Konflikt o port w Elblągu rozsławił miasto? Wróblewski cieszy się z darmowej promocji i mówi, ile pieniędzy z budżetu przeznaczył na swoją portową kampanię

2023-05-24 12:32:04(ost. akt: 2023-07-02 06:05:28)

Autor zdjęcia: UM Elbląg

Głosowanie w sprawie przyszłości portu w Elblągu już za nami. I choć konsultacje nie są wiążące, pytanie w ankiecie nie odnosiło się do istoty problemu, a w badaniu wzięło udział jedynie niecałe 13 procent mieszkańców, to prezydent Wróblewski mówi o sukcesie, przyznając, że o Elblągu usłyszeli już chyba wszyscy, a samorząd zaoszczędził dzięki darmowej promocji.
— Przekop Mierzei Wiślanej oświecił ludzi. Gdy byłem w sejmie, mało kto wiedział, gdzie leży Elbląg. A teraz dodatkowo awantury, które jeśli nie przeniosą się na sferę realną, a zostaną jedynie w sferze populistyczno-politycznej, mogą przynieść całkiem pozytywne skutki. Nawet niektórzy mieszkańcy naszego miasta dopiero niedawno dowiedzieli się, że Elbląg jest miastem portowym, w co zresztą do dzisiaj niektórzy nie mogą uwierzyć. W internecie można zobaczyć, że tu nie ma portu, tylko jest parking dla tirów — mówił w kwietniu w rozmowie z nami prof. Krzysztof Luks, współtwórca strategii rozwoju portu elbląskiego oraz były poseł i wiceminister transportu.

I to zdaje się jedyny pozytywny aspekt całego sporu dotyczący elbląskiego portu. Przypomnijmy, że niedawno w Elblągu zorganizowano konsultacje w sprawie przyszłości portu, które poprzedziła kampania „Powiedz TAK miejskiemu portowi” prowadzona przez elbląski samorząd tak, by przekonać mieszkańców do "jedynej słusznej racji", a nie pytać ich o obiektywną opinię. W ruch poszły bilbordy, ulotki, plakaty, filmy promujcie, a nawet krówki.

W środę podczas podsumowania wyników konsultacji przeprowadzanych w formie papierowej i elektronicznej oraz wyników sondażu podano też koszty konsultacji, oraz koszty kampanii portowej. Łączny koszt przedsięwzięcia obciążył budżet miasta kwotą prawie 102 tys. zł, z czego na bilbordy, ulotki i krówki wydano 62 tys. Zdaniem prezydenta to o wiele mniejsze koszty w porównaniu z tymi, które musiałby ponieść elbląski samorząd, gdyby zorganizowano referendum w sprawie portu.

Jak spór o elbląski port wpłynął na tzw. ekwiwalent medialny, czyli promocję miasta? Zdaniem prezydenta Elbląga bardzo znacząco.

— Promocja miasta nie była naszym celem głównym, ale jeśli chodzi o media tradycyjne i społecznościowe, to gdybyśmy chcieli osiągnąć ten efekt, który przy tej okazji został osiągnięty, to musielibyśmy wydać 12,39 mln zł na promocję. To powiem szczerze, że te 100 tys. które wydaliśmy to naprawdę dobry wynik — przekazał Witold Wróblewski.

W konsultacjach w sprawie przyszłości portu wzięło łącznie udział 11 221 osób, czyli 12,8 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców Elbląga. Łącznie oddano 7 123 głosy na „TAK” (77 proc.), głosów na „NIE” 2 133 (23 proc.). Oddano również 1965 głosów nieważnych.

— Zdecydowana większość mieszkańców Elbląga jest za tym, aby port został nadal własnością naszego miasta. To wynik 4 do 1 za portem, który jest własnością miasta — powiedział Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. Twierdząc, że to nokaut dla przeciwników portu miejskiego, prezydent Elbląga chyba zaklinał rzeczywistość. Zadane w ankiecie pytanie brzmiało: „Czy uważa pan/i, że Port Morski w Elblągu powinien pozostać nadal własnością miasta?” nie tylko nie oddawało sedna sprawy, ale przede wszystkim nie nawiązywało do rzeczywistego sporu związanego z portem i jego stanem faktycznym. W strukturze własnościowej terenów portowych w elbląskim porcie 46 proc. należy do przedsiębiorców prywatnych, 30 proc. jest własnością komunalną, a 24 proc. należy do Skarbu Państwa. Skoro zatem 46 proc. należy do właścicieli prywatnych, to prezydent pytał mieszkańców również o to, co powinno stać się z własnością prywatną osób trzecich, a mieszkańcy Elbląga nie mają prawa decydowania w tej sprawie.

Dodatkowo Janusz Nowak, wiceprezydent Elbląga, podczas piątkowej konferencji prasowej zorganizowanej z okazji przyjazdu przedstawicieli Lewicy stwierdził, że „nie ma czegoś takiego, jak port Elbląg”.

— Mówimy „port Elbląg”. Nie ma czegoś takiego, jak port Elbląg, są granice administracyjne portu. Natomiast jest Zarząd Portu Elbląg — powiedział Nowak.

Skoro zdaniem elbląskich władz „nie ma czegoś takiego, jak port Elbląg”, to dlaczego w takim razie w ankiecie, zamiast pytać o to, czy Zarząd Portu Morskiego ma być nadal własnością miasta, pytano właśnie o Port Morski w Elblągu? Przecież oferta rządowa dotyczyła dokapitalizowania miejskiej spółki w zamian za pakiet kontrolny, a nie dokapitalizowania całego portu. Co zresztą wydaje się oczywiste, biorąc pod uwagę, że 46 proc. gruntów w porcie należy do właścicieli prywatnych. Dodajmy, że ostatnia kontrolna NIK wykazała, że we władaniu Zarządu Portu jest jedynie 3,4 proc. wszystkich gruntów portowych na terenie miasta. Czy takie badanej opinii publicznej przeprowadzone przez elbląski samorząd ma jakąkolwiek wartość?

Podsumowano również wyniki sondażu telefonicznego przeprowadzonego na próbie 500 osób. Na pytanie „Czy uważa pan/i, że Port Morski w Elblągu powinien pozostać nadal własnością miasta, odpowiedzi „tak” udzieliło 66,2 proc. respondentów. 22,4 proc. ankietowanych odpowiedziało, że port powinien zostać przekazany Skarbowi Państwa, 11,4 proc. pytanych nie ma w tej sprawie zdania.

Z sondażu wynika, iż średnio co piąty badany chciałby przekazania portu Skarbowi Państwa. Uzasadniając swój pogląd, wymieniają przede wszystkim argumenty takie jak to, że władze Elbląga nie są dobrymi zarządcami i nie poradzą sobie z tak dużym przedsięwzięciem, port ma większe szanse na rozwój i przynoszenie dochodów, jeśli będzie zarządzany centralnie, a jego ranga i znaczenie wzrośnie, wszystkie polskie porty są „państwowe” oraz to, że samorządu nie stać na utrzymanie portu.

I choć prezydent Witold Wróblewski twierdzi, że wyniki konsultacji jednoznacznie dały odpowiedź na to, że port w Elblągu powinien zostać samorządowy (choć samorządowy od dawna nie jest) i to ostatecznie zamyka temat związany z Zarządem Portu, to mamy prawo czuć pewien niedosyt. Mieszkańcy mają prawo wypowiedzieć się w uczciwym głosowaniu na temat przyszłości portu.

Witold Wróblewski zapowiedział napisanie listu otwartego do wiceministra infrastruktury Marka Gróbarczyka, aby zaprosić go do dalszych negocjacji w sprawie pogłębienia spornego odcinka toru wodnego. Prezydent nie zamierza negocjować z wiceministrem aktywów państwowych Andrzejem Śliwką.

EG