Co to jest cyberprzemoc? Historie prawdziwe

2023-05-07 08:00:00(ost. akt: 2023-07-03 09:39:54)

Autor zdjęcia: Pixabay

Cyberprzemoc wobec kobiet i dziewcząt obejmuje szereg różnych form przemocy popełnianych za pomocą technologii informacyjno-komunikacyjnych (ICT) ze względu na płeć lub połączenie płci i innych czynników, np. polityki, wiary. I boli.
Cyberprzemoc zaczyna się czasem w trybie online — w mediach społecznościowych, e-mailach lub komunikatorach internetowych. Po czym przechodzi do offline, na przykład do miejsca pracy, szkoły lub domu. Cyberprzemoc popełnia czasem osoba lub grupa osób, które są anonimowe i nieznane ofierze. Ale cyberprzemocy mogą dopuścić się też ludzie ofierze znani: były partner, kolega ze szkoły lub współpracownik. Niech zatem przemówią te prawdziwe historie.

Alina, 20 lat
Poznałam tego gościa na imprezie studenckiej. Chodziliśmy do tej samej szkoły, ale nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawialiśmy. Teraz studiowaliśmy na tej samej uczelni. Miło było zobaczyć znajomą twarz wśród tylu nowych. Rozmawialiśmy jak starzy przyjaciele — łatwo się z nim rozmawiało. Później odprowadził mnie do domu, aby upewnić się, że bezpiecznie wróciłam. Czułam się bezpiecznie. W końcu byliśmy z tego samego miasta, a nawet z tej samej szkoły.

Następnego ranka wysłał sms-a z ikonką róży. Myślałam, że to żart i nie odpowiedziałam. W ten weekend wróciłam z wieczornego wyjścia z przyjaciółmi i znalazłam 24 nieodebrane połączenia od niego. Próbowałam to wyśmiać, mówiąc, że musiał mnie wybierać przez pomyłkę.

Spotkałam go ponownie na studiach i chwilę rozmawialiśmy. Wieczorem zobaczyłam kolejne 20 nieodebranych połączeń. Kiedy się z nim skonfrontowałam, żartował, że musiał zasnąć na swoim telefonie. Zaproponował spotkanie. Powiedziałam mu, że jestem w związku i lepiej, żebyśmy zostali przyjaciółmi.

Następnego dnia, w drodze na wykłady, zobaczyłam go niedaleko mojego mieszkania, mimo że mieszka gdzie indziej. Ciągle się pojawiał: za rogiem, na przystanku autobusowym… Pewnego razu złapałam go stojącego pod moim oknem. Wtedy się zaniepokoiłam. Przez cały czas wysyłał mi wiadomości z emotikonami róży. Poprosiłam go, żeby przestał, przypominając mu, że mam chłopaka. W końcu przestałam reagować.

Potem znalazłam telefon pełen wulgarnych zdjęć od niego. Wyzywał mnie obrzydliwymi wyzwiskami. Zablokowałam jego telefon. Ale strach i dyskomfort nie chciały minąć. Czułam się zagrożona, przestraszona i bałam się nieoczekiwanego, ponieważ każdy mój krok był obserwowany. Wiedział, gdzie jestem, z kim i co robię. To było totalne naruszenie prywatności, które sprawiło, że poczułam tyle rzeczy na raz: złość, bezsilność, irytację i to poczucie presji, która mnie nie opuszczała.

Asta, 25 lat
Kiedyś pisałam bloga o życiu codziennym. Publikowałam zdjęcia z życia w mieście, fajnych ludzi i ich historie. Ci, których znałam, bardzo mnie wspierali, zawsze czekając na moje nowe posty. Miałam przyjaciółki z Iranu i Ghany — obie były stażystkami na naszej uczelni.

Czasami publikowałam historie o ich doświadczeniach z naszą kuchnią, przyrodą, pogodą i kulturą. Potem napisałam post o chodzeniu do klubów. Było tam urocze zdjęcie nas wszystkich tańczących razem i nasze trzy opinie na temat wolności tańca w klubach. Moja koleżanka z Iranu stwierdziła, że w jej wiosce coś takiego nie byłoby możliwe. Druga dziewczyna dodała, że w Ghanie nie mają klubów.

Następnego ranka obudziłam się z uczuciem, że ten konkretny post zmieni moje życie. Miał 173 komentarze. Kiedy zobaczyłam powiadomienia, byłam podekscytowana, bo to znak, że ludzie czytają mojego bloga. Ale 172 z tych komentarzy było czystą nienawiścią rzuconą prosto w twarz!

Pochodziły głównie od mężczyzn. Atakowali kolor skóry i religię dziewcząt. Wyszydzali fakt, że poszłyśmy do klubu. Pojawiły się posty w języku arabskim i angielskim z prośbą o seks, nakłanianiem do poddania się FGM (okaleczaniu żeńskich narządów płciowych), a nawet nawoływaniem do ukamienowania. Ich zdaniem wszystkie trzy powinniśmy nosić burki i nigdy nie wychodzić z domów. „Wracaj do swojego stosu ziemi”; „krowy”; „jak ktokolwiek mógłby znieść dotykanie cię?”.

Upubliczniłyśmy wszystkie komentarze i odpowiedziałyśmy na każdy z nich. W odpowiedzi dostałyśmy tylko jedną odpowiedź — nasi komentatorzy pozostali w ukryciu. Zgłosiłyśmy również uwagi policji i zorganizowałyśmy wydarzenie na naszej uczelni, aby zwiększyć świadomość. Jedna z kobiet powiedziała, że za każdym razem, gdy słyszała nienawistne komentarze od sąsiadów, piekła im brownie. Były tak dobre, że nigdy nie odmawiali. Upiekła już około 171 brownie.


Luka, 15 lat

Jako dziewczyna byłam zastraszana tylko dlatego, że miałam krótsze włosy i lubiłam farbować je na różne kolory. Jeden z moich kolegów z klasy powiedział, że jestem chłopcem, a inny, że jestem gejem. Jeden nawet nazwał mnie hermafrodytą.
Całe nasze szkolne życie toczy się w jednym dużym pokoju rozmów online. Więc wszystkie te historie, ze zdjęciami moich włosów, pojawiły się tam i stały się jak wirus. Niektórzy chłopcy nawet nie zadali sobie trudu, aby ukryć swoje imiona. Niektóre dziewczyny nie chciały przestać. Opublikowali nawet historie o swoich „lepszych” długich włosach.

Pewnego dnia wyjątkowo paskudny chłopak przyniósł do szkoły spódniczkę i drażnił się nią — zostawił ją na moim biurku, przyczepił do szafki, a potem na czacie online pojawiły się kolejne bolesne memy. Byłam zmieszana i zła. Oczywiście starałam się nie zwracać na to uwagi. Ale później, po szkole, powódź zdjęć mnie w spódnicy na naszym klasowym czacie stała się spamem. Czułam się taka samotna, nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Nikt nie sprzeciwił się bandytom. Jedynymi reakcjami były emotikony z uśmiechniętą buźką i potok okrutnych komentarzy.

Ale tej jesieni w naszej szkole pojawiła się nowa nauczycielka. Uczyła muzyki i była trochę lokalną gwiazdą. Pierwszego dnia zwróciła na mnie uwagę z powodu moich włosów. Pomyślała, że to fajne. Dużo rozmawialiśmy i opowiedziała mi swoją historię, która była podobna i smutna. W przeszłości była również prześladowana. Dzięki swojemu doświadczeniu pomogła mi odróżnić dobro od zła. I powiedziała mi, że czasami musimy wstać i walczyć.
Magdalena Maria Bukowiecka

Europejski Instytut ds. Równości Kobiet i Mężczyzn (ang. European Institute for Gender Equality) to agencja Unii Europejskiej z siedzibą w Wilnie, która działa od 2007 r. Jego zadaniem jest wsparcie instytucji wspólnotowych oraz krajów członkowskich w promowaniu równego traktowania kobiet i mężczyzn oraz w walce z dyskryminacją płci. Gromadzi, analizuje i rozpowszechnia wiarygodne dane oraz informacje potrzebne decydentom; posiada publicznie dostępne centrum dokumentacji oraz bibliotekę. Zarząd Instytutu składa się z 18 przedstawicieli państw członkowskich UE, których wyznacza Rada Unii Europejskiej, oraz jednego członka reprezentującego Komisję Europejską. Forum Ekspertów jako jeden z organów Instytutu składa się z delegatów wyznaczanych przez kraje członkowskie UE (27), Parlament Europejski (2), Komisja Europejska (3), organizacje pozarządowe oraz organizacje pracodawców i pracowników.