniem, takiego procesu nie rozpoczyna? Gdyby port w Elblągu był wpisany na omawianą listę, miałby większą możliwość pozyskiwania środków zewnętrznych. A jeśli elbląski port będzie również wpisany na listę portów o znaczeniu strategicznym dla gospodarki narodowej, to na państwo zostanie nałożony obowiązek dokapitalizowania go w każdym roku. Odpadają środki unijne z KPO, które wciąż są unieruchomione, odpadają też środki z RPO, więc jedyne środki, jakie można pozyskać na rozwój portu, to te oferowane przez rząd. Pan prezydent nie przedstawia żadnej wizji rozwoju miasta. Za kilka miesięcy będziemy mieli swobodny dostęp do kanału żeglugowego, a nasz port nie będzie gotowy. Obrotnica już powinna być, a my w budżecie nie mamy nawet zabezpieczonych środków na ten cel. Kwestia sporna dotycząca pogłębienia toru wodnego powinna być już dawno rozwiązana. Uważam, że w sprawie ekspertyzy prawnej dotyczącej pogłębienia toru wodnego, którą przekłada prezydent Elbląga, samorząd nie ma racji. W przywołanej ekspertyzie jest zapis mówiący, że zadania Portu Morskiego Elbląg jako portu zarządzającego sprowadzają się wyłącznie do możliwości prowadzenia budowy, modernizacji i utrzymania infrastruktury portowej znajdującej się na gruntach, którymi on gospodaruje oraz — uwaga — do utrzymania akwenu portowego. A teren rzeki Elbląg w obrębie portu stanowi — w moim przekonaniu — akwen portu i do miasta należy zadanie, aby tor wodny pogłębić.

— Co sądzi pan o pomyśle, aby elbląski samorząd rozmawiał z mieszkańcami o przyszłości portu i podjętej w tej sprawie uchwale?

— To pomysł, który nie musiał się wydarzyć. Tak naprawdę my, jako samorządowcy, nie musimy podejmować żadnych uchwał, aby dane tematy konsultować z mieszkańcami. Ja na temat portu i dokapitalizowania go przez rząd rozmawiam z mieszkańcami od momentu, gdy ten temat się pojawił, czyli już od sierpnia zeszłego roku. Wszyscy mieszkańcy, z którymi rozmawiałem, powiedzieli, że jest to decyzja niezbędna i konieczna, aby nasz port mógł się stać IV portem RP. Przyznam się, że nie spotkałem osoby, która by się nad tym zastanawiała, raczej są to osoby zainteresowane tym, aby nasz port się rozwijał. Elbląskie władze nie rozmawiają z mieszkańcami. Podobnie było z inwestycją związaną z budowaniem ulicy Wschodniej. Pan prezydent też chciał zrobić to „cichaczem”. Na szczęście mieszkańcy w porę zareagowali i powiedzieli, że tej inwestycji nie chcą. Na szybko, po cichu albo od tyłu próbuje się wprowadzać pewne decyzje, aby nikt o tym nie mówił. Taka jest zasada włodarzy naszego miasta. Nie kojarzę, aby prezydent wychodził w ostatnim czasie do mieszkańców i rozmawiał z nimi na jakieś tematy. Z pewnych spraw oczywiście się wycofuje, ale na tym polega mądre zarządzanie miastem, aby ze złych decyzji rezygnować i słuchać mieszkańców. W końcu prezydentem jest się z ich wyboru, a nie własnego otoczenia. Osobiście zapraszam mieszkańców na cykliczne spotkania organizowane przez wiceministra Andrzeja Śliwkę i posła Leonarda Krasulskiego, które odbywają się w Akademii Nauk Stosowanych i Medycznych. Chcemy rozmawiać z mieszkańcami. Ostatnio gościliśmy marszałek sejmu Elżbietę Witek. Wiem, że pan Andrzej Śliwka rozmawia z ministrem Czarnkiem, więc następny gość już niebawem.

— Ostatnio w Elblągu zrobiło się głośno o Przedszkolu nr 8, o którego przetrwanie walczą rodzice.

— Nie dziwię się rodzicom, że podejmują działania, aby walczyć o to przedszkole. Z drugiej strony rozumiem stanowisko władz miasta — budynek jest w złym stanie technicznym, a przecież przedszkole nie może stanowić zagrożenia dla osób, które będą w nim przebywały. Problemem jest brak środków finansowych na remont. Przy tak dobrej koniunkturze, jaką mieliśmy od 2015 do 2021 roku, nie udało się tego przedszkola wyremontować ani zabezpieczyć odpowiednich środków. Ta odpowiedzialność spada na włodarzy naszego miasta. Rodzice uruchomili zbiórkę na remont. Mam nadzieję, że uda im się zebrać odpowiednią kwotę.

— Jak ocenia pan ostatnie zmiany w komunikacji miejskiej w Elblągu?

— Komunikacja miejska w Elblągu nadal nie funkcjonuje, tak jak powinna funkcjonować. Po zmianach z zeszłego roku, kiedy wprowadzono dodatkową linię C, mieszkańcy nadal są niezadowoleni. Ta linia przewozi tylko kilka razy dziennie mieszkańców Jaru na cmentarz. To moim zdaniem nadal zbyt mało. Komunikację należy dostosować do potrzeb mieszkańców. Przypomnę, że mieszkańcy Zawady nie mogą swobodnie dojechać do centrum miasta, muszą się po drodze przynajmniej raz przesiadać. To nie jest komfortowe rozwiązanie. Z głównych dzielnic naszego miasta nie można swobodnie docierać do centrum. Nasze miasto jest dość dobrze skomunikowane i tak naprawdę brakuje dobrze funkcjonującej komunikacji miejskiej. I jeszcze do tego podnosi się ceny biletów. Zrozumiałbym to, gdyby komunikacja miejska była dostępna i trzeba by było wprowadzać jakieś inwestycje czy zmiany, które przysłużą się mieszkańcom. Ale tutaj sytuacja wygląda tak, że komunikacja miejska jest coraz mniej doinwestowana, coraz mniej dostępna, a wciąż coraz droższa. Wprowadzone ostanie zmiany w rozkładzie jazdy to jedynie zmiany kosmetyczne, które nie przysłużyły się wszystkim mieszkańcom, a tylko małej grupce.