Klerycy rozpoczęli nowy rok akademicki

2018-10-17 12:49:32(ost. akt: 2018-10-17 12:52:18)
 Do grona uczących się w nim kleryków dołączyło sześciu nowych seminarzystów

Do grona uczących się w nim kleryków dołączyło sześciu nowych seminarzystów

Autor zdjęcia: Anna Dawid

Studenci Wyższego Seminarium Duchownego rozpoczęli uroczyście w środę (17.10) nowy rok akademicki. Do grona uczących się w nim kleryków dołączyło sześciu nowych.
W środę uroczyście zainaugurowano nowy rok akademicki w Wyższym Seminarium Duchownym w Elblągu. Do grona studentów dołączyło sześciu nowych alumnów: Michał Bejynka, Kamil Budek, Piotr Kamiński, Marcin Nieścigorski, Karol Palczewski i Adrian Szyszkowski.

Adrian Szyszkowski ma 19 lat, pochodzi z Biuskupca koło Iławy. Księdzem chciał zostać od dawna, uczył się w Niższym Seminarium Duchownym Archidiecezji Częstochowskiej.
— Postanowiłem iść za głosem pana Boga. Jego czuje się w środku, wie się, że to jest właściwa droga, pragnie się iść za tym wewnętrznym głosem — mówi Adrian.

Jak mówi, jego rodzice byli przygotowani na taką decyzję.
— Przyjaciele reagowali różnie, jedni się śmiali ze mnie, inny chwalili moją decyzję. Nie jest to przecież jakaś pospolita, często spotykana decyzja. Jednak nie patrzy się na to, co mówią inni. Ten głos wewnętrzny jest silniejszy od tego ludzkiego — wyjaśnia Adrian.

Adrian kapłaństwo rozumie przede wszystkim jako służbę ludziom.
— Chciałbym być dobrym księdzem, oddanym ludziom, młodzieży, dzieciom. Chciałbym być blisko ludzi, nie chcę być kapłanem siedzącym tylko na plebani, ale księdzem działającym. Sześcioletnie studia w seminarium są trudne, ale dla chcącego nic trudnego. Będę się modlił i uczył, więc z bożą pomocą osiągnę cel — mówi student.

Piotr Kamiński ma 26 lat, pochodzi z Iławy. Już po maturze myślał o tym, żeby wstąpić do seminarium.
— Jednak ostatecznie zdecydowałem, że to może jeszcze nie ten czas? Studiowałem przez dwa i pół roku historię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, potem, przez cztery lata, próbował odnaleźć się w kilku pracach. Okazywało się, że to nie jest to, co powinienem robić w życiu. W połowie września tego zdecydowałem wstąpić się do seminarium — mówi Piotr.

Czym jest dla niego powołanie?
— Zawsze opisuję to metaforycznie: są takie drzwi, ale klamka jest tylko z jednej, mojej strony. Pan Bóg puka po cichu do tych drzwi i to ja mam zadecydować kiedy mu otworzyć — wyjaśnia student.
Przyznaje, że do kapłaństwa jeszcze daleka droga.
— I do tego ciężka, ale jeśli to się spełni, chciałbym być dobrym kapłanem, otwartym dla ludzi, pomocnym. Dla każdego chciałbym znaleźć czas, każdego wysłuchać. Kapłaństwo to służba. Chciałbym być blisko nie tylko tych, którzy wierzą, a też z tymi, którzy zatracili sens wiary, czy nie są wierzący — mówi Piotr.

Jak podkreślił ks. kan. dr Sławomir Małkowski, rektor WSD w Elblągu, inauguracja roku to dobra okazja do przypomnienia sobie, co tak naprawdę powinno oznaczać przygotowanie osoby duchownej.
— Seminarium w swej nazwie umieszcza, że jest duchowne. Większości kojarzy się więc, że jest instytucją, która przygotowuje młodych mężczyzn na osoby duchowne. Oni w przyszłości podejmą się zadań duszpasterskich wobec osób, które takiej posługi potrzebują. U progu nowego roku akademickiego pragniemy przypomnieć sobie, co tak naprawdę powinno oznaczać przygotowanie osoby duchownej. W istocie nie zależy nam jedynie na przygotowaniu nowych duchownych, ale na ukształtowaniu ludzi, którzy wiedzą do czego prowadzi uporządkowana duchowość, duchowość, która może stać się kluczem do szczęścia i dobrobytu człowieka— powiedział podczas inauguracji roku akademickiego ks. kan. dr Sławomir Małkowski, rektor WSD w Elblągu.
daw

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. powołany #3101954 21 cze 2022 19:26

    Polecam świadectwo ks. kanonika Sławomira Andree "W seminarium byłem escortem". I artykuł redaktora Marcina Kąckiego "Kuszenie w cieniu katedry" Fragment: "Paweł usłyszał od Paetza taką anegdotę: pewnego dnia 1976 roku papież Paweł VI kroczył korytarzami Watykanu w orszaku kardynałów i kazał ten orszak zatrzymać. - Kim jest ten ksiądz? - pyta papież, pokazując na Paetza. Przyzywa go, pozwala się pocałować w pierścień, zamieniają kilka słów. Po kilku tygodniach Paetz zostaje prałatem antykamery i dostaje apartament zastrzeżony dla wysokich kardynałów z Watykanu. Choć Paetz nigdy tego oficjalnie nie potwierdził, w biografii Pawła VI Macieja Wrzeszcza przeczytać można, że w otoczeniu Pawła VI "przebywał na wyraźne życzenie samego papieża". Podczas jednej z kolacji Paetz po drugim lub trzecim winie mruga do Pawła i mówi konfidencjonalnym szeptem: - Chyba mogę ci coś pokazać. Wyjmuje album ze zdjęciami, na których jest w towarzystwie sław. Przewraca karty albumu, wyjmuje z niego dwa zdjęcia. Na pierwszym, biało-czarnym, stoi na plaży w krótkich szortach i koszulce, a obok stoi podobnie ubrany papież Paweł VI. Na drugim młody Paetz nie ma już koszulki."

    odpowiedz na ten komentarz