Dzieci tu czują się akceptowane
2019-12-23 15:12:33(ost. akt: 2019-12-23 15:13:20)
Pampersy, cukier, środki czystości, proszek do prania, a nawet jedzenie – to podstawowe produkty, których na co dzień najbardziej brakuje w Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci Zgromadzenia Sióstr św. Jadwigi. – My oferujemy im pomoc, by trochę lepiej mogły przeżyć to życie – mówiła Gabriela Zimirowska z Regionalnego Centrum Wolontariatu, która wspólnie z innymi wolontariuszami przyniosła dzieciom prezenty.
- My tu przychodzimy już od wielu lat – opowiadała Gabriela Zimirowska. - My nie przychodzimy tu z zabawkami, tylko z takimi naprawdę najbardziej potrzebnymi rzeczami dla tych dzieci. Tu jest wiele leżących dzieci, które nie mają szansy pobawić się zabawkami. My zawsze pytamy siostrę Elwirę czego najbardziej potrzebują i to właśnie kupujemy. Pampersy, środki czystości, jedzenie, takie codzienne zwykłe rzeczy.
W domu obecnie przebywa 40 dzieci. Są malutkie, kilkumiesięczne, są też duże, a każde z nich los ciężko doświadczył. Dziś poznaliśmy roczną Elę, która nie ma mózgu. Poznaliśmy też chłopczyka, który urodził się zupełnie zdrowy, a którego matka narkomanka skrzywdziła tak bardzo, że dziś nie wstaje z łózka. Mimo wielu chorób, jakie dotknęły te dzieci, w domu ciągle słychać radosny gwar i uśmiechy. To miejsce, gdzie czuć, już od progu wiele miłości i zaangażowania ze strony osób, które opiekują się dziećmi.
- Wolontariat widzi nasze potrzeby i to od wielu lat – mówiła siostra Elwira. - To jest taka konkretna pomoc, która nam wiele daje. Obecnie jest tu 40 dzieci, są tu na stałe, to jest ich miejsce zamieszkania. Te dzieci dobrze się tu czują, tu jest ich poziom, tu nie wymaga się od nich nie wiadomo czego, one są tu akceptowane. Kochamy je takie jakie są.
Opieka nad dziećmi wymaga wielkiego poświęcenia, siły i zaangażowania. Nad wszystkim czuwa siostra Elwira, która często jest traktowana przez dzieci jak matka. Siostra Elwira walczy o każde z nich. Pokazuje to choćby przypadek Mai, której nie dawano zbyt wielu szans na przeżycie, a za sprawą lekarza i cudu, jak mówi siostra Elwira, dziś dziewczynka ma serce ja dzwon i nie bierze nawet żadnych lekarstw.
- W tym roku zmarło troje dzieci mimo tego, że były w szpitalu i były ratowane, niestety odeszły, a dwoje zostało adoptowanych, łącznie adoptowano dziewięć naszych dzieci – mówi siostra Elwira.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez