Paulina Wiewióra: Sztuka jest nieodłącznym elementem mojego życia

2023-04-08 17:00:00(ost. akt: 2023-04-07 13:10:29)

Autor zdjęcia: autoportret

Paulina Wiewióra to młoda, pochodząca z Ostródy artystka, która mieszka obecnie w Elblągu. Jedno jest pewne, jeszcze nie raz o usłyszycie o Paulinie, bo przed nią kolejne artystyczne wyzwania i projekty. Jakie? Dowiecie się tego z naszej rozmowy.

ROZMOWA


– Swoją pierwszą autorską wystawę „Galimatias” miałaś w elbląskim Cafelku w listopadzie ubiegłego roku. Natomiast niedawno, bo 17 lutego, mogłaś poszczycić się kolejnym wernisażem swoich prac „Powinności” – tym razem w Vinotece. Jak wspominasz oba wernisaże?
– Wernisaże uważam za bardzo udane. Moja pierwsza wystawa wiązała się z dużym stresem, jeszcze nie do końca wiedziałam, jak wszystko ma wyglądać, jak ja chcę, aby wszystko wyglądało, ale właściciele Cafelka, jak i cała ich załoga, to naprawdę przemili ludzie, atmosfera była bardzo luźna i stres szybko zniknął. W przyszłości na pewno będziemy jeszcze współpracować.

Natomiast wystawa w Vinotece była wyjątkowa ze względu na to, że pokazałam na niej obrazy malowane winem. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, chciałam trochę poeksperymentować, zrobić coś innego. Więc to też było dla mnie dosyć trudne, pokazać te prace szerszej publice, były one dalekie od ideału. Jednak zostały przyjęte bardzo dobrze.

Fot. zdjęcie udostępnione w galerii wydarzenia na Facebooku


– Bardzo ciekawy pomysł. Jak to w ogóle możliwe, namalować obraz winem?
– Ta technika jest bardzo podobna do malowania farbami wodnymi. Ważne jest to, aby papier był odpowiednio gruby oraz położony na płasko podczas pracy. Maluje się warstwami, gdy jedna wyschnie, dodaje się kolejną. Najbardziej intensywne barwy udało mi się uzyskać dzięki winu z czarnej porzeczki, ze śliwki, z wiśni – dzięki nim uzyskałam fiolety i czerwienie. Parę razy spotkałam się z tą techniką w internecie, widziałam, że za granicą jest dość popularna, jednak nigdy nie widziałam takich prac na żywo. Wraz z właścicielką Vinoteki, Agnieszką, myślimy o tym, aby zrobić w przyszłości warsztaty z malowania winem przy winie. Zobaczymy, czy pomysł wypali.

– Twoje prace można podziwiać nie tylko na wernisażach, ale również na fanpage i Instagramie „tonieziemia”. Skąd pomysł na tak „nieziemską” nazwę?
– Szczerze mówiąc, nie pamiętam, jak dokładnie na to wpadłam, to było wiele lat temu. Zakładałam wtedy Instagrama z moimi pracami oraz stronę na Facebooku. Moje obrazy od początku były nacechowane surrealizmem, często malowałam magiczne, kosmiczne postacie, stwory. Krajobrazy jak z innej planety. Ta nazwa idealnie oddawała to, co chciałam ludziom pokazać.


– Zajmujesz się malarstwem, grafiką cyfrową i linorytem. Jak wspomniałaś, twoje prace są przepełnione surrealizmem, magicznym realizmem, ale też turpizmem. Co cię najbardziej fascynuje w tych technikach i nurtach?
– Od samego początku zajmowałam się głównie akrylem – farby te są tańsze od olejnych, szybciej schną, były więc bardziej zachęcające na początku przygody. Grafika cyfrowa interesuje mnie dopiero od niedawna, wciąż się uczę, efekty jeszcze nie są do końca zadowalające, nie będę się więc nad nią rozwodzić. W linorycie natomiast zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Bardzo podoba mi się cały proces tworzenia grafik w ten sposób, od tworzenia matrycy w linoleum, po robienie odbitek.

Na początku malowałam głównie swoje sny, różne wizje świata, często te mniej kolorowe. Przelewałam tak naprawdę to, co było wewnątrz mnie na płótno. W turpizmie odnajduję piękno, fascynuję się brzydotą, uwielbiam twarze, na których maluje się historia życia, cierpienia, wzlotów i upadków. Od pewnego czasu staram się bardziej rozwijać, szukać nowych technik, nowych metod. Moje prace są bardziej przemyślane. Szukam siebie, szukam swojej drogi, kręcę się po naprawdę wielu płaszczyznach.



– Uprawiasz sztukę na wiele różnych sposobów. Czym jeszcze się zajmujesz artystycznie?
– Maluję akrylami, od niedawna też farbami olejnymi, pastelami olejnymi, kredkami. Robię linoryt, tatuuję metodą handpoke, czyli samą igłą, bez użycia maszynki. Czasami sięgam po grafikę cyfrową, czasami rysuję ołówkiem, robię na szydełku, na drutach, czasami coś uszyję, ulepię w glinie.

– Czyli można powiedzieć, że sztuka to całe twoje życie?
– Myślę, że tak. Poświęcam temu bardzo dużo czasu, każdą wolną chwilę, głównie są to wieczory i noce. Sztuka jest już nieodłącznym elementem mnie, mojego życia. Nie potrafiłabym się na dłużej z nią rozstać.

– Jakie masz ulubione prace spośród tych, które do tej pory wykonałaś?
– Mam kilka ulubionych obrazów. Jeden z nich powstał w roku 2021. Jego tytuł to „Anatomia kobiety ciężarnej”. Obraz ten powstał w momencie, w którym dowiedziałam się o tym, że zostanę mamą. Przelałam w niego wiele emocji, wiele trosk, zmartwień, wiele radości, ale też niepewności do nadchodzących wydarzeń.
Natomiast drugi obraz powstał w roku 2023 i nosy tytuł „Tymianek W Krainie Słonia”. Jest to surrealistyczno-magiczne przedstawienie wizji sennej, mocno związanej z naszym synkiem. Niedawno obraz znalazł nowego właściciela, tęsknię za nim bardzo, ale dzięki temu mogę kupić nowe farby i tworzyć dalej.

– W social mediach przedstawiasz się jako artysta-samouk. W jaki sposób uczyłaś się tych wszystkich technik? Skąd się wzięło twoje zamiłowanie do sztuki?
– Od małego lubiłam malować kredkami i lepić rzeczy z plasteliny. Ale tak na poważnie zaczęło się robić w roku 2018, gdzie wspólnie ze znajomymi, pod nazwą Secret Society, zaczęliśmy tworzyć wydarzenia muzyczno-wizualne. Byłam wtedy odpowiedzialna na robienie dekoracji, zaczęłam wtedy malować obrazy, które wieszaliśmy na ścianach podczas imprez.

W roku 2020 byłam przez chwilę członkinią Klubu Plastyka Amatora w Ostródzie, moje obrazy wzięły udział w wystawie na ostródzkim zamku, lecz chwilę później przeprowadziłam się do Elbląga i nasza wspólna przygoda dobiegła końca. W Elblągu miałam roczną przerwę od tworzenia ze względu na pojawienie się naszego syna, ale we wrześniu 2022 roku zdecydowałam, że czas do tego wrócić. W internecie znalazłam ofertę zajęć artystycznych u Alicji Król, w jej pracowni Luka w Sztuce. Tam właśnie poznałam linoryt, Alicja przybliżyła mi także malarstwo olejne. Niestety po kilku miesiącach nasze drogi musiały się rozejść.

– Co cię przyciągnęło do Elbląga? Co ci się u nas podoba?
– Przyciągnęła nas tutaj praca. Szukaliśmy dla siebie miejsca, w którym moglibyśmy zostać na dłużej i stworzyć dom. Padło na Elbląg dosyć przypadkowo, przed przeprowadzką nawet nigdy tu nie byłam. Bardzo nam się tutaj podoba, zaczęliśmy poznawać artystyczny światek. Ja staram się robić wystawy, mój partner planuje zacząć koncertować.

Bardzo podoba mi się elbląska starówka, piękne kamienice bardzo inspirują. Często je fotografuję. Cieszy mnie fakt, że właściciele knajp, kawiarni są bardzo otwarci na współpracę z ludźmi takimi jak ja. Dzięki temu mam możliwość pokazywać sztukę ludziom, którzy nie chcą lub nie mogą odwiedzać galerii.

Zakochałam się także w Bażantarni – dobrze jest móc raz na jakiś czas odciąć się od zgiełku miasta i pospacerować w ciszy, w otoczeniu drzew.

Wraz z innymi artystami planujemy latem rozstawiać się na starówce – malować na żywo, grać muzykę. Rozmawialiśmy z władzami miasta i dowiedzieliśmy się, że jak najbardziej istnieje taka możliwość. Nie mogę się doczekać – będzie się działo!

– Jaką muzykę gra twój partner?
– Mój partner jest multiinstrumentalistą. Gra na perkusji, gitarze elektrycznej, akustycznej, basowej. Gra na instrumentach klawiszowych i wszystkim, co wydaje dźwięki. Od niedawna także śpiewa. Można znaleźć jego twórczość na YouTube i Spotify po wpisaniu Dominik Wagner. Dominik był w przeszłości członkiem takich zespołów jak Bohema, Parabola, Wild Jam Trio, By Świat Usłyszał. Aktualnie tworzy sam, daje koncerty akustyczne połączone z wokalem. Na pewno będzie grał na moich przyszłych wernisażach, niebawem planuje także zacząć grać muzykę w lokalach na starówce, gdy tylko ogródki się otworzą.

– Jak wygląda twój proces twórczy?
– Przychodzę do swojej pracowni. Mamy dużą pracownię – po jednej stronie studio muzyczne Dominika, po drugiej moja pracownia artystyczna. Przychodzę, siadam i maluję. Gdy nie mam wcześniej stworzonej wizji, to maluję cokolwiek. Ważna jest systematyczność. Maluję codziennie. Czasem we współpracy z fotografami maluję na podstawie zdjęć.

Aktualnie jestem w trakcie realizacji dużego projektu. Będzie to 100 portretów malowanych pastelami olejnymi. Będą to portrety osób mi znajomych oraz obcych, którzy się do mnie zgłosili. Na zakończenie planuję zrobić wystawę w Ostródzie, jesienią. Po wystawie w Ostródzie chciałabym także zrobić ją w Elblągu.
Czekam na zgłoszenia elblążan, ponieważ dopiero wtedy wystawa tutaj będzie miała sens. Zachęcam więc wszystkich chętnych do kontaktu, więcej informacji udzielę drogą mailową: paulina.wiewiora.x@gmail.com.

Fot. Paulina Wiewióra


Rozmawiała Agata Tupaj