Elbląg: Kampania i głosowanie w sprawie przyszłości portu. Czas na podsumowanie
2023-05-16 06:01:00(ost. akt: 2023-07-02 06:24:23)
Bilbordy, ulotki i krówki, dwa tygodnie na głosowanie, urny w centrach handlowych i nikłe zainteresowanie ankietą w sprawie przyszłości portu. To prawdziwy polityczny nokaut dla Witolda Wróblewskiego. Milcząca większość, która nie wzięła udziału w ankiecie, prawdopodobnie jest przeciwna pomysłom prezydenta Elbląga.
Podano już wstępne wyniki badania opinii mieszkańców w sprawie przyszłości portu w Elblągu, poprzedzone szeroką kampanią portową prezydenta Witolda Wróblewskiego. Głosować można było za pomocą ankiet papierowych i elektronicznych. Urny do wrzucania głosów ustawiono w wielu dogodnych lokalizacjach, w tym trzech centrach handlowych. A tym, którzy nie robili zakupów, ankiety na ulicach rozdawał senator Jerzy Wcisła. Chodząc po ulicach naszego miasta, za wypełnienie ankiety częstował ludzi też krówkami. Cukierka można było skosztować też podczas miejskiej majówki w porcie, przy okazji wrzucania ankiety do urny mobilnej. Konsultacje w sprawie portu nazywane przez mieszkańców „referendum” miało bardzo ciekawą polityczną formę, przypominało wręcz happening – można było spodziewać się więc tłumów, chcących oddać swój głos w sprawie portu, jednak tak się nie stało. Podsumowując: w głosowaniu papierowym i elektronicznym oddano łącznie 11221 głosów, w tym na „Tak” – 7779, na „Nie” – 2331. Głosów nieważnych było 1111.
Mała frekwencja w głosowaniu
Obecnie w Elblągu zameldowanych jest 104,791 tys. mieszkańców, z czego prawo głosowania posiada 87 tys. osób. Nietrudno więc obliczyć, że w głosowaniu w sprawie przyszłości portu frekwencja wyniosła 12,8 proc. To bardzo mała frekwencja, biorąc pod uwagę zakrojoną na szeroką skalę kampanię portową Witolda Wróblewskiego, dwutygodniową możliwość oddania głosu nie tylko w sposób tradycyjny, ale i elektroniczny. Choć dla samego prezydenta mała frekwencja w głosowaniu to zapewne argument za tym, że referendum również nie przyciągnęłoby zbyt wielu głosujących. A jak byłoby naprawdę? Tego niestety się nie dowiemy. Czy można mówić zatem, że mieszkańcy Elbląga nie chcą skorzystać z rządowej oferty? Raczej można wyciągną inny wniosek: mieszkańcy Elbląga zignorowali sondaż zorganizowany przez samorząd w sprawie przyszłości portu. Można też wnioskować, że 87 proc. mieszkańców Elbląga odrzuciło pomysł Wróblewskiego i nie chciało brać udziału w tej politycznej przepychance zorganizowanej za pieniądze mieszkańców. Milcząca większość mieszkańców Elbląga (87 proc.) prawdopodobnie jest przeciwna postępowaniu Witolda Wróblewskiego w sprawie portu i sposobowi zarządzania przez niego miastem.
Kosztowny sondaż bez rezultatu
Kampania portowa i zorganizowanie ankiety w sprawie portu pokazała niepopularność pomysłów prezydenta Elbląga i koncepcji zarządzania miastem. Jak widać, mieszkańcy nie popierają też jego zachowania, w którym udając, że liczy się z głosem mieszkańców, pytał ich o zdanie, z góry narzucając jednak odpowiedź. To nie była wolność słowa, to nie były konsultacje i – co najważniejsze – to nie było badanie opinii mieszkańców w sprawie portu, a narzucanie im swojego zdania. W całym mieście z plakatów i bilbordów krzyczało głośne czerwone „TAK” niedające szansy na własne przemyślenia, opinie i argumenty. Cała kampania portowa i zorganizowanie ankiety obnażyła słabość Wróblewskiego, który nie ma zdolności negocjacyjnych, idzie w zaparte, nie liczy się z prawdziwym zdaniem mieszkańców i nie umie usiąść do stołu i porozmawiać. Mała frekwencja jest dowodem na to, że elblążanie widzą, że prezydenta Wróblewskiego nie obchodzi ich przyszłość i rozwój miasta, a partyjne interesy. Widzą, jak inne mniejsze podelbląskie miejscowości się rozwijają i idą do przodu, a Elbląg wciąż stoi w miejscu. Elblążanie mają dość marazmu, zastoju, chcą pracy i godnego życia. Elbląg wciąż się wyludnia – w ciągu 8 lat utracił prawie 10 tys. swoich mieszkańców. Straszy pustymi ulicami i brakiem perspektyw. Mieszkańcy Elbląga pokazali prezydentowi Wróblewskiemu kolejną czerwoną kartkę. Czy prezydent przemyśli swoje postępowanie i wyciągnie wnioski? Czy odrzucenie przez mieszkańców Elbląga udziału w ankiecie to nie wyraźne wotum nieufności dla tego, jak postępuje i co robi prezydent Witold Wróblewski? Brak frekwencji w głosowaniu wykazał kompletny brak zaufania dla jego działań. Czy prezydent Elbląga honorowo poda się do dymisji?
Pytanie wprowadzało w błąd, port nie jest samorządowy
Zadane w ankiecie pytanie brzmiało: „Czy uważa pan/i, że Port Morski w Elblągu powinien pozostać nadal własnością miasta?”. Do wyboru były dwie odpowiedzi: „Tak – powinien pozostać nadal własnością miasta” i „Nie – powinien zostać przekazany Skarbowi Państwa”. Tak naprawdę port w Elblągu już od dawna nie jest samorządowy i nie jest jedynie własnością miasta — do miasta należy jedynie 30 proc. gruntów portowych. Pozostałe grunty w porcie należą do państwa (24 proc.) i właścicieli prywatnych. Samorząd nigdy nie będzie sprawował samodzielnej władzy nad portem, a jedynie w 30 proc. Ankieta jednoznacznie wprowadzała mieszkańców w błąd, sugerując, że port w Elblągu jest w całości portem komunalnym i że rząd chce ten port odebrać. O decyzjach w porcie decydują jego właściciele, a są nimi miasto, Skarb Państwa i właściciele prywatni. Prezydent, pytając mieszkańców, czy port ma pozostać nadal własnością miasta, wprowadzał ich w błąd — jak port, który nie jest już tylko własnością miasta, ma nią pozostać? Miasto nie jest właścicielem większości gruntów w porcie i nie ma w związku z tym możliwości zarządzania całym portem.
REDAKCJA
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez