Czytam, bo lubię: Usamaru Furuya „Muzyka Marie”. Filozoficzna opowieść umiejscowiona w intrygującym alternatywnym świecie
2024-03-10 15:00:00(ost. akt: 2024-03-08 19:19:07)
Jeśli manga kojarzy Wam się z komiksami japońskimi skierowanymi wyłącznie do nastolatków, to zmienicie zdanie, gdy przeczytacie „Muzykę Marie” Usamaru Furuyi. Jest to filozoficzna opowieść umiejscowiona w intrygującym alternatywnym świecie.
Usamaru Furuya to artysta, który ukończył Tama Art University na kierunku malarstwo olejne. Interesował się również rzeźbą, teatrem oraz tańcem buto. Na scenie komiksowej zadebiutował w 1994 roku, publikując w magazynie „Garo” powieść graficzną „Palepoli”. Jego prace są zróżnicowane graficznie i tematycznie. Można w nich odnaleźć zarówno wyszukane, surrealistyczne kompozycje, jak i proste, komediowe formy.
Nie inaczej jest w przypadku jego dwutomowej mangi „Muzyka Marie”. Ziemia Pirito to niezwykła kraina, gdzie tolerancyjni ludzie darzą sąsiadów poszanowaniem i sumiennie wykonują swoją codzienną pracę. Nie inaczej jest w Jiru, Mieście Atelier. Jego mieszkańcy to mistrzowie w wytwarzaniu urządzeń pomagającym ludziom w ich codziennych zajęciach. Obywatele Jiru wierzą, że czuwa nad nimi Marie. Czuje to również Kai, chłopak obdarzony nadludzkim zmysłem słuchu. Nie tylko słyszy on odległe odgłosy, ale też, uderzając w skałę, jest w stanie rozpoznać, jakie minerały kryją się w jej głębi. Co więcej, słyszy muzykę Marie… Po co została stworzona Marie? Jak wyglądałby świat bez niej? Czy ludzie są z natury dobrzy, czy źli? Czy prawdziwa wiara jest tylko jedna? W komiksie „Muzyka Marie” Usamaru Furuya nie tylko odsłania kolejne elementy łamigłówki, przedstawiając stworzone przez siebie uniwersum coraz dokładniej, ale przede wszystkim zmusza czytelnika do głębszego zastanowienia nad otaczającym go światem.
Komiks „Muzyka Marie” to filozoficzna opowieść o klasycznej narracji osadzona w misternie utkanym, utopijnym świecie w stylistyce steampunkowej (odmiana fantastyki naukowej, nawiązująca do epoki maszyn parowych – przyp. red.). Manga składa się z dwóch tomów, które razem tworzą spójną całość. A to dlatego, że w pierwszym tomie autor wrzuca nas do swojego niezwykłego uniwersum w sam środek wydarzeń i dopiero w dalszej części zapoznajemy się bliżej z bohaterami i zasadami rządzącymi tym światem. Zakończenie pierwszego tomu jest swoistym punktem kulminacyjnym, którego rozwiązanie, mocno zresztą dające do myślenia, poznajemy w drugim tomie.
Uważam, że manga „Muzyka Marie” jest niezwykła pod każdym względem. Usamaru Furuya wykreował świat, który nie jest jedynie tłem dla całej fabuły, a jej integralną częścią. Zachwyca nie tylko abstrakcyjna kraina, ale również takie detale, jak wygląd miasta, maszyn czy nawet strojów bohaterów. Poznajemy też zwyczaje mieszkańców dotyczące zalotów, oświadczyn, ślubów czy pogrzebów. Jeśli chodzi o samą fabułę, to na pierwszy rzut oka wydaje się to być romans. Główna bohaterka Pipi jest zakochana w swoim najbliższym przyjacielu Kai, jednakże ten wydaje się tego nie odwzajemniać. Lokuje swoje uczucia w innej kobiecie, Marie – o tyle niezwykłej, że jest to tak naprawdę… mechaniczna istota, która przelatuje co jakiś czas nad wyspą Pirito. Według mieszkańców została zesłana przez Boga, by czuwać nad ludźmi, i to dzięki niej na tym świecie panuje pokój. Jednocześnie wraz z zagłębianiem się w fabułę przekonujemy się, że to pozorne szczęście, które dotknęło ludzkość, ma swoją cenę.
Uważam, że manga „Muzyka Marie” jest niezwykła pod każdym względem. Usamaru Furuya wykreował świat, który nie jest jedynie tłem dla całej fabuły, a jej integralną częścią. Zachwyca nie tylko abstrakcyjna kraina, ale również takie detale, jak wygląd miasta, maszyn czy nawet strojów bohaterów. Poznajemy też zwyczaje mieszkańców dotyczące zalotów, oświadczyn, ślubów czy pogrzebów. Jeśli chodzi o samą fabułę, to na pierwszy rzut oka wydaje się to być romans. Główna bohaterka Pipi jest zakochana w swoim najbliższym przyjacielu Kai, jednakże ten wydaje się tego nie odwzajemniać. Lokuje swoje uczucia w innej kobiecie, Marie – o tyle niezwykłej, że jest to tak naprawdę… mechaniczna istota, która przelatuje co jakiś czas nad wyspą Pirito. Według mieszkańców została zesłana przez Boga, by czuwać nad ludźmi, i to dzięki niej na tym świecie panuje pokój. Jednocześnie wraz z zagłębianiem się w fabułę przekonujemy się, że to pozorne szczęście, które dotknęło ludzkość, ma swoją cenę.
„Muzyka Marie” zdecydowanie się wyróżnia na tle innych mang i nie daje o sobie łatwo zapomnieć. To przepiękny komiks, który silnie działa na emocje i skłania do refleksji. Polecam w szczególności dojrzałym czytelnikom.
Agata Tupaj
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez