Danuta Thiel-Melerska z Nadbrzeża odkrywa tajemnice fotografii lat 1839-1918. Stworzyła leksykon fotografów, a jej kolekcja liczy ponad 10 tysięcy zdjęć
2023-07-22 13:26:33(ost. akt: 2023-07-22 06:34:40)
Przez lata pracowała w instytucjach związanych z historią, a dawną fotografią zainteresowała się jeszcze zanim na stałe przeniosła się do Polski. Dziś Danuta Thiel-Melerska mieszka w Nadbrzeżu, miejscu niezwykłym, a kolekcja zdjęć, które zbiera od ponad 20 lat, liczy już ponad 10 tysięcy fotografii i wciąż ich przybywa.
Danuta Thiel-Melerska mieszka w wyjątkowym miejscu, jej dom powstał na terenie zabytkowej cegielni leżącej w miejscowości Nadbrzeże, nad samym Zalewem Wiślanym.
Jeszcze zanim moja rozmówczyni z zagranicy przeprowadziła się do Nadbrzeża, zainteresowała ją fotografia — ta z duszą i charakterem. Dziś kolekcja pani Danuty liczy ponad 10 tysięcy zdjęć wykonanych w latach 1839-1918.
— Fotografią zainteresowałam się przypadkowo, próbując poznać genealogię mojej rodziny. Kiedyś, w czasach komunistycznych, archiwa były zamknięte dla „zwykłych ludzi”, a ja chciałam dowiedzieć się czegoś więcej na temat naszej rodziny. Kiedy mieszkaliśmy na granicy szwajcarskiej, przy kościołach mormonów działały komórki archiwistyczne, w których znajdowały się materiały z całego świata. Odwiedzałam więc jedno z takich archiwów, mogłam postudiować rodzinną historię i przy okazji zainteresowałam się fotografią, bo kiedy wiedziałam już, kiedy kto się urodził, gdzie mieszkał i kiedy zmarł, chciałam czegoś więcej — opowiada pani Danuta.
— Przypomniało mi się, że miałam dwa albumy rodzinne, nie wiedziałam wtedy jeszcze, że należały do mojej prababci i podarowałam je mojemu koledze. Skontaktowałam się z nim i się wymieniliśmy — w zamian za albumy podarowałam mu inne stare zdjęcia, które udało mi się znaleźć na pchlich targach w Szwajcarii — a sama jeździłam tam dalej, na targach można było znaleźć zdjęcia w świetnym stanie — między innymi z Królewca, Malborka czy Kwidzyna. I tak zrobił się z tego zbiór — dodaje moja rozmówczyni.
Trzeba było te zdjęcia „tylko” uporządkować.
— Jako archiwistka pomyślałam, że tak nie może być, że one sobie tak leżą nieuporządkowane. Skontaktowałam się z ogólnoświatowym portalem dotyczącym genealogii i opracowałam dla niego sposób inwentaryzacji publikowanych w serwisie fotografii. Już wcześniej opracowałam dla tej samej platformy system porządkowania nekrologów, dlatego tym razem zastrzegłam, że chcę, by informacja o autorze opracowania widniała na stronie internetowej — i do dziś ta wzmianka tam jest. Ale — wracając do systemu porządkowania fotografii — wspomniany portal nie zgodził się na to, bym mogła administrować opracowane przeze mnie archiwum, uzupełnić je i nanosić zmiany — założyłam więc własną stronę poświęconą dawnej fotografii i prowadzę ją do tej pory. Cieszy się dużym zainteresowaniem m.in. w USA, bo ludzie, którzy w przeszłości opuścili Europę, dziś szukają swoich przodków — wyjaśnia pani Danuta.
Obecnie na stronie www.fotorevers.eu można przeglądać m.in. leksykon fotografów (aktualnie w bazie znajduje się 8748 pozycji) zawierający wykonane przez nich zdjęcia miejsc i ludzi — w bazie znajdują się na tę chwilę 822 rozpoznane osoby, możemy zobaczyć ich zdjęcia wraz z informacją o autorze i dacie wykonania danej fotografii.
— Moja kolekcja — w całości opracowana — to obecnie ponad 10 tysięcy zdjęć i z tego, co wiem, to jedna z największych tego typu prywatnych kolekcji w Polsce. Zbiór stale się powiększa od ponad 20 lat. Miesięcznie kupuję około 100 fotografii, a później bawię się w detektywa, poszukując informacji na temat ich autorów i bohaterów. Muszę się pilnować, bo zdarza się, że podczas pracy tracę poczucie czasu — przyznaje z uśmiechem moja rozmówczyni.
Czy wśród tych wszystkich zdjęć pani Danuta ma swoje ulubione?
— Mam — to zdjęcie kobiety, datowane na rok 1902, kiedy modne były fotografie w stylu secesyjnym i na zdjęcia nakładano ozdobne winiety — każdy fotograf miał kilka do wyboru, niektóre były nawet kolorowe. I tak jest z tym moim ulubionym zdjęciem, na którym jego zapatrzona bohaterka patrzy w dal — to bardzo ciekawa fotografia — odpowiada Danuta Thiel-Melerska.
Co ciekawe, pani Danuta opracowała metodę określenia wieku fotografii.
— Opracowałam katalog, według którego jestem w stanie co do pięciu, czasami co do dwóch lat, podać okres wykonania fotografii. Trzeba dokładnie zbadać awers i rewers zdjęcia. W tym przypadku zwracamy uwagę na informacje, które fotograf podaje na odwrotnej stronie kartonika i oczywiście na modę. Określenie rodzaju papieru jest także ważne: czy jest on albuminowy, koladionowy czy srebrowożelatynowy. Zmieniała się także technika: mieliśmy początkowo kalotypy, później nastąpiły amprotypy, panotypy, ferrotypy itd. W różnych czasach wprowadzano inne rozmiary kartoników. Nadano tym fotografiom ciekawe nazwy jak: wizytowe, gabinetowe, muszelkowe, paryskie, czy wiktoriańskie. Ciekawostką jest na pewno to, że na zdjęciach do 1870 nie znajdziemy elementów ruchomych. Nie pozwalała na to ówczesna technika. Czas naświetlania był zbyt długi. W pierwszych latach fotografowie zakuwali ludzi w specjalnie do tego celu zbudowane konstrukcje, aby pozostali bez ruchu. Wystarczy wspomnieć, że wykonanie pierwszej dagerotypii trwało ponad 8 godzin — wyjaśnia moja rozmówczyni.
Dlaczego fotografia lat 1839-1918?
— Interesuję się fotografią do roku 1918, ponieważ później fotografów przybywało, aparaty były tańsze, a cała sztuka stała się bardziej powszechna i mniej ciekawa. Dawniej każdy fotograf strzegł tajników swojej pracy. Pierwsi fotografowie byli ludźmi wykształconymi — to malarze, aptekarze, profesorowie — dzięki fotografii w latach 1855-1880 można było się naprawdę wzbogacić, ale niestety pierwsi fotografowie umierali młodo, bo w związku ze swoją działalnością mieli dużo do czynienia z chemikaliami. Co ciekawe, fotografkami bywały też kobiety — np. Thora Hallager, która prowadziła dom Christiana Andersena — kiedy wyjeżdżał, wysyłała mu do oceny wykonane przez siebie zdjęcia. Była ona pierwszą fotografką Danii. Oczywiście w przeszłości za każdą kobietą musiał stać mężczyzna, który wyrażał swoje poparcie wobec tego, co kobieta robi — tak było i w przypadku fotografek. A jak już kobieta prowadziła atelier, to w jego nazwie nie podawano pełnego jej imienia, a jedynie pierwszą literę, aby damskie imię nie zniechęcało potencjalnych klientów — niestety nie wierzono wówczas w umiejętności kobiet — opowiada pani Danuta.
— Jednym z wyjątków jest Skandynawia — tam to głównie kobiety zajmowały się fotografią, pewnie z uwagi na to, że warunki życia były na tych terenach na tyle trudne, że mężczyźni mieli „bardziej odpowiedzialne” zadania — dodaje moja rozmówczyni.
A kto był pierwszym fotografem w Elblągu?
— Pierwszym fotografem, który osiedlił się w Elblągu i otworzył własne atelier, był karczmarz Gustaw Ziemens, który urodził się w Kałdowie w 1815 roku, miał firmę kupiecką w Malborku, a później przeniósł się do Elbląga i tutaj prowadził karczmę „Pod Złotym Lwem”. Prawdopodobnie nauczył się fotografowania od wędrującego fotografa, bo fotografowie, którzy nie mieli swojego atelier, przenosili się z jednego miasteczka do drugiego i jeździli po różnych miejscowościach, obwieszczając swój przyjazd w gazetach. Gospodarze karczm byli zadowoleni, bo fotograf przyciągał gości, którzy później jedli i pili, a karczmarze — przy okazji — obserwowali, w jaki sposób się fotografuje i później próbowali tej sztuki sami — wyjaśnia pani Danuta.
Inną pasją mojej rozmówczyni — odkrytą dopiero na emeryturze — jest malowanie obrazów.
— Pierwszym fotografem, który osiedlił się w Elblągu i otworzył własne atelier, był karczmarz Gustaw Ziemens, który urodził się w Kałdowie w 1815 roku, miał firmę kupiecką w Malborku, a później przeniósł się do Elbląga i tutaj prowadził karczmę „Pod Złotym Lwem”. Prawdopodobnie nauczył się fotografowania od wędrującego fotografa, bo fotografowie, którzy nie mieli swojego atelier, przenosili się z jednego miasteczka do drugiego i jeździli po różnych miejscowościach, obwieszczając swój przyjazd w gazetach. Gospodarze karczm byli zadowoleni, bo fotograf przyciągał gości, którzy później jedli i pili, a karczmarze — przy okazji — obserwowali, w jaki sposób się fotografuje i później próbowali tej sztuki sami — wyjaśnia pani Danuta.
Inną pasją mojej rozmówczyni — odkrytą dopiero na emeryturze — jest malowanie obrazów.
— Jak sama się określam, jestem malarką naiwną. Moje malarstwo jest opowiadaniem wydarzeń rodzinnych, historycznych. Do malowania każdego obrazu przygotowuję się wnikliwie, studiując dzieje np. danej wsi lub militaria z epoki. Pewnego razu, badając genealogię mojej rodziny, znalazłam w Archiwum Państwowym w Gdańsku akta Królewskiego Urzędu Domenalno Rentowego w Tczewie, ciekawy dokument z 1823 roku, opisujący inwentarz majątku w Ornasowie. Zainteresowało mnie to, ponieważ moi przodkowie, szukając schronienia przed prześladowaniem religijnym w Szwecji, osiedlili się w Polsce na Kociewiu i później założyli tę i inne wsie. Przetłumaczyłam ten dokument i przeniosłam treść na płótno — opowiada pani Danuta, której obrazy brały udział w festiwalach Art Naif w Katowicach, a także wystawiane były w Elblągu i Tolkmicku.
Będąc już na emeryturze, pani Danuta odkryła swoją kolejną pasję — malarstwo. Badając historię swojej rodziny znalazła ciekawy dokument opisujący inwentarz majątku w Ornasowie, który przeniosła na płótno
Danuta Thiel-Melerska na łamach Dziennika Elbląskiego przybliża historię elbląskiej fotografii i fotografów. Pierwsza część cyklu w najnowszym wydaniu Dziennika Elbląskiego z 21 lipca, kolejna już 4 sierpnia.
Leksykon Fotografów stworzony przez Danutę Thiel-Melerską dostępny jest na stronie internetowej www.fotorevers.eu, gdzie znaleźć można informacje na temat działalności fotografów i ich atelier w latach 1850-1914. Warto śledzić też FB: fotorevers.eu, gdzie publikowane są dawne zdjęcia i ciekawostki na ich temat.
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką!
Weekendowe wydanie Dziennika Elbląskiego ukazuje się w tradycyjnej papierowej wersji i dostępne jest w każdy piątek i sobotę (oraz niedziele handlowe) w stacjonarnych punktach sprzedaży takich jak kioski, placówki pocztowe, stacje Orlen, salony prasowe itp.
Nie wiesz, gdzie kupić Dziennik Elbląski? W Twojej okolicy brakuje naszej gazety? Poinformuj nas o tym, pisząc na adres gazeta@dziennikelblaski.pl lub na FACEBOOK: DZIENNIK ELBLĄSKI.
Dziennik Elbląski znajdziesz też w wersji elektronicznej, bez wychodzenia z domu. Czekamy codziennie na www.kupgazete.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez