Olimpijka w łyżwiarstwie szybkim Helena Pilejczyk kończy 92 lata!

2023-04-01 13:27:08(ost. akt: 2023-04-01 13:31:07)
Pani Helena 1 kwietnia obchodzi 92. urodziny, w związku z czym życzymy Naszej Olimpijce zdrowia, pogody ducha i wielu powodów do uśmiechu

Pani Helena 1 kwietnia obchodzi 92. urodziny, w związku z czym życzymy Naszej Olimpijce zdrowia, pogody ducha i wielu powodów do uśmiechu

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

1 kwietnia 2023 roku pani Helena Pilejczyk z domu Majcher, urodzona w Zieluniu (woj. mazowieckie), świętuje 92. urodziny. Do Elbląga trafiła w 1950 roku i to właśnie w naszym mieście odkryty został jej talent do łyżwiarstwa szybkiego.
W sobotę 1 kwietnia pani Helenka, popularna w światku sportowym jako Lusia, obchodzić będzie 92. urodziny. Oto wspomnienia wybitnej sportsmenki.

O początkach życia w Elblągu
Kiedy przyjechałam do Elbląga, byłam jeszcze panną. Trafiłam tutaj w 1950 roku, z nakazem pracy po tym, jak skończyłam Liceum Pedagogiczne w Kwidzynie. Tam trenowałam lekką atletykę, siatkówkę. Pierwsze wrażenie było korzystne. Może sam dworzec autobusowy nie wywarł na mnie większego wrażenia, ale aleja Grunwaldzka już tak — szeroka, piękna ulica, po której jeździły tramwaje. Najpierw zamieszkałam przy ul. Górnośląskiej, gdzie w jednym budynku umieszczono kilka dziewcząt z nakazem pracy. Mieszkałam tam przez kilka lat.

Tak to się zaczęło
Podczas jednego z treningów na boisku wypatrzył mnie trener łyżwiarzy Kazimierz Kalbarczyk. Widział, że całe dnie, oprócz pracy, spędzam na boisku, i zapytał, czy bym nie chciała trenować łyżwiarstwa szybkiego. Bardzo chętnie się zgodziłam, bo interesowały mnie wszystkie sporty. Jesienią 1952 roku zgłosiłam się na treningi łyżwiarskie, ale po pewnym czasie je przerwałam. Pamiętam dobrze, że 28 grudnia 1952 roku poszłam na basen miejski, z którego wówczas nie spuszczano wody. Na lodzie wytyczono tor do jazdy szybkiej. Stanęłam z boku i obserwowałam, jak trenują łyżwiarze. Zauważył mnie trener Kalbarczyk, podszedł i spytał: „A może jednak założysz łyżwy?”. Zgodziłam się. Weszłam na lód, chciałam jechać i… od razu się przewróciłam, bo po raz pierwszy w życiu na nogach miałam długie łyżwy. Powoli, powoli przestałam się przewracać i później mi całkiem dobrze szło.

Pierwsze mistrzostwa Polski
Zbliżały się mistrzostwa Polski, które miały się odbyć na początku lutego 1953 roku w Zakopanem. Okazało się, że brakuje zawodniczki do sztafety i dostałam telegram od trenera, że mam przyjechać. Z klubu otrzymałam łyżwy o dwa numery za duże, zniszczone. W pracy załatwiłam sobie zwolnienie i pojechałam. Pamiętam, że jak trener zobaczył te moje łyżwy, to był przerażony. Otrzymałam później z klubu inne.
Najlepiej plasowałam się na biegach długich. Na 3000 metrów byłam piąta, a na 5000 m — czwarta i dostałam się do kadry.
Trener Kalbarczyk wierzył, że w sztafecie zdobędziemy medal. Byłyśmy tak naładowane, że w strefie zmian, gdzie trzeba było popchnąć zawodniczkę, tak mocno to robiłyśmy, że większość z nas się wywracała. Na cztery zawodniczki nie wywróciła się tylko Elwira Popowicz (Seroczyńska — red). Trener nas ochrzanił, ale i nie odpuścił. Zgłosił próbę pobicia rekordu Polski. Po krótkim odpoczynku znowu ruszyłyśmy i pobiłyśmy rekord kraju. Od tego czasu pomyślałam, że do tego łyżwiarstwa się nadaję.


Helena Pilejczyk w kostiumie narodowym
Fot. archiwum prywatne
Helena Pilejczyk w kostiumie narodowym


O pracy i sporcie
Najpierw uczyłam w szkole podstawowej, która znajdowała się w budynku przy ul. Pocztowej — tam, gdzie dzisiaj mieści się I LO. Później trafiłam do SP nr 3 przy ul. Agrykola. Miałam kłopoty z wyjazdami na zawody. Jak któregoś dnia w 1955 roku poszłam do inspektoratu ze zwolnieniem, to usłyszałam, że albo przestanę jeździć na łyżwach, albo zwolnią mnie z pracy. Miałam w sobie niespożytą energię, nie wyobrażałam sobie, żeby nie uprawiać sportu. Zwróciłam się do swojego klubu Olimpia i znaleziono mi inną pracę. Zostałam sekretarką w dziale prawnym dawnego Zamechu. Kierownik działu był kibicem sportowym i zaproponował, żebym poprosiła klub o skierowanie pisma do zakładu pracy, to on mnie będzie zwalniał na treningi do południa. Udało się. Na treningi wychodziłam o godzinie 10. Nie mogłam liczyć na podwyżkę i premię.

Chwilowa przerwa
W 1958 roku, będąc już mężatką, pojechałam na mistrzostwa świata do Szwecji. W wieloboju zajęłam 5. miejsce, a na dystansie 1000 m zdobyłam srebrny medal. Później zrobiłam sobie przerwę, urodziłam syna. Pomyślałam sobie, że jeszcze warto wrócić do sportu, i to uczyniłam.

Pamiętne Igrzyska Olimpijskie
Igrzyska Olimpijskie w 1960 roku w Squaw Valley (USA) były ważnym wydarzeniem. Trener Kalbarczyk walczył, by na tę imprezę pojechała Elwira Seroczyńska i ja. Nasze marzenia się spełniły. Przyszła Olimpiada, bieg na 1500 metrów — jeden z najcięższych dystansów, taki przedłużony sprint. Pojechałam va banque. Cały czas prowadziłam, a na ostatnich 100 metrach Rosjanka Lidja Skoblikowa mnie dogoniła, wyprzedziła i wygrała. Ona zdobyła złoty medal, Elwira srebrny, a ja brązowy. Cztery lata później odbyła się Olimpiada w Innsbrucku (Austria), ale ona nie dała nam żadnej satysfakcji. Wyniki osiągałyśmy słabe, byłyśmy zmęczone przygotowaniami, a rozpacz była olbrzymia.

Zakończenie kariery
Pani Helena po zakończeniu Igrzysk w Innsbrucku jeszcze przez trzy sezony rywalizowała o medale mistrzostw Polski. Stawała na najwyższym podium, pokazując zarówno swoją waleczność, jak i charakter do sportu. Z czynnego życia sportowego wycofała się w 1972 roku. Popularna Lusia po tym czasie wróciła do pracy pedagogicznej i do trenowania. Pracowała w dwóch elbląskich klubach: EKS Orzeł oraz ZKS Olimpia. Jej wychowankami byli reprezentanci Polski: Mariusz Maślanka, Małgorzata Tomporowska oraz olimpijka Ewa Borkowska-Wasilewska. W 1997 roku Helena Pilejczyk zdobyła złoty medal w wieloboju powyżej 65 lat w Berlinie. Uprawiała łyżwiarstwo szybkie do 75. roku życia, zdobywając 4-krotnie tytuł mistrzyni świata weteranów. W 2002 roku otrzymała honorowe obywatelstwo miasta Elbląg. Jest także honorowym członkiem Elbląskiego Sportowego Klubu „Nestora”.

Wspomnień wysłuchał Jerzy Kuczyński

Jerzy Kuczyński i Helena Pilejczyk podczas spotkania z okazji 85. urodzin sportsmenki
Fot. Michał Kalbarczyk
Jerzy Kuczyński i Helena Pilejczyk podczas spotkania z okazji 85. urodzin sportsmenki