W tych miastach zarobisz najwięcej. Próżno tu szukać Elbląga

2023-07-24 18:01:53(ost. akt: 2023-07-25 08:50:58)

Autor zdjęcia: pixabay

O dziwo nie w Warszawie zarabia się najwięcej w Polsce. Tu prym wiedzie Kraków przed Gdańskiem. Stolica Polski jest dopiero na trzecim miejscu. A jak wypada Olsztyn i całe województwo warmińsko-mazurskie na tle innych regionów?
To, że na Warmii i Mazurach zarabia się słabo, to wiemy od dawna, bo taka sytuacja utrzymuje się od lat. Ale skoro region się rozwija, a przynajmniej tak twierdzą politycy, to może coś drgnęło też w płacach. Dane za maj pokazują, że nie jesteśmy ostatni, a przynajmniej gdy chodzi i Olszyn, choć te nożyce między regionami pod względem płac coraz bardziej się rozwierają.
Jak wynika z danych GUS w maju w Polsce przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw (dane GUS dotyczą firm zatrudniających dziesięć i więcej osób) wyniosło 7181,67 zł, co oznacza wzrost roku do roku o 12,2 pkt proc., ale spadek o 3,4 pkt proc. w porównaniu z kwietniem.

Gdzie zarobki są najwyższe?


Z danych GUS wynika, że najlepiej zarabiają mieszkańcy Krakowa. Według danych za maj średnia pensja w tym mieście wyniosła 8987,17 zł brutto. A ciągu roku płace w grodzie Kraka wzrosły o 15,2 proc. Jednak nieco mniej zarabia się już w całym województwie małopolskim, bo tu średnia wyniosła w 7490 zł brutto.
Na drugim miejscu znalazł się Gdańsk, do którego wyjeżdża za pracą wielu mieszkańców Warmii i Mazur. Ale nie ma co się dziwić, skoro przeciętne miesięczne wynagrodzenie w maju w mieście Neptuna wyniosło 8943,29 zł i w porównaniu z majem 2022 roku skoczyło o 14,2 proc. Przeciętna dla całego województwa pomorskiego wyniosła 7446,20 zł brutto. Na pudle znalazła się też stolica Polski z przeciętną 8717,42 zł i o 11,4 pkt proc. wyższą niż w maju 2022 r.

Warmia i Mazury na ostatnim miejscu


Gdzie znalazł się Olsztyn i region warmińsko-mazurski? Tu oczywiście trzeba spojrzeć na dół tabeli. Według danych GUS przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w maju w Olsztynie 6388,82 zł, a w całym województwie — 5859,92 zł brutto.

To dużo poniżej średniej krajowej, bo aż o ponad 1,3 tys. zł. Patrząc na miasta wojewódzkie, mniej niż w Olsztynie zarabia się w Białymstoku (6000 zł), Kielcach (6057 zł), Gorzowie Wlkp. (6225 zł) i w Lublinie (6383 zł). Gdy zestawić Warmię i Mazury z innymi województwami, to niestety nie jest już tak dobrze, a wręcz fatalnie, bo nasz region jest na ostatnim miejscu. Przed nami jest Podkarpacie (5884 zł), Lubelskie (5996 zł), Świętokrzyskie (6016 zł).

Tradycyjnie już najwięcej zarabia się na Mazowszu (8239 zł), ale tu statystykę zaburza nieco stolica z wysokimi zarobkami. Drugim regionem pod względem najwyższych plac jest wspomniana Małopolska (7490 zł), a na trzecim miejscu jest Dolny Śląsk (7464 zł).

Przyczyny niskich zarobków w naszym regionie od lat są znane. Ekonomiści już do znudzenia zwracają uwagę na niski stopień uprzemysłowienia regionu, bark dużych zakładów, ale też zbyt mało firm działających w nowoczesnych branżach.

Winne nie tylko bezrobocie


Na pewno na wysokość płac ma wpływ sytuacja na rynku pracy, a że od ponad trzech dekad lat Warmia i Mazury mają najwyższą stopę bezrobocia, to odbiciem tego są niskie płace. Tylko to jest duże uproszczenie.

W maju stopa bezrobocia w województwie warmińsko-mazurskim wyniosła 8,6 proc. Podobnie jak na Podkarpaciu. Gdyby bezrobocie było głównym czynnikiem wyznaczającym wysokość płac, to w stolicy Podkarpacia powinni płacić mniej niż w stolicy Warmii i Mazur, skoro na koniec maja w Rzeszowie stopa bezrobocia wynosiła 4,2 proc., a w Olsztynie ponad dwa razy mniej, bo 2 proc. Tymczasem przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w Rzeszowie było wyższe niż w Olsztynie i wyniosło w maju 6774 zł. Więcej też zarabiało się na Podkarpaciu niż na Warmii i Mazurach, choć tu różnica między regionami bardzo niewielka, bo tylko 25 zł.

Czym tłumaczyć te różnice? No właśnie tym, że nie mamy zbyt wiele przemysłu, wielu firm, pracodawcy nie muszą bić się o pracownika, oferując wyższe płace. Inwestorzy nas omijają, bo leżymy na peryferiach, co wpływa na koszty transportu. Jesteśmy regionem rolniczym. Turystyka, na którą tak stawiamy, kwitnie, ale tylko przez dwa, trzy miesiące w roku.

Czy mamy czym się martwić? Bo przecież oprócz zarobków ważna jest też jakość życia, a pod tym względem inni mogą nam pozazdrościć pięknej przyrody, czystego powietrza. To prawda, ale nie do końca, bo gdyby tak było, to Warmia i Mazury nie wyludniałby w tak szybkim tempie, a młodzi ludzie nie wyjeżdżaliby stąd do ośrodków, gdzie można zarobić więcej.

Andrzej Mielnicki