Polska i NATO powinny być gotowe do wojny
2024-02-05 10:20:00(ost. akt: 2024-02-05 16:56:29)
To jednak zdumiewające, że zachodnim politykom prawie dwa lata zajęło zrozumienie tego, co w Polsce czuliśmy i wiedzieliśmy od pierwszego dnia rosyjskiego ataku na Ukrainę. A może też wiedzieli, ale bali się o tym głośno mówić?
Putin jest nieprzewidywalny. Taka narracja obowiązywała w Berlinie czy Paryżu, ale już nie w Warszawie, Wilnie czy Pradze. Bo przecież Putin jest przewidywalny, tak samo jak przewidywalna jest Rosja.
— ZSRR, a obecnie Rosja ma rację bytu tylko poprzez wojnę. Dlatego dziś trzeba stworzyć jej takie warunki, jakie (…) Ronald Reagan stworzył ZSRR w latach 80. Po militarnym zwycięstwie w Ukrainie rzecz jasna — piszą Michał Fiszer i Jerzy Gruszczyński w wydanej niedawno książce „Wojna w Ukrainie. Doświadczenia dla Polski” (Bellona 2023).
Obaj to byli wojskowi, absolwenci Wyższej Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie teraz piszący o wojsku. Obaj podkreślają, że rosyjskie społeczeństwo zostało „wychowane w takim duchu, w którym uważa ono wojnę za konieczną do przetrwania państwa rosyjskiego”.
— Okazało się, że NATO nie jest przygotowane na wojnę z Rosją ani mentalnie, ani fizycznie — podkreślają Fiszer i Gruszczyński. Inaczej niż Rosja, dla której od początku wojna z Ukrainą była i jest tylko pewnym etapem. Takim jak wcześniej Czeczenia, Mołdawia i Gruzja. Dla Rosji żaden z tych krajów nie jest bowiem prawdziwym przeciwnikiem, jest nim NATO.
— Już obecnie mówi ona o walce z NATO (…) Rosja nie boi się konfrontacji z Sojuszem Północnoatlantyckim; mówi tylko o tym, że po pokonaniu Ukrainy będzie musiała jeszcze lepiej przygotować się do „specjalnej operacji wojskowej” w Polsce — piszą autorzy „Wojny w Ukrainie”.
— Nie będzie zaskakujące stwierdzenie, że ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy zaangażowani nie tylko w demilitaryzację Ukrainy, ale także w demilitaryzację NATO — stwierdził Andriej Ilnicki, doradca ministra obrony Rosji w wywiadzie dla prestiżowego magazynu International Affairs.
Nie sądzę, żeby wspomniani zachodni politycy czytali ich książkę. Swoją drogą to może nasz MSZ zacząłby wydawać tłumaczenia takich właśnie pozycji i rozsyłać je potem politykom po Europie. W każdym razie mamy od jakiegoś czasu wysyp oświadczeń i wypowiedzi, których autorzy wprost mówią o zagrożeniu rosyjską interwencją militarną i tym, że tak naprawdę Rosja nie walczy z Ukrainą tylko z NATO, z tą różnicą, że na razie w tej wojnie giną po naszej stronie tylko ukraińscy żołnierze.
Bez emocji piszą o tym też Michał Fiszer i Jerzy Gruszczyński.
— Można powiedzieć, że to jest chłodna kalkulacja. Lepiej przecież wydawać pieniądze niż samemu walczyć. Albo oni będą walczyć, albo po ich pokonaniu przez naszą obojętność i zaniechanie walczyć będziemy my. Innej drogi wobec postawy Rosji nie ma — przekonują.
— Można powiedzieć, że to jest chłodna kalkulacja. Lepiej przecież wydawać pieniądze niż samemu walczyć. Albo oni będą walczyć, albo po ich pokonaniu przez naszą obojętność i zaniechanie walczyć będziemy my. Innej drogi wobec postawy Rosji nie ma — przekonują.
Co ciekawe, rosyjskie zagrożenie zaczynają odczuwać już nie tylko Polacy czy Estończycy. Pod koniec stycznia w Holandii przeprowadzono badania, z których wynika, że 62 proc. Holendrów obawia się ataku Rosji na Niderlandy. Niderlandzki wojskowy, a zarazem szef Komitetu Wojskowego NATO admirał Rob Bauer przed badaniem zaapelował, by Holendrzy byli przygotowani na konflikt zbrojny i zaopatrzyli się w wodę, latarki i radio na baterie.
Niemcy od 2022 roku przeszli daleką drogę, która zaczęła się od wysłania na Ukrainę hełmów, gdy ta błagała o broń.
— Musimy więc liczyć się z tym, że pewnego dnia Władimir Putin zaatakuje nawet kraj NATO — powiedział minister obrony Niemiec Boris Pistorius dla dziennika „Tagesspiegel”. Dodał, że jego zdaniem obecnie taki atak nie jest prawdopodobny, natomiast będzie możliwy za 5-8 lat. To minister mówił oficjalnie.
Tymczasem „Bild” ujawnił, że: „Bundeswehra przygotowuje się na dramatyczny scenariusz: hybrydowy, poważny atak Rosji na wschodnią flankę NATO”, powołując się na wewnętrzny, niejawny dokument (…) niemieckiego resortu obrony.
O te rewelacje pytano też wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza. — Rosja postępuje wbrew logice. To, co wydarzyło się w 2022 roku, wydawało się niemożliwe. Musimy być gotowi na każdy scenariusz — stwierdził szef MON.
Jak wspomniałem, autorzy „Wojny w Ukrainie” uważają, że NATO nie jest gotowe „ani mentalnie, ani fizycznie” do wojny z Rosją. I podają porażający przykład.
— W maju, czerwcu i lipcu 2022 roku rosyjska artyleria prowadziła niezwykle intensywny ostrzał, zużywając średnio 60 000 pocisków dziennie (…). W tym czasie 80 proc. ukraińskich żołnierzy ginęło od ognia rosyjskiej artylerii — piszą. Ukraińcy byli w stanie, po pierwszych dostawach NATO, odpowiadać 10-15 tysiącami pocisków.
— Ale nawet ta znacznie niższa intensywność ostrzału wprawiła Zachód w osłupienie, bowiem ukraińskie wojska zużywały większą ilość amunicji, niż państwa NATO były w stanie produkować (…) po prostu okazało się, że w wojnie w Ukrainie zużycie amunicji artyleryjskiej (ale także czołgowej i strzeleckiej) jest wielokrotnie większe, niż zakładały to teoretyczne normy państw Sojuszu Północnoatlantyckiego — podkreślają Michał Fiszer i Jerzy Gruszczyński.
Inną sprawą jest stan europejskich armii sojuszu. A to nie wygląda najlepiej. Jak pisał Marek Budzisz w „Samotności strategicznej Polski”, armia francuska jest zdolna co najwyżej do działań o charakterze ekspedycyjnym, misji stabilizacyjnych czy interwencyjnych, „w mniejszym zaś stopniu [jest] w stanie uczestniczyć w konfliktach o wysokich stopniach intensywności”. Nie lepiej, a może i gorzej jest z Bundeswehrą. Niemcy w razie wojny są w stanie do tygodnia od godziny „W” wystawić… kilka batalionów wojska.
Wychodzi na to, że Niemcy, nawet gdyby bardzo chcieli, to i tak nie są w stanie wesprzeć nas w normalnych działaniach wojennych na lądzie. Zresztą, jak informowała jakiś czas temu Rzeczpospolita, w tegorocznej edycji rankingu Global Firepower niemieckie siły zbrojne spadły daleko za armię Polski.
Teraz ma się to zmienić, bo niemiecki rząd zamierza wydać na obronność 108 mld euro. To ogromna kwota; dość powiedzieć, że na ten rok zaplanowane dochody polskiego budżetu wyniosą 684,5 mld zł.
Jaką zatem radę mają dla nas autorzy „Wojny w Ukrainie”? Ich zdaniem „Rosji nie interesuje nic innego, jak tylko pełna uległość Polski na wzór Białorusi”, a atakowi na Polskę można zapobiec tylko w jeden sposób: „Nie można dopuścić, by Rosja wygrała wojnę w Ukrainie”.
— Trzeba działać — ale jak? Jedyny sposób na zwycięstwo to zadać nokautujący cios. Czyli nie ma wyjścia — trzeba Rosjan wyrzucić poza granice Ukrainy, by na jakiś czas dali sobie spokój z agresją. A następnie przyjąć Ukrainę do NATO. Czy to zapewni pokój? Tego nie wiemy, nie ma takich gwarancji. Za to inne rozwiązanie to pełna gwarancja kolejnej wojny: z Ukrainą, a potem z państwami Sojuszu Północnoatlantyckiego — przekonują Michał Fiszer i Jerzy Gruszczyński.
Igor Hrywna
Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński, „Wojna w Ukrainie. Doświadczenia dla Polski”.
— Polska powinna być przygotowana na potencjalny konflikt z Rosją; powinniśmy budować umocnienia, linię obrony, szczególnie w pobliżu przesmyku suwalskiego i ewentualnie brzeskiego kierunku operacyjnego — powiedział w Studiu PAP były dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak
Na fot.:
90 tysięcy żołnierzy, setki wozów bojowych, 80 samolotów i śmigłowców i 50 okrętów weźmie udział w serii ćwiczeń bojowych NATO „Steadfast Defender ’24”. Tak amerykańscy żołnierze przygotowują się w Norwegii do tych ćwiczeń.
90 tysięcy żołnierzy, setki wozów bojowych, 80 samolotów i śmigłowców i 50 okrętów weźmie udział w serii ćwiczeń bojowych NATO „Steadfast Defender ’24”. Tak amerykańscy żołnierze przygotowują się w Norwegii do tych ćwiczeń.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez