65 lat temu odbyła się premiera "Wolnego miasta", pierwszego filmu o wrześniu 1939 roku

2023-09-01 10:20:40(ost. akt: 2023-09-01 10:25:49)
kadr z filmu "Wolne miasto"

kadr z filmu "Wolne miasto"

Autor zdjęcia: screenshot You Tube

1 września 1958 r., odbyła się premiera "Wolnego miasta", pierwszego filmu o wybuchu II wojny światowej. "Film sprawił, że historia obrony Poczty Polskiej w Gdańsku zakorzeniła się w świadomości zbiorowej Polaków" – powiedział PAP kierownik Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku Marek Adamkowicz.
Film opowiadał o obronie Poczty Polskiej w Gdańsku 1 września 1939 r. Choć ze strategicznego punktu widzenia nie było to starcie ważne, jednak – obok Westerplatte – gdańska Poczta Polska stała się symbolem wybuchu II wojny światowej i mężnej postawy Polaków. Ta symbolika na stałe wpisała się w naszą historię.

Data premiery była nieprzypadkowa. Taki film mógł powstać dopiero po odwilży politycznej z października 1956 r. Wcześniej, w okresie stalinowskim, o wrześniu 1939 r. mówiło się tylko źle.

"Pierwszy zdecydował się odwołać do tematyki wrześniowej Stanisław Różewicz (młodszy brat wybitnego poety i dramatopisarza Tadeusza Różewicza), który w 1958 roku zrealizował film +Wolne miasto+" – napisał prof. Jerzy Eisler, w artykule opublikowanym w 2019 r. w magazynie "pamięć.pl".

"Film +Wolne Miasto+ był ważnym krokiem w upamiętnieniu obrony Poczty Polskiej w Gdańsku. Sprawił, że temat ten zakorzenił się w świadomości zbiorowej Polaków. Do dzisiaj kształtuje on zresztą wyobrażenia zarówno o realiach Wolnego Miasta Gdańska, jak i samej walce pocztowców 1 września 1939 roku" – powiedział PAP kierownik Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku Marek Adamkowicz.

"Trzeba wszakże pamiętać, że niektóre elementy historii twórcy filmu zaadoptowali wedle własnych potrzeb. Dotyczy to chociażby sceny prowadzenia ulicami miasta wziętych do niewoli obrońców (co nie miało miejsca) czy imion i nazwisk bohaterów. Część z nich została zmieniona. Wśród ciekawostek związanych z tym obrazem warto zwrócić uwagę na fakt, że był on debiutem Piotra Fronczewskiego, jednego z najwybitniejszych polskich aktorów. Tutaj też w rolę pracownika poczty wcielił się Leopold Skwarczyński, który w czasie wojny był cichociemnym i powstańcem warszawskim" – podkreślił Adamkowicz.

Wolne Miasto Gdańsk było specyficznym tworem geograficznym. Choć w jego nazwie znajdowało się słowo "Wolne" realia sprawiały, że było to miasto niemieckie. Jak pisze prof. Eisler w swoim artykule, według spisu ludności z 1923 r. na terenie Wolnego Miasta Gdańsk mieszkało nieco ponad 365 tys. Niemców i tylko ok. 40 tys. Polaków. W dwudziestoleciu międzywojennym władze Gdańska skutecznie szykanowały obywateli polskich, czego efektem tego był spadek liczby Polaków zamieszkujących to miasto. Latem 1939 r. było ich tu już mniej niż dziesięć procent.

Twórcami "Wolnego miasta" byli Jan Józef Szczepański (scenariusz) i Stanisław Różewicz (reżyseria). Filmowi nadano cechy paradokumentu, w kilku fragmentach użyto archiwalnych kronik filmowych, parę scen było odwzorowaniem sytuacji znanych ze zdjęć. Wówczas w polskim filmie był to zabieg nowatorski.

W obsadzie "Wolnego miasta" pojawili się młodzi aktorzy, którzy w następnych latach stali się wybitnymi przedstawicielami tego zawodu, np. Kazimierz Wichniarz, Wacław Kowalski, Krystyna Feldman, Jan Machulski, Edmund Fetting, Ryszard Filipski. Był to też pierwszy film, w którym zagrał wówczas 12-letni, Piotr Fronczewski. Wcielił się w rolę Bogusia Barcikowskiego, polskiego harcerza, syna jednego z listonoszy.

Trwający 96 minut film podzielono na trzy części. Pierwsza pokazywała realia Gdańska w ostatnich dniach sierpnia 1939 r. Skupiono się tu na relacjach ludności niemieckiej i polskiej. Były one skrajnie wrogie, czemu sprzyjał fakt, że policja była tam w pełni niemiecka. Pokazano też przygotowania polskich pocztowców do obrony budynku Poczty Polskiej w Gdańsku. W tej części wyeksponowano postać Konrada (Guderskiego), w filmie granego przez Stanisława Jasiukiewicza, który oficjalnie pełnił funkcję instruktora sportowego, a faktycznie został oddelegowany do Gdańska jako dowódca obrony poczty. Zginął w pierwszych godzinach trwania walk. W filmie nie pada jednak nazwisko Guderskiego, nazywany jest tylko Konradem.

39-letni Guderski był oficerem rezerwy. W kwietniu 1939 r. władze wojskowe wysłały go do Gdańska, jako dowódcę obrony poczty, na wypadek wybuchu wojny. Nad morze wyruszył ze swojego mieszkania w Warszawie, przy ulicy Saskiej 68. W 1981 r. na domu, w którym mieszkał Guderski, umieszczono tablice pamiątkową.

Druga część filmu rozpoczyna się od pierwszych strzałów, nad ranem 1 września 1939 r. Tu twórcy filmu starali się pokazać dysproporcję sił walczących stron. Z jednej kilkunastu polskich pocztowców, uzbrojonych w karabinki, kilka karbionów maszynowych i granaty, z drugiej wielokrotnie liczniejsi Niemcy, uzbrojeni w działa i wozy pancerne. Pokazano przebieg walk o Pocztę Polską, które trwały nieco ponad 20 godzin.

Trzecia część filmu, najkrótsza, przedstawiała kapitulację obrońców Poczty Polskiej, poniżanie ich przez gdańskich Niemców i egzekucje. Tu ważną, budującą wymowę filmu, choć trwającą zaledwie kilka sekund, była scena, gdy przed strzałami plutonu egzekucyjnego pocztowcy chwycili się za ręce w geście braterstwa.

Władze polskie w 1946 r. wszystkich obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku odznaczyli pośmiertnie Orderem Virtuti Militari. Sąd niemiecki w Lubece dopiero w 1998 r. uchylił wyrok skazujący pocztowców na śmierć.

W 1958 r. krytycy ocenili ten film negatywnie. Należy jednak pamiętać, że oceny artystyczne filmów historycznych były wówczas przemieszane z kwestiami politycznymi. Czytając recenzje z tamtych lat można odnieść wrażenie, że krytycy asekurancko podchodzili do zmian zainicjowanych odwilżą polityczną 1956 r. Dobrze obrazuje to recenzja Wiesława Stradomskiego, opubliowana w magazynie "Film", w której autor napisał: "Jest to jeszcze jeden hołd złożonym romantyzmowi, który kosztował nasz naród wiele niepotrzebnych ofiar. Gloryfikacja romantyczno-heroicznej polskiej mentalności". W podobnym tonie pisali również inni krytycy filmowi.

Zupełnie inaczej odbierano ten film po roku 2000. Współcześni krytycy filmowi dostrzegli w nim inny przekaz. W 2011 r. na łamach "Dziennika" Cezary Polak pisał: "+Wolne miasto+ jest nie apoteozą heroizmu obrońców Poczty Gdańskiej, lecz paradokumentalną opowieścią o walce o honor, godność i ocalenie człowieczeństwa, którą w sytuacji zagrożenia podejmują zwykli ludzie – bez górnolotnych frazesów i bogoojczyźnianej retoryki".(PAP)