Co dzieje się na wysypisku w Braniewie? Rekultywacja sprawi, że śmierdzący problem zniknie?

2023-11-20 14:41:58(ost. akt: 2023-11-20 15:59:40)

Autor zdjęcia: FB: Tomasz Sielicki, burmistrz Braniewa

Czy mieszkańcy Braniewa mają powody do niepokoju? Ludzie skarżą się na przykre zapachy i zastanawiają się, co dzieje się na terenie dawnego składowiska odpadów komunalnych i przemysłowych. Burmistrz informuje jednak, że w sierpniu na wysypisku rozpoczęły się ważne prace.
Nieprzyjemne zapachy, ciężkie samochody, niepokojące widoki — mieszkańcy Braniewa zastanawiają się, co dzieje się na terenie dawnego składowiska odpadów komunalnych i przemysłowych, ale według zapewnień burmistrza nie powinni mieć powodów do obaw.

— Braniewskie wysypisko stanowi niechlubną spuściznę lat 90. ubiegłego wieku. Przez ponad 30 lat nikt nie interesował się tym problemem, jakby o nim zapominając — przypomina Tomasz Sielicki.

— Problemy jednak same nie znikają, zwłaszcza tego typu — zaznacza burmistrz i dodaje: — Postanowiliśmy w związku z tym, że najwyższy czas, rozwiązać go raz na zawsze. Trzeba mieć jednak świadomość, że jest to kwestia, której nie da się załatwić w dzień, tydzień czy miesiąc. To złożony proces wymagający wielu działań, którego etapy muszą być rozłożone w czasie. I tak też się dzieje obecnie!

Rozpoczęcie prac miało miejsce już w sierpniu tego roku, a jak informuje burmistrz Braniewa, prace rekultywacyjne są prowadzone zgodnie z harmonogramem i decyzjami wydanymi w czerwcu i grudniu 2022 roku przez marszałka województwa warmińsko-mazurskiego.

Burmistrz Braniewa zapewnia, że "firma wykonująca rekultywację posiada niezbędne dokumenty od wytwórcy odpadów". — Wszelkie informacje dotyczące wbudowanych odpadów są w treści kart BDO (system teleinformatyczny, który dysponuje bazą danych o podmiotach wprowadzających do obrotu produkty i produkty w opakowaniach oraz gospodarujących odpadami). Na wysypisku nadzór prowadzi osoba z ramienia MPEC w Braniewie, posiadająca uprawnienia kierownika wysypiska. W pełni transparentne jest więc to, jakie odpady wjeżdżają na teren wysypiska, jakim autem, o jakich numerach rejestracyjnych oraz jakimi oznaczone są kodami. Cały proces jest ściśle monitorowany przez Urząd Marszałkowski i opiera się na decyzjach wydanych przez marszałka województwa. Kierownik, który jest na wysypisku, codziennie weryfikuje, czy przyjeżdżające odpady są zgodne z opisem, a także pilnuje, by osoby niepowołane, bez wcześniejszego uzgodnienia, nie znalazły się na jego terenie. Nie dlatego, że jest tam coś do ukrycia, ale po to, by ustrzec takie osoby przed ewentualnym uszczerbkiem na zdrowiu, który mógłby wystąpić w związku z pracą ciężkiego sprzętu i pojazdów operujących na wysypisku — wyjaśnia Tomasz Sielicki.

— Jeśli zaś chodzi o szczegóły związane z prowadzonymi obecnie działaniami, to rekultywowane są stare kwatery po to, by do wody nie przedostawały się odcieki, a do powietrza gazy, które w naturalny sposób występują na wysypisku. By zapobiec degradacji środowiska, wypełniane są przestrzenie między pryzmami. Ponadto na spód każdej pryzmy kładzione są maty bentonitowe, a na wierzch — ziemia, nasadzenia i trawy. W międzyczasie stale monitorowane są studnie, dzięki którym wiadomo, czy występują wspomniane odcieki i gazy. Obecnie uszczelniane są przestrzenie pomiędzy 10 kopcami — tłumaczy Sielicki.

Jak zapewnia burmistrz, na teren wysypiska nie wjeżdżają niewiadomego pochodzenia odpady, ale m.in. pojazdy przewożące kompost, ziemię, glinę, piasek i kamienie, a widoczne odpady z tworzyw sztucznych to zawartość rozgarniętych pryzm, czyli to, co od lat zalegało na wysypisku.

— Wszystkie podejmowane przez MPEC decyzje oraz działania dotyczące rekultywacji wysypiska są dokładnie przemyślane i rozważne, zgodnie z prawem i decyzją marszałka województwa warmińsko-mazurskiego, a obrana ścieżka zakłada taką rekultywację, która w jak najmniejszym stopniu obciąża budżet miasta. To na dziś jedyne logiczne i optymalne rozwiązanie, wariant, w którym rozwiązując problem wysypiska, nie sięgamy do kieszeni mieszkańców! — przekonuje burmistrz.

Do tematu będziemy wracać. Pytania przesłaliśmy zarówno do burmistrza, jak i do Urzędu Marszałkowskiego — chcemy wiedzieć, na czym dokładnie polegają prowadzone prace, kiedy mają się zakończyć i na jakie jeszcze nieprzyjemności z nimi związane, poza nieprzyjemnym zapachem, muszą przygotować się mieszkańcy.