Dawny Elbląg. Czerwony Domek, czyli willa Borgstede-Kolkmanna

2023-05-21 07:00:00(ost. akt: 2023-07-02 06:16:39)
Willa Borgstede/Kolkmanna na zdjęciu przed 1945 r.

Willa Borgstede/Kolkmanna na zdjęciu przed 1945 r.

Autor zdjęcia: archiwum Hansa-Jürgena Schucha

Pod koniec listopada 2012 r. odbyło się uroczyste otwarcie nowej siedziby Młodzieżowego Domu Kultury na Wyspie Spichrzów przy ul. Warszawskiej 51. Elbląski MDK znalazł obszerne podwoje w budynku, który przez ponad 100 lat stał przy ulicy 12 Lutego i z racji swojego wyglądu nazywany był popularnie Czerwonym Domkiem.
Nazwa ta upowszechniła się, gdy uruchomiono tutaj siedzibę i biuro poselskie SLD. Ale wśród elbląskich historyków sztuki budynek ten był i jest nazywany willą Borgstede-Kolkmanna. Został bowiem wybudowany w latach 1903/1904 przez pruskiego/królewskiego radcę budowlanego oraz głównego konstruktora statków i dyrektora (1873-1906) w zakładach F. Schichau – inż. Eduarda Borgstede.

Poprzednio w tym miejscu znajdowała się podrzędna gospoda. Są pewne przypuszczenia, by twierdzić, iż projekt i wykonanie tego budynku mogło wyjść spod ręki znanego elbląskiego architekta Otto Depmeyera, którego willa zachowała się po sąsiedzku (obecnie bank). W każdym bądź razie data ukończenia budowy widoczna jest dzisiaj na chorągiewce wiatrowej.

Prawdopodobnie na życzenie inż. Borgstede na boazeriach w parterowej części zamieszczono herby miast w Niemczech, z którymi firma F. Schichau współpracowała oraz miast-portów, w których cumowały statki z wyrobami elbląskiej firmy. W tej części willi znajduje się także kominek, który ogrzewał rozległą klatkę schodową.

Natomiast cały dom posiadał centralne ogrzewanie, a pokoje zdobiły polichromie i secesyjna sztukateria. Co ciekawe, inż. Borgstede wybudował dla swojej rodziny duży dom wypoczynkowy w Krynicy Morskiej, który zachował się i stoi przy obecnej ul. Młodzieży. Ma typową, sanatoryjną architekturę, ozdobiony w kondygnacji piętra i poddasza murem pruskim (belkowanie malowane na zielono), z ozdobnymi wykuszami, nakryty wielopołaciowym dachem z naczółkami.

Dyrektor E. Borgstede odszedł na emeryturę w 1906 r., a pięć lat później zmarł. Po jego śmierci przy ul. 12 Lutego mieszkała nadal żona Maria, ale od tego czasu dom stał się własnością ich córki – Anny Borgstede. Ta zaś wyszła za mąż za Paula Kolkmanna, inżyniera zatrudnionego od 1895 r. w zakładach F. Schichau. Obie rodziny znały się zresztą już wcześniej z poprzedniego miejsca zamieszkiwania przy Placu Okrętowym (Schiffsplatz), przejętym później przez stocznię.

W 1912 r., z okazji 75-lecia firmy, ukazał się okolicznościowy album pod tytułem „Zakłady Schichaua w latach 1837-1912”. Są w nim również zdjęcia obu inżynierów, czyli mówiąc obrazowo, teścia i zięcia – Borgstede i Kolkmanna.

W 1940 r. przebywający na emeryturze inż. Kolkmann obchodził swoje 70. urodziny i z tej uroczystości pochodzi zamieszczone do artykułu zdjęcie, na którym widać go z żoną Anną, w omawianej willi stojącej przy dawnej Hohenzinnstraße 12 (po wojnie 12 Lutego). Anna Kolkmann miała duże uzdolnienia plastyczne, wyszywała, malowała i prawie bezbłędnie skopiowała znany obraz Karla Scherres’a (1833-1923) „Powódź nad Nogatem” z 1889 r., przedstawiający wielką powódź z 1888 r. Inna kopia tego obrazu, wykonana przez Karla Röttgera, wisi w naszym muzeum.

Paul i Anna Kolkmann – w Czerwonym Domku w 1940 r.
Paul i Anna Kolkmann – w Czerwonym Domku w 1940 r.

Podczas walk o Elbląg, 9.02.1945 r., inż. Kolkmann został śmiertelnie trafiony odłamkami granatu w głowę i nogę. Dopiero na początku kwietnia 1945 r., gdy mrozy odpuściły, został pochowany w tylnej części przydomowego ogródka. Wiele lat po wojnie w tym miejscu urządzono mały plac zabaw dla dzieci, a przydomowy ogród zniknął całkowicie.

W 2007 r., w związku z planowaną przebudową ul. 12 Lutego, postanowiono willę Borgstede-Kolkmanna przenieść (relokować) w nowe miejsce.

Zadanie przeniesienia tego zabytkowego budynku na Wyspę Spichrzów przeprowadziło niemieckie konsorcjum budowlane DIW BAU z Kamenz (Łużyce) oraz elbląskie Przedsiębiorstwo Budowlane ESBUD. Prace rozpoczęto w styczniu 2009 r. Budynek został odbudowany w 95 procentach z materiałów odzyskanych przy ul. 12 Lutego podczas jego rozbiórki. Elementy drewniane zostały odnowione i zabezpieczone specjalnymi środkami.

W miejsce nienadających się do odzysku dorobiono nowe. Praktycznie jest to pełna rekonstrukcja tej willi, wykonywana na podstawie inwentaryzacji, zdjęć i projektu budowlanego. Większość okien jest oryginalnych, zaledwie siedem jest nowych, ale nawiązują swoim wyglądem do starych. Nowa cegła jest zastosowana tylko w stropie nad piwnicą. Pozostałe elementy wykonano z cegły pozyskanej podczas rozbiórki. Budynek jest posadowiony na ponad pięćdziesięciu palach o długości 10 metrów każdy, na nich znajduje się oczep żelbetonowy, a na nim stoi cała konstrukcja. 
I w taki oto sposób Czerwony Domek stanął w 2010 r. przy dawnym Nabrzeżu Lubeckim na Wyspie Spichrzów, w sąsiedztwie zachowanej willi producenta koniaków Paula Schillera – dzisiaj siedziby harcerzy.

Dużo ciekawych informacji, zdjęć i szkiców na temat Czerwonego Domku niżej podpisany uzyskał od wnuczki inż. Kolkmanna, zamieszkującej obecnie w Lippstadt (Niemcy) i udzielającej się społecznie w pomocy charytatywnej - Waltraud Soltau. 
 Jej ojciec Walter Horn był ożeniony w pierwszym małżeństwie z Margarete Kolkmann, córką inż. P. Kolkmanna, która w wieku 34 lat zmarła przy porodzie 4 dziecka. Waltraud Soltau urodziła się w drugim małżeństwie swego ojca i już w Dortmundzie, gdzie wyjechał on z Elbląga za chlebem.

W czasie wojny, gdy alianckie naloty zaczęły obracać w perzynę miasta Zagłębia Rury, przybyła do Elbląga – do swego dziadka i babci Anny Kolkmannów. Przodkowie jej ojca - Waltera Horna byli znani w Elblągu, m.in. Ludwig Horn był pastorem w kościele baptystów, na którego miejscu stoi dzisiaj betonowy kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Królowej Polski. Zawsze czuła i czuje się elblążanką, a nasze miasto wspomina jako niezapomniany raj dzieciństwa. Wiele lat po wojnie nie mogła zrozumieć, dlaczego na pytanie, kiedy pojedziemy do Elbląga? – ojciec odpowiadał jej smutno: nigdy.
Lech Słodownik