Odeszła legenda polskiego sportu. W sobotę ostatnie pożegnanie Heleny Pilejczyk

2023-11-13 13:49:01(ost. akt: 2023-11-13 13:56:56)

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

Srebrny medal mistrzostw świata w Öestersund i brązowy medal olimpijski w Squaw Valley w 1960 roku, 37 tytułów mistrzyni Polski i czterdzieści rekordów kraju — tak w skrócie można opisać sportową karierę Heleny Pilejczyk, która na kartach historii zapisała się nie tylko jako wyjątkowa łyżwiarka, ale przede wszystkim jako dobry człowiek, oddana trenerka i pełna pasji nauczycielka.
W minioną niedzielę 12 listopada odeszła Helena Pilejczyk, znana w sportowym świecie jako Lusia. Legenda łyżwiarstwa szybkiego przyszła na świat 1 kwietnia 1931 roku w Zieluniu (obecnie woj. mazowieckie).

— Była nauczycielką, trenerką, czołową reprezentantką „elbląskiego zagłębia łyżwiarskiego”, multimistrzynią i rekordzistką Polski, srebrną medalistką mistrzostw świata w 1960 roku w Öestersund na 1000 m, zdobywczynią brązowego medalu olimpijskiego w Squaw Valley w 1960 roku na 1500 metrów. W dorobku miała także aż 37 tytułów mistrzyni Polski oraz czterdzieści ustanowionych rekordów Polski. W 1972 wycofała się z czynnego życia „startowego”, ale nie sportowego, bo jak stwierdziła „prawdziwy wojownik nie składa nigdy broni”. W 1997 zdobyła na torze w Berlinie złoty medal w wieloboju, w kategorii powyżej 65 lat. Pięć lat później wybrała się do Kanady na mistrzostwa świata weteranów i tym razem znowu wygrała w kategorii 70-latków — wylicza sportowe sukcesy pani Heleny Polski Związek Łyżwiarstwa szybkiego.

Do Elbląga pani Helena przyjechała w roku 1950, to właśnie tutaj odkryty został jej sportowy talent.

— Trafiłam tutaj w 1950 roku, z nakazem pracy po tym, jak skończyłam Liceum Pedagogiczne w Kwidzynie. Tam trenowałam lekką atletykę i siatkówkę. W Elblągu najpierw zamieszkałam przy ul. Górnośląskiej, gdzie w jednym budynku umieszczono kilka dziewcząt z nakazem pracy. Mieszkałam tam przez kilka lat — wspominała łyżwiarka w rozmowie z Dziennikiem Elbląskim.

I opowiadała: — Podczas jednego z treningów na boisku wypatrzył mnie trener łyżwiarzy Kazimierz Kalbarczyk. Widział, że całe dnie, oprócz pracy, spędzam na boisku, i zapytał, czy bym nie chciała trenować łyżwiarstwa szybkiego. Bardzo chętnie się zgodziłam, bo interesowały mnie wszystkie sporty. Jesienią 1952 roku zgłosiłam się na treningi łyżwiarskie, ale po pewnym czasie je przerwałam. Pamiętam dobrze, że 28 grudnia 1952 roku poszłam na basen miejski, z którego wówczas nie spuszczano wody. Na lodzie wytyczono tor do jazdy szybkiej. Stanęłam z boku i obserwowałam, jak trenują łyżwiarze. Zauważył mnie trener Kalbarczyk, podszedł i spytał: „A może jednak założysz łyżwy?”. Zgodziłam się. Weszłam na lód, chciałam jechać i… od razu się przewróciłam, bo po raz pierwszy w życiu na nogach miałam długie łyżwy. Powoli, powoli przestałam się przewracać i później mi całkiem dobrze szło.

Helena Pilejczyk opisywała również mistrzostwa Polski w Zakopanem w 1953 roku. — Najlepiej plasowałam się na biegach długich. Na 3000 metrów byłam piąta, a na 5000 m — czwarta i dostałam się do kadry. Trener Kalbarczyk wierzył, że w sztafecie zdobędziemy medal. Byłyśmy tak naładowane, że w strefie zmian, gdzie trzeba było popchnąć zawodniczkę, tak mocno to robiłyśmy, że większość z nas się wywracała. Na cztery zawodniczki nie wywróciła się tylko Elwira Popowicz (Seroczyńska — red). Trener nas ochrzanił, ale i nie odpuścił. Zgłosił próbę pobicia rekordu Polski. Po krótkim odpoczynku znowu ruszyłyśmy i pobiłyśmy rekord kraju.

Później były mistrzostwa świata w Szwecji w 1958 roku, tam Helena Pilejczyk na dystansie 1000 m zdobyła srebrny medal. Kolejnym ważnym etapem kariery Heleny Pilejczyk były pamiętne Igrzyska Olimpijskie w 1960 roku w Squaw Valley (USA).

— Trener Kalbarczyk walczył, by na tę imprezę pojechała Elwira Seroczyńska i ja. Nasze marzenia się spełniły. Przyszła Olimpiada, bieg na 1500 metrów — jeden z najcięższych dystansów, taki przedłużony sprint. Pojechałam va banque. Cały czas prowadziłam, a na ostatnich 100 metrach Rosjanka Lidja Skoblikowa mnie dogoniła, wyprzedziła i wygrała. Ona zdobyła złoty medal, Elwira srebrny, a ja brązowy — relacjonowała sportowa legenda w rozmowie z Dziennikiem Elbląskim.

Pani Helena po zakończeniu Igrzysk w Innsbrucku (1964 r.) jeszcze przez trzy sezony rywalizowała o medale mistrzostw Polski. Stawała na najwyższym podium, pokazując zarówno swoją waleczność, jak i charakter.

Z czynnego życia sportowego wycofała się w 1972 roku. Popularna Lusia po tym czasie wróciła do pracy pedagogicznej i do trenowania. Pracowała w dwóch elbląskich klubach: EKS Orzeł oraz ZKS Olimpia. Jej wychowankami byli reprezentanci Polski: Mariusz Maślanka, Małgorzata Tomporowska oraz olimpijka Ewa Borkowska-Wasilewska.

W 1997 roku Helena Pilejczyk zdobyła złoty medal w wieloboju powyżej 65 lat w Berlinie. Uprawiała łyżwiarstwo szybkie do 75. roku życia, zdobywając 4-krotnie tytuł mistrzyni świata weteranów.

W 2002 roku Helena Pilejczyk otrzymała honorowe obywatelstwo miasta Elbląg, cieszyła się również tytułem honorowego członka Elbląskiego Sportowego Klubu „Nestora”. W Elblągu działa lodowisko jej imienia. Warto również dodać, że w Pułtusku, gdzie łyżwiarka spędziła kilka lat swojego dzieciństwa, znajduje się ulica Heleny Pilejczyk.

Ostatnie pożegnanie 18 listopada


Helenę Pilejczyk pożegnamy w Elblągu w sobotę 18 listopada. Mszę świętą w katedrze św. Mikołaja zaplanowano na godzinę 13:00, wcześniej w kościele wystawiona zostanie trumna.

Po mszy uroczystości pogrzebowe przeniosą się na cmentarz komunalny przy ul. Agrykola w Elblągu, gdzie spocznie elbląska legenda łyżwiarstwa szybkiego.

Rodzinie i Bliskim zmarłej Heleny Pilejczyk składamy najszczersze wyrazy współczucia.