Danuta Bujok: Ważne jest to, co mamy w głowach [WYWIAD]
2018-04-22 08:11:00(ost. akt: 2018-05-29 15:34:53)
Jako dziecko brała zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego, bo wstydziła się swojej niepełnosprawności. Obecnie odnosi sportowe sukcesy, a także spełnia się jako modelka. Jej trudne przeżycia motywują innych, a Danuta Bujok udowadnia, że kobieta bez nogi też może być piękna i kobieca. Będzie gościem II Kongresu Przyszłości.
— Całe życie wstaje pani lewą nogą, ale nie oznacza to wcale, że zaczyna pani dzień w złym humorze i jest marudna. Wręcz przeciwnie! Skąd w pani tak pozytywne podejście do życia, taka energia do działania?
— Wydaje mi się, że człowiek się z tym rodzi (śmiech). Sama czasem zastanawiam się, skąd u mnie tle pozytywnego podejścia, które mam pomimo różnych traumatycznych przeżyć. W tym momencie tylko jedna odpowiedź przychodzi mi do głowy: chęć cieszenia się życiem.
— Jest pani idealnym przykładem tego, jak je pokonywać — nie ma pani nogi, a jest pani sportsmenką. Podobnie bardzo inspirującym przykładem jest Mariusz Kędzierski — rysownik bez rąk. Wszystko jest więc kwestią podejścia do sytuacji?
— Tak! Kluczowe jest to, co mamy w głowach, a nie fakt, że ktoś nie ma ręki albo nogi. Oczywiście jest to trudne- żyć bez nogi. Kluczowa jest też kwestia tego, w jakim otoczeniu się wychowujemy. Moje otoczenie, niestety, nie było takim, o którym można powiedzieć, że było "bez zastrzeżeń". Chociaż zanim o tym opowiem, to chciałabym jeszcze podkreślić, że osobiście nie czuję się sportsmenką — to chyba za dużo powiedziane (śmiech). Uważam, że jestem aktywna sportowo, a sportowcem jest osoba, która jest związana ze sportem zawodowo i ma jakieś osiągnięcia rangi międzynarodowej…
— Wydaje mi się, że człowiek się z tym rodzi (śmiech). Sama czasem zastanawiam się, skąd u mnie tle pozytywnego podejścia, które mam pomimo różnych traumatycznych przeżyć. W tym momencie tylko jedna odpowiedź przychodzi mi do głowy: chęć cieszenia się życiem.
No i nakręca mnie oczywiście chęć do działania i przetarcia szlaków innym osobom, które są po amputacji. Jestem osobą, która jednoczy ludzi i chcę wspierać osoby w podobnych sytuacjach. Mówiąc wprost miałam w życiu strasznie pod górkę, a mimo tego wiem, że można całkowicie zmienić swoje życie, jeśli tylko się tego chce. Jednak trzeba widzieć możliwości, a nie ograniczenia.
— Jest pani idealnym przykładem tego, jak je pokonywać — nie ma pani nogi, a jest pani sportsmenką. Podobnie bardzo inspirującym przykładem jest Mariusz Kędzierski — rysownik bez rąk. Wszystko jest więc kwestią podejścia do sytuacji?
— Tak! Kluczowe jest to, co mamy w głowach, a nie fakt, że ktoś nie ma ręki albo nogi. Oczywiście jest to trudne- żyć bez nogi. Kluczowa jest też kwestia tego, w jakim otoczeniu się wychowujemy. Moje otoczenie, niestety, nie było takim, o którym można powiedzieć, że było "bez zastrzeżeń". Chociaż zanim o tym opowiem, to chciałabym jeszcze podkreślić, że osobiście nie czuję się sportsmenką — to chyba za dużo powiedziane (śmiech). Uważam, że jestem aktywna sportowo, a sportowcem jest osoba, która jest związana ze sportem zawodowo i ma jakieś osiągnięcia rangi międzynarodowej…
— Ale zaraz, zaraz... Przecież pani ma osiągnięcia!
— Cały czas ich u siebie nie dostrzegam! A przynajmniej nie postrzegam ich jako fenomenalnych. Mimo tego, że przez 10 lat grałam w reprezentacji Polski siatkówki na siedząco. W tym roku mam swój jubileusz: dziesięć lat w sporcie.
— Cały czas ich u siebie nie dostrzegam! A przynajmniej nie postrzegam ich jako fenomenalnych. Mimo tego, że przez 10 lat grałam w reprezentacji Polski siatkówki na siedząco. W tym roku mam swój jubileusz: dziesięć lat w sporcie.
— Co według pani jest ważne w walce o stanie się najlepszą wersją siebie?
— Świadomość problemu, własnych ograniczeń. Wielu ludziom jej brakuje. Ja wiem, że mam ograniczenia. Jedno z nich to jakość używanych protez i wszystko, co wiąże się z tą tematyką oraz rehabilitacją. Osoba po amputacji potrzebuje kompleksowej.
— Świadomość problemu, własnych ograniczeń. Wielu ludziom jej brakuje. Ja wiem, że mam ograniczenia. Jedno z nich to jakość używanych protez i wszystko, co wiąże się z tą tematyką oraz rehabilitacją. Osoba po amputacji potrzebuje kompleksowej.
— Słuchając pani mam wrażenie, że niepełnosprawność, czyli pani ograniczenie, można spokojnie zastąpić słowem "motywacja".
— Inną kwestią jest fakt, że osoby pełnosprawne nie myślą o pewnych rzeczach, tylko po prostu je robią. Osoby niepełnosprawne muszą zastanawiać się, jak wykonać niektóre zwykłe czynności.
— Wspomniała pani o Mariuszu. Oglądałam ostatnio wywiad z nim w programie "20 m2". W tym wywiadzie Mariusz podał fajny przykład. Opowiedział, jak ludzie wstają rano do pracy i robią sobie kawę. Nie zastanawiają się nad tym, jak ją zrobią — po prostu to robią. A Mariusz, który nie ma rąk, musi się zastanowić jak tę kawę zrobić!
— Pani Danuto, wspomniała pani wcześniej o niełatwym dzieciństwie. Ta sytuacja w połączeniu z niepełnosprawnością mogłaby załamać niejedną osobę.
— Oj to prawda, ale ja zawsze staram się być pozytywna!
— Zwolnienie z w-f, a potem kariera w siatkówce i marzenia o bieganiu. Co było momentem przełomowym?
— Inną kwestią jest fakt, że osoby pełnosprawne nie myślą o pewnych rzeczach, tylko po prostu je robią. Osoby niepełnosprawne muszą zastanawiać się, jak wykonać niektóre zwykłe czynności.
— Wspomniała pani o Mariuszu. Oglądałam ostatnio wywiad z nim w programie "20 m2". W tym wywiadzie Mariusz podał fajny przykład. Opowiedział, jak ludzie wstają rano do pracy i robią sobie kawę. Nie zastanawiają się nad tym, jak ją zrobią — po prostu to robią. A Mariusz, który nie ma rąk, musi się zastanowić jak tę kawę zrobić!
Weźmy na przykład osobę na wózku - ona musi myśleć o dojeździe w pewne miejsca wcześniej, musi sprawdzić, czy jest tam podjazd. A co gdy pada deszcz..wyjść z domu czy nie…jak wózkowicz ma jechać i trzymać parasol… Osoba pełnosprawna nie musi się zastanawiać nad takimi rzeczami.
— Pani Danuto, wspomniała pani wcześniej o niełatwym dzieciństwie. Ta sytuacja w połączeniu z niepełnosprawnością mogłaby załamać niejedną osobę.
— Oj to prawda, ale ja zawsze staram się być pozytywna!
Do wszystkiego dochodziłam sama i nie pamiętam z dzieciństwa rozmów na temat niepełnosprawności. Ponadto moją główną barierą w dzieciństwie był wstyd. Nie miałam w domu takiej sytuacji, jaką miały inne dzieci — innym dzieciom nie brakowało na jedzenie, nie przychodziły do nich upomnienia ze szkoły o opłaconym obiedzie czy też po prostu wychowały się w domu, w którym był prąd. Ze względu na swoją sytuację rodzinną, bałam się kolejnych przykrości, dlatego też cały czas brałam zwolnienia z w-f. Chodziło mi o to, że nie chciałam się pokazać na basenie, żeby nie spotkać się z kolejnym odrzuceniem. Ale nie pamiętam sytuacji, w której byłabym źle traktowana z tego powodu, ponieważ zawsze byłam lubiana, energiczna i nie potrafiłam usiedzieć na miejscu. To pomagało. Byłam więc aktywna, ale jak dochodziło do tego, że miałam ubrać krótkie spodenki albo iść na basen, to... nie chciałam tego robić.
— Zwolnienie z w-f, a potem kariera w siatkówce i marzenia o bieganiu. Co było momentem przełomowym?
— Jak wyglądała pani rozmowa z Januszem Rokickim? Jak panią przekonał?
— Ja nawet nie chciałam z nim rozmawiać! Pewnego dnia po prostu usłyszałam, jak moja ciocia odebrała telefon i powiedziała, że tak, mieszka tutaj niepełnosprawna dziewczyna. Myślałam wtedy, że się popłaczę, bo ktoś mnie znalazł! Nie chciałam słyszeć o swojej niepełnosprawności. Ale wiadomo, trzeba było podejść do telefonu (śmiech). Wysłuchałam Janusza i zgodziłam się na pierwszy trening. Żeby się odczepił (śmiech). Choć oczywiście najpierw go wyśmiałam, że ja żadnym sportowcem nie będę...
— Ja nawet nie chciałam z nim rozmawiać! Pewnego dnia po prostu usłyszałam, jak moja ciocia odebrała telefon i powiedziała, że tak, mieszka tutaj niepełnosprawna dziewczyna. Myślałam wtedy, że się popłaczę, bo ktoś mnie znalazł! Nie chciałam słyszeć o swojej niepełnosprawności. Ale wiadomo, trzeba było podejść do telefonu (śmiech). Wysłuchałam Janusza i zgodziłam się na pierwszy trening. Żeby się odczepił (śmiech). Choć oczywiście najpierw go wyśmiałam, że ja żadnym sportowcem nie będę...
Ale z drugiej strony, gdybym nie spróbowała, to kłóciłoby się z moim ciekawskim charakterem, więc tym bardziej musiałam to zrobić. Pojechałam. Rzucałam oszczepem, pchałam kulą... Do końca życia zapamiętam moje rozmowy z Januszem, które prowadziliśmy w trasie. Jego historia i innych niepełnosprawnych. Tłumaczył mi, że w mojej sytuacji nie mam jeszcze aż tak źle. To sport i poznani ludzie ich osobowości uświadomiły mi, że nieważne, co posiadamy bądź jakiej kończyny nie mamy. Ważne jest to, jakimi jesteśmy ludźmi.
— Co było potem?
— Ten pierwszy wyjazd otworzył mi oczy na wiele spraw. Zobaczyłam ludzi m.in. na wózkach i zaczęłam im pomagać w przenoszeniu rzeczy. Po prostu zobaczyłam, że oni mają o wiele większe ograniczenia ode mnie i mój brak nogi... przeistoczył się w pikuś. Tak naprawę to był taki "pikuś" przez cale życie, wtedy jednak to do mnie dotarło z całą mocą. Choć mój brak nogi był dla mnie ogromnym ograniczeniem w sytuacjach, kiedy musiałam się np. publicznie przebrać.
Ale wracając jeszcze do wątku sportowego: okazało się, że pchnięcie kulą nie jest dla mnie, za to zainteresowałam się siatkówką na siedząco. Spróbowałam tego sportu. Jednak tutaj też miałam zderzenie ze swoją barierą psychiczną, ponieważ okazało się, że do siatkówki trzeba zdjąć protezę. I mimo że wszyscy doskonale wiedzieli, że przyjeżdża nowy niepełnosprawny zawodnik i nie było to nic nadzwyczajnego, to i tak musiałam się z tym zmierzyć. Koleżanka obok mnie zdjęła swoje dwie protezy i zaczęła się czołgać pod siatkę. Wtedy dopiero tak naprawdę otworzyły mi się oczy. Skoro ona zdjęła dwie protezy i nie jest to nic nadzwyczajnego, to ja nie zdejmę swojej? Tak zaczął się mój pierwszy trening. Dzisiaj się z tego śmieję, ale kiedyś był to dla mnie wielki problem.
— Poza karierą sportową robi pani karierę w modelingu.
— Czy właśnie o tych przeżyciach opowie pani podczas II Kongresu Przyszłości w Olsztynie?
— Nie będę zdradzać. Zapraszam na Kongres i spotkanie ze mną!
— Co było potem?
— Ten pierwszy wyjazd otworzył mi oczy na wiele spraw. Zobaczyłam ludzi m.in. na wózkach i zaczęłam im pomagać w przenoszeniu rzeczy. Po prostu zobaczyłam, że oni mają o wiele większe ograniczenia ode mnie i mój brak nogi... przeistoczył się w pikuś. Tak naprawę to był taki "pikuś" przez cale życie, wtedy jednak to do mnie dotarło z całą mocą. Choć mój brak nogi był dla mnie ogromnym ograniczeniem w sytuacjach, kiedy musiałam się np. publicznie przebrać.
Ale wracając jeszcze do wątku sportowego: okazało się, że pchnięcie kulą nie jest dla mnie, za to zainteresowałam się siatkówką na siedząco. Spróbowałam tego sportu. Jednak tutaj też miałam zderzenie ze swoją barierą psychiczną, ponieważ okazało się, że do siatkówki trzeba zdjąć protezę. I mimo że wszyscy doskonale wiedzieli, że przyjeżdża nowy niepełnosprawny zawodnik i nie było to nic nadzwyczajnego, to i tak musiałam się z tym zmierzyć. Koleżanka obok mnie zdjęła swoje dwie protezy i zaczęła się czołgać pod siatkę. Wtedy dopiero tak naprawdę otworzyły mi się oczy. Skoro ona zdjęła dwie protezy i nie jest to nic nadzwyczajnego, to ja nie zdejmę swojej? Tak zaczął się mój pierwszy trening. Dzisiaj się z tego śmieję, ale kiedyś był to dla mnie wielki problem.
— Poza karierą sportową robi pani karierę w modelingu.
— Czy właśnie o tych przeżyciach opowie pani podczas II Kongresu Przyszłości w Olsztynie?
— Nie będę zdradzać. Zapraszam na Kongres i spotkanie ze mną!
Ewelina Zdancewicz-Pękala
e.zdancewicz@gazetaolsztynska.pl
e.zdancewicz@gazetaolsztynska.pl
Danuta Bujok wystąpi podczas pierwszego dnia II Kongresu Przyszłości. Spotkanie z nią rozpocznie się o 16.30 w panelu "Bez gorsetu"
Danuta Bujok
Była reprezentantka Polski w siatkówkę na siedząco. Uczestniczka mistrzostw świata, Europy, Polski oraz wielu turniejów, nie tylko w kraju, ale też poza granicami kraju. Pasjonatka psychologii. Aktywna nie tylko sportowo, ale także społecznie. Motywuje do zmiany życia, propaguje wiedzę na temat niepełnosprawności, a zwłaszcza życia po amputacji. Założycielka pierwszej, jedynej i największej grupy osób po amputacji, gdzie ludzie świeżo po niej mogą dostać wsparcie, właśnie od takich osób jak oni sami — idealnie się rozumiejących. Uczestniczka szkoleń z pierwszej pomocy dla wielu służb m.in. Państwowej Straży Pożarnej, policji, wojska i służb medycznych. Modelka i fotomodelka. Pasjonatka podróży i cieszenia się życiem mimo wielu przeciwności losu.
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
gd #2489539 | 213.73.*.* 23 kwi 2018 07:51
Piękna i dzielna.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Janusz #2489318 | 88.199.*.* 22 kwi 2018 18:34
Jesteś piękna i szkoda że nie jestem wolny i młodszy/ Pozdrawiam
Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
mega #2489060 | 81.190.*.* 22 kwi 2018 10:35
Brawo, dziewczyna! Wyrazy szacunku.
Ocena komentarza: warty uwagi (26) odpowiedz na ten komentarz