Koniec żartów z humanistów [ROZMOWA]
2020-07-18 15:00:00(ost. akt: 2020-07-17 10:12:38)
Jaka jest różnica między balkonem i humanistą? Ten pierwszy utrzyma podobno pięcioosobową rodzinę, a co z tym drugim? Czy wreszcie studentów kierunków humanistycznych czeka równie świetlana przyszłość, co inżynierów?
W pewnym momencie na humanistów niesłusznie poszedł czarny PR — przyznaje Marek Nowosad, dziennikarz i nauczyciel w jednym z elbląskich liceów. Zacznijmy jednak od tego, kim tak naprawdę jest humanista? — To na pewno nie osoba, która trafiła do klasy o tym profilu, bo miała problem z matematyką. Chociaż faktycznie, taka grupka uczniów zawsze jest, ale pozostali to osoby z szerokim wachlarzem zainteresowań. Sytuacja jest nawet odwrotna, bo mamy sporo absolwentów klas humanistycznych, którzy świetnie radzą sobie na studiach ekonomicznych — informuje nasz rozmówca.
Co jednak, gdy uczniowie wybierają humanistyczne kierunki studiów? Jaka czeka ich przyszłość? — Przykładem jest swego czasu bardzo oblegana psychologia, na którą było nawet ponad dwudziestu kandydatów na jedno miejsce. Teraz ta liczba trochę się zmniejszyła, ale psycholodzy są nadal poszukiwani. Szczególnie ci związani z psychologią pracy i biznesu, koncerny zabiegają o takich ludzi, zwłaszcza w działach związanych z HR-em (human resources — dział personalny, zasoby ludzkie — przyp. red.). Przecież w firmie musi być HR-owiec i najlepiej, by był właśnie psychologiem lub socjologiem, który zaopiekuje się pracownikami — mówi Marek Nowosad. I dodaje: — To piękna oferta pracy dla humanistów.
Specjaliści zauważają, że oprócz wykształcenia, na rynku pracy ważne są cztery kompetencje: komunikatywność wraz ze znajomością języków obcych, gotowość na zmiany i wyzwania, kreatywność oraz umiejętność pracy zespołowej.
— Chodzi o pracę w grupie rozumianą tak, że, jak jedna osoba czegoś nie zrobi, to ta druga nie wykona zadania za nią, bo każdy ma swoją działkę. Nie do końca dobrze uczą tego w szkołach, bo zwykle praca w grupach wygląda tak, że jeden zrobi, a reszta dostaje oceny. Warto więc uczyć dzieciaki pracy w grupie trochę inaczej — wyjaśnia Marek Nowosad. — Jeżeli chodzi o gotowość na zmiany, to często obserwujemy młodych ludzi, którzy pracując w jednej firmie, poszukują już innego miejsca dla siebie. Może za większe pieniądze, a może w branży, która bardziej go interesuje i nie ma problemu, czy to będzie Wrocław, Poznań, Szczecin, czy Gdańsk. Polscy pracodawcy pomału uczą się zatrzymywać pracowników, oferując różne dodatki, ale jeszcze wychodzi to trochę kulawo — przyznaje.
— Chodzi o pracę w grupie rozumianą tak, że, jak jedna osoba czegoś nie zrobi, to ta druga nie wykona zadania za nią, bo każdy ma swoją działkę. Nie do końca dobrze uczą tego w szkołach, bo zwykle praca w grupach wygląda tak, że jeden zrobi, a reszta dostaje oceny. Warto więc uczyć dzieciaki pracy w grupie trochę inaczej — wyjaśnia Marek Nowosad. — Jeżeli chodzi o gotowość na zmiany, to często obserwujemy młodych ludzi, którzy pracując w jednej firmie, poszukują już innego miejsca dla siebie. Może za większe pieniądze, a może w branży, która bardziej go interesuje i nie ma problemu, czy to będzie Wrocław, Poznań, Szczecin, czy Gdańsk. Polscy pracodawcy pomału uczą się zatrzymywać pracowników, oferując różne dodatki, ale jeszcze wychodzi to trochę kulawo — przyznaje.
Jak zatem młody człowiek powinien przygotować się do spotkania z często wybrednym rynkiem pracy? — Zawsze we wrześniu mówię swoim uczniom, że mamy problem, bo dla wielu z nich to może będzie ostatnia szkoła przed dorosłym życiem, ostatni etap edukacyjny. Wychodzą z tej szkoły już pełnoletni i my nie wiemy, do jakich stanowisk pracy powinniśmy ich przygotować, bo tych stanowisk pracy jeszcze nie ma. Nie przewidzimy, co będzie poszukiwane na rynku pracy za 4 lata — zauważa nasz rozmówca. — Na pewno informatycy i jeszcze trzy zawody, które zawsze będą potrzebne, póki żyją ludzie na świecie — grabarz, bo będą umierali; śmieciarz, bo będą śmiecić jeszcze więcej i restaurator, bo nadal będą jedli. Co innego będzie potrzebne? Nie wiemy, dlatego uczniowie muszą mieć bardzo dużo kompetencji — tłumaczy Marek Nowosad. — Najlepsze osiągnięcia odnotowuje się wśród tych dzieciaków, które już w szkole mają jakieś pasje. Niech to będzie zbieranie kapsli, biletów, albo coś jeszcze innego, ale coś, co napędza i pozwala zapomnieć o bożym świecie. Wśród inżynierów mamy często takich ludzi, którzy doskonale sobie radzą. Mają dobre pieniądze, ale czekają na urlop, by pojechać w góry się wspinać, bo to jest ich prawdziwa pasja. Pracują dla pieniędzy, a nie dla pasji — zauważa.
Humaniści mają szansę na znalezienie pracy, która wiąże się z ich zainteresowaniami. Na czym jeszcze powinni się skupić?
— Na poszukiwaniu, zadawaniu pytań, zastanawianiu się — to cechuje prawdziwego humanistę — odpowiada Marek Nowosad. To jednak nie wszystko. — Ważne, by już w szkole mieć jakąś dodatkową aktywność: udzielać się w młodzieżowej radzie miasta, startować w konkursach, zakładać drużyny, koła, czy zespoły — radzi nasz rozmówca. — Pracodawcę bardziej od dyplomu zainteresuje to, co umiesz lub choćby to, czy pracowałeś w wakacje. To dla niego znak, że wiesz, czym jest praca i znasz wartość pieniądza — dodaje.
— Na poszukiwaniu, zadawaniu pytań, zastanawianiu się — to cechuje prawdziwego humanistę — odpowiada Marek Nowosad. To jednak nie wszystko. — Ważne, by już w szkole mieć jakąś dodatkową aktywność: udzielać się w młodzieżowej radzie miasta, startować w konkursach, zakładać drużyny, koła, czy zespoły — radzi nasz rozmówca. — Pracodawcę bardziej od dyplomu zainteresuje to, co umiesz lub choćby to, czy pracowałeś w wakacje. To dla niego znak, że wiesz, czym jest praca i znasz wartość pieniądza — dodaje.
Jesteśmy świadkami nie tylko zmian społecznych, ale i tych związanych z rynkiem pracy. — Warto śledzić trendy, ale najważniejsze, to rozwijać własne pasje. Mieć coś, w czym się zatracam, ale dobrze, gdyby nie były to gry komputerowe — żartuje nasz rozmówca. Po czym dodaje: — Chociaż jeden z naszych absolwentów, który skończył już filologię angielską i stosunki międzynarodowe, przyznał, że angielskiego nauczył się w następującej kolejności: gry, piosenki, filmy i na końcu szkoła. Okazuje się, że swoją pierwszą pracę dostał dlatego, że jako jedyny potrafił zrozumieć, co po angielsku mówią Chińczycy.
Jaki z tego wniosek? Humaniści, nie dajcie sobie więcej wmówić, że wybrane przez was kierunki są błahe. Inwestujcie w swoją przyszłość, rozwijajcie swoje zainteresowania i, jak zawsze, miejcie oczy szeroko otwarte.
Kamila Kornacka
Czytaj e-wydanie
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze
Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Tzw. wyksztalciuchy #2950252 | 88.156.*.* 20 lip 2020 07:50
nie mające o niczym pojęcia. Kidawa PO socjologii nie wiedziała co to Respirator, a Trzskoski nie wie co to PKB !!!!1
odpowiedz na ten komentarz
Na takie studia to szkoda życia i pieniędzy #2950251 | 88.156.*.* 20 lip 2020 07:47
no co oni potafią uzytecznego robić ???No, NIC !! Tylko na zmywak do Anglii albo Francji, bo jak nie to potem albo frustracja , depresja i załamanie .......... , no chyba ze się uda wedrzeć do POLITYKI w oPOzycji ........ to wtedy żyć nie umierać !!!Takich w PO pełno. Nic nie potrafią tylko robic rejwach i drzeć sie PO ulicach
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
er ce #2950146 | 79.186.*.* 19 lip 2020 19:56
Piękna humanistka.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz