IV Port Morski przyszłością Elbląga. Rozmawiamy z wiceministrem aktywów państwowych Andrzejem Śliwką

2023-03-28 15:00:22(ost. akt: 2023-03-28 11:55:15)

Autor zdjęcia: Dziennik Elbląski

— Pochodzę z tych stron, tu się wychowałem, tu chodziłem do szkoły i przez wiele lat żyłem — mówi Andrzej Śliwka w rozmowie z Maciejem Materą, redaktorem naczelnym Dziennika Elbląskiego. Wiceminister aktywów państwowych przyznaje: — Z racji pełnionego stanowiska mam możliwość adresowania i nagłaśniania problemów mieszkańców, a zależy mi na tym, żeby głos naszego regionu był słyszalny.
— W przyszłym miesiącu władze Elbląga mają rozpocząć badania opinii elblążan w zakresie dofinansowania portu w Elblągu z rządowych środków. Jakich wyników Pan się spodziewa?
— Ciężko nazwać akcję prezydenta Wróblewskiego, za którą elblążanie zapłacą 33 tysiące złotych „badaniem”. Mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją, w której pan Wróblewski najpierw wchodzi w spór kompetencyjny z Urzędem Morskim w sprawie pogłębienia toru wodnego w porcie, potem jednostronnie sabotuje kompromisowe rozwiązanie dokapitalizowania portu kwotą do 100 mln zł i organizuje kampanię dezinformacyjną na temat konkretnej propozycji modernizacji portu, a teraz stawia się w roli niezależnego badacza opinii publicznej. Trudno wierzyć w rzetelność badań organizowanych przez osobę, która bez konsultacji społecznych działała na szkodę elblążan i hamowała rozwój portu, teraz zaś wstecznie szuka potwierdzenia słuszności swoich działań.

— Rozumiem, że pana zdaniem elblążanie popierają wejście Skarbu Państwa do portu?
— Tak. Spór pomiędzy prezydentem Wróblewskim a Urzędem Morskim doprowadził do impasu, dlatego wyszedłem z korzystną dla miasta propozycją. Tutaj kalkulacja jest prosta, a jej wynik ten sam niezależnie od sympatii politycznych.

Z jednej strony mamy perspektywę modernizacji portu za kwotę do 100 mln zł, otworzenia Elbląga na rynki państw Morza Bałtyckiego, zwiększenia wolumenu przeładunków, powstania nowych miejsc pracy, napływu inwestorów do miasta, a wreszcie utworzenia w Elblągu IV Portu Rzeczpospolitej, czyli dołączenie Elbląga do ekskluzywnego grona miast dysponujących portami o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej, takich jak Gdańsk, Gdynia i Szczecin. Z drugiej strony mamy ofertę prezydenta Wróblewskiego, czyli, żeby z portem nie stało się nic, a wszystko było tak, jak było.

Spółka Port Morski w Elblągu sp. z o.o. będzie obsługiwać około jednego promila krajowych obrotów ładunkowych, zatrudniać kilka osób i ocierać się o upadłość — przypomnę, że w 2021 r. strata z lat ubiegłych wyniosła blisko milion złotych, zbliżając się do progu alarmowego określonego w Kodeksie spółek handlowych.
Tutaj wybór jest naprawdę zero-jedynkowy — wiedzą to Elblążanie i wie również prezydent Wróblewski, który najpierw usiłował zbić kapitał polityczny kosztem mieszkańców miasta, ale zapędził się w kozi róg i teraz próbuje ratować swoją pozycję akcjami propagandowymi.

— Może prezydent chce zmodernizować port własnymi siłami?
— Przecież to właśnie prezydent jest współodpowiedzialny za doprowadzenie portu do obecnego stanu! Niech za świadectwo podejścia pana Wróblewskiego do rozwoju portu posłuży fakt, że w budżecie miasta przewidział okrągłe zero złotych na inwestycje w nim.

Dodam, że w programie wyborczym z 2018 roku prezydent obiecał pogłębienie toru wodnego we współpracy z Urzędem Morskim i budowę obrotnicy dla statków. Były to obietnice, w których jednoznacznie deklarował, że to on przeprowadzi te inwestycje. Teraz twierdzi, że na obrotnicę pieniędzy nie ma, a pogłębienie odcinka toru leżącego na terenie należącym do miejskiej spółki powinien zrealizować rząd. Swoje stanowisko podpiera liczącą dosłownie dwie strony analizą, za którą według doniesień medialnych mieszkańcy Elbląga musieli zapłacić 20 tys. zł.

Prezydent ma trudności z utrzymaniem spółki zarządzającej portem na powierzchni. My nie planujemy podłączenia upadającego portu do kroplówki — nasza propozycja idzie znacznie dalej. Chcemy rozbudować, modernizować i inwestować w port tak, żeby mieszkańcy Elbląga w końcu dysponowali portem na miarę swojego potencjału. Mówimy o ściąganiu do miasta najważniejszych spółek w Polsce, o utworzeniu IV Portu RP w Elblągu.

Prezydent Wróblewski miał 16 lat na wykazanie się inicjatywą w tym zakresie. Póki co jego największą zasługą w sprawie portu jest opóźnienie modernizacji o 8 miesięcy — tyle czasu minęło od kiedy rozpoczęliśmy negocjacje w sprawie jego dokapitalizowania kwotą do 100 mln zł.

Czas płynie, prezydent Wróblewski świetnie bawi się na konferencjach prasowych, a Elbląg na tym traci.

— „Traci” to dosyć mocne słowo — prezydentowi Wróblewskiemu może po prostu zależeć, żeby pełna kontrola nad portem pozostała w rękach miasta w myśl zasady „ciasny, ale własny”.
— Wątpię. Nasza propozycja zakłada przejęcie większościowego pakietu udziałów w spółce przez Skarb Państwa — Elbląg nadal pozostawałby udziałowcem i czerpał zyski ze zmodernizowanego portu i wzrostu wolumenu przeładunków. Wszelkie lokalne podatki także trafiałyby do kasy miasta, a ze względu na rozwój Elbląg bogaciłby się jeszcze szybciej.

Zarząd Portu Morskiego Elbląg nie jest po prostu jedną z podupadłych spółek komunalnych. To wąskie gardło pomiędzy możliwościami, jakie otworzył przed regionem przekop Mierzei Wiślanej a Elblągiem, który potrzebuje inwestycji, rozwoju i nowych miejsc pracy jak kania dżdżu. Wszystkie elementy są już na miejscu — wszystkie, za wyjątkiem zmodernizowanego portu.

— Port w Elblągu to nie jedyna kość niezgody pomiędzy Panem a Prezydentem Wróblewskim. Ostatnio zaangażował się Pan w głośną sprawę Przedszkola nr 8.
— To prawda, zainterweniowałem na prośbę rodziców dzieci z Przedszkola nr 8, którzy najpierw byli wodzeni za nos przez dyrektor departamentu edukacji, która pomimo odwołania rekrutacji zapewniała ich, że nie ma żadnych planów wygaszania placówki, by w końcu otrzymać informację, że miasto chce zamknąć przedszkole.

Ratusz zasłania się złym stanem technicznym budynku placówki, jednak stan ten stwierdzono jeszcze w 2016 roku! Władze miasta przez siedem lat, zamiast podjąć środki na rzecz renowacji placówki, po prostu stały z rękoma w kieszeniach do ostatniej chwili, mydląc oczy matkom i ojcom dzieci z Przedszkola nr 8 twierdząc, że placówka nie zostanie zamknięta.

Sam jestem ojcem i doskonale rozumiem, jakim stresem dla najmłodszych jest adaptacja w nowym miejscu, wśród nowych osób. Postulaty rodziców są jasne, i w pełni je popieram — przedszkole należy zmodernizować, w razie potrzeby na czas prac remontowych należy zapewnić przedszkolakom budynek zastępczy, a przede wszystkim musimy natychmiast przywrócić rekrutację.

Instytucja rodziny w Polsce musi znajdować się pod szczególną ochroną, zwłaszcza w Elblągu, który mierzy się z silnym odpływem mieszkańców. Działania ratusza podkopują wiarę młodych Elblążan w to, że miasto będzie w stanie zapewnić dostęp do edukacji ich przyszłym dzieciom. Niestety sprawa Przedszkola nr 8 jest symptomatyczna dla podejścia prezydenta Wróblewskiego do potrzeb najmłodszych.

Warto przytoczyć tutaj opłakany stan boiska przy Szkole Podstawowej nr 23. Dziwię się, że włodarze miasta tego nie dostrzegają, skoro boisko widać z okien Urzędu Miejskiego! Nie muszę dodawać, że prezydent Wróblewski pozostaje głuchy na kolejne apele mieszkańców o zapewnienie uczniom dostępu do prawdziwego boiska.

— Port, akcja z przedszkolem; od lutego prowadzi Pan też cykl spotkań z politykami Zjednoczonej Prawicy w Akademii Medycznych i Społecznych Nauk Stosowanych. Co stoi za Pańskim zaangażowaniem w Elblągu i regionie?
— Pochodzę z tych stron, tu się wychowałem, tu chodziłem do szkoły i przez wiele lat żyłem. Sprawy regionu po prostu leżą mi na sercu. Z racji pełnionego stanowiska mam możliwość adresowania i nagłaśniania problemów mieszkańców, które niestety często są ignorowane i zagłuszane przez władze miasta.

Zależy mi na tym, żeby głos naszego regionu był słyszalny — stąd też przytoczony przez Pana cykl spotkań z liderami obozu propaństwowego z mieszkańcami Elbląga, ale też Pasłęka, Braniewa, Ostródy, Bartoszyc i wielu innych miejscowości w województwie warmińsko-mazurskim.

Chcę skracać dystans pomiędzy obywatelami a najważniejszymi decydentami w Państwie. Podczas spotkań mieszkańcy naszego regionu mają możliwość nawiązania bezpośredniego dialogu z takimi osobami jak Marszałek Sejmu Elżbieta Witek, Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek, Minister Sportu i Turystki Kamil Bortniczuk czy Europoseł Dominik Tarczyński. Spotkania będą kontynuowane, a ja dalej będę reagował na wezwania mieszkańców miast i wsi naszego regionu, którzy zwracają się do mnie z prośbą o interwencję.