Szkoła relacjami stoi
2021-02-13 12:30:00(ost. akt: 2021-02-12 17:41:14)
Zdalna nauka, dzieci pozbawione bezpośredniego kontaktu, problemy sprzętowe — o tym, jakie obecnie są realia w polskich szkołach, opowiedziały nauczycielki z SP nr 12 w Elblągu.
— Marcowy lockdown i przejście na nauczanie zdalne zaskoczyło nas wszystkich — mówi Alina Dudzik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 12 w Elblągu. — Pojawiły się problemy sprzętowe, bo nagle okazało się, że w jednym gospodarstwie istnieje potrzeba posiadania kilku komputerów. Często szybkość owego internetu okazywała się zbyt mała, by mogły się odbywać spotkania on-line. Nauczyciele postawieni zostali w sytuacji, w której musieli stworzyć warsztat pracy w swoim domu, bazując na swoim sprzęcie. Wtedy już co poniektórzy dokonywali zakupu potrzebnych im sprzętów, na przykład tabletu graficznego, który zastępował szkolną tablicę.
Jak zauważa Alina Dudzik, nauczyciele byli niemal pewni tego, że jesienią wróci zdalna nauka. — Znam nauczycieli, którzy już w wakacje zmieniali domowy sprzęt komputerowy na lepszy — opowiada. — Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego musieliśmy opracować procedury na wypadek nauki zdalnej lub hybrydowej. W owych procedurach znalazł się zapis o możliwości wyboru przez nauczyciela pracy z domu lub ze szkoły. Gdy okazało się, że przechodzimy na naukę zdalną, ci nauczyciele mający problemy ze stworzeniem warsztatu pracy u siebie w domu, mogli korzystać ze sprzętu i internetu szkolnego. 500 zł, które otrzymali w ramach rządowych działań, okazało się bardzo pomocne na zakup tego, czego jeszcze brakowało.
Nauczyciele, to obok innych grup zawodowych, osoby, które muszą doskonalić swój warsztat dydaktyczny przez całą karierę zawodową. W przypadku przejścia na nauczanie zdalne doskonalenie z zakresu technik i metod nauczania na odległość, odbyło się w iście piorunującym tempie i zostało okupione wielkim stresem. — Pojawiły się w sieci grupy wsparcia, gdzie dzielono się swoją wiedzą, pomysłami i umiejętnościami, liczne webinary, szkolenia i kursy on line — wylicza pani dyrektor. — Nauczyciele spędzali długie godziny, by najpierw zapoznać się, a potem nauczyć nowych aplikacji służących prowadzeniu zdalnych lekcji, sprawdzaniu wiedzy, testowaniu on-line.
Początki zdalnej nauki były dla nauczycieli bardzo trudne. — Z informacji przekazywanych na nauczycielskich forach czy grupach społecznościowych wynika, że nauczyciele pracowali po 10 do 16 godzin dziennie, przygotowując się do zajęć zdalnych — mówi Beata Dziemidowicz, polonistka ze Szkoły Podstawowej nr 12 w Elblągu. — Realny czas, który poświęcamy uczniowi, jest dłuższy. Proces nauki zdalnej wychodzi poza godziny lekcyjne i znacznie rozciąga się czasowo, ale uważam, że nie da się wyliczyć pracy nauczyciela co do godziny i nie o to chodzi, by kalkulować ten czas. Istotne było, by po pierwszym okresie chaosu zacząć racjonalnie przygotowywać się do lekcji i opracować materiały edukacyjne przesyłane uczniom. E – lekcję należy dobrze przygotować, a im ona jest krótsza, tym bardziej powinna być przemyślana, a więc więcej czasu należy jej poświęcić.
— Powrót do nauczania zdalnego, które miało miejsce w ubiegłym semestrze z powodu ogólnopolskiego lockdownu, był teraz wiele łatwiejszy — kontynuuje nauczycielka. — W marcu elektroniczny sposób nauczania był zaskoczeniem, teraz i nauczyciele, i uczniowie byli świadomi i gotowi na zmianę formy nauczania.
E-lekcje dały możliwość wglądu rodzicom w to, co się w trakcie nich dzieje. — Kiedy prowadzę wideo lekcje mam świadomość, że jej uczestnikami, poza uczniem, mogą być rodzice — przyznaje Beata Dziemidowicz. — Ich obecność nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Nie czuję, jakby patrzyli mi na ręce, czy kontrolowali mnie lub ich obecność miała na celu podważanie kompetencji nauczyciela, czy ocenianie poziomu i jakości edukacji. Mogę nawet stwierdzić, że cieszę się, kiedy rodzic słyszy, o czym jest mowa na lekcji. Jest on bowiem wówczas włączony w proces edukacji swojego dziecka, wie, czego ono się uczy, jakie treści podejmowane są w czasie zajęć i jakie są stawiane dziecku wymagania.
Czy w przypadku takiej nauki zdalnej można mówić o realizacji podstawy programowej? — Zdecydowanie — odpowiada polonistka. — W czasie nauki zdalnej nie zmniejszyła się ogólna liczba godzin zajęć szkolnych, choć w praktyce są one skrócone. Ponadto szkoły i przedszkola nie zostały zwolnione z realizacji podstawy programowej, co dyrektor ma obowiązek uwzględnić ustalając zasady organizacji nauki zdalnej, które są indywidualnie dostosowywane do sytuacji danej jednostki oświatowej.
Jak co roku, wielkimi krokami zbliża się egzamin ósmoklasisty. Jest to pisemny test kończący pierwszy etap edukacji. Jego celem jest nie tylko określenie poziomu wiedzy i wykształcenia, zdobytego przez ucznia. Zastępuje on również egzamin wstępny do szkoły ponadpodstawowej. — Nauczyciele i dyrektorzy wielu szkół podstawowych przyznają, że zdalnie trudno jest przygotować uczniów do egzaminów — mówi pani Beata. — Należy pamiętać, że obecny rocznik ósmoklasistów już trzeci semestr uczy się z domów. Oni do egzaminów przygotowują się zdalnie. W związku z tym pojawiają się głosy, że jeżeli byłaby możliwa inna forma rekrutacji do szkół średnich, to można byłoby z egzaminu zrezygnować. Przede wszystkim, by oszczędzić uczniom stresu, którego w ostatnim czasie mają i tak wiele.
Po konsultacjach z przedstawicielami środowiska oświatowego, Ministerstwo Edukacji i Nauki wydało nowe przepisy w sprawie przeprowadzenia tegorocznych egzaminów ósmoklasisty. Przepisy te mają dotyczyć tylko 2021 roku. Na pozytywne wyniki egzaminu powinna wpłynąć przede wszystkim zmiana jego daty. Egzamin ósmoklasisty zaplanowany jest w dniach 25 – 27 maja 2021 r. Uczniowie ostatnich klas szkół podstawowych będą więc mieć więcej czasu na naukę i odpowiednie przygotowanie się do egzaminu ósmoklasisty. MEN zdecydowało również o okrojeniu listy lektur obowiązkowych. — Egzaminy ósmoklasisty wydają się być konieczne, by młodzież uczyła się wypowiadać, wyrażać swoje myśli, argumentować swoje wypowiedzi — mówi nauczycielka. — To bardzo ważne, żebyśmy potrafili się sprawnie komunikować. I nie możemy na wszystko patrzeć tylko pod kątem rekrutacji.
Jakie problemy niesie ze sobą nauka zdalna? — Obecnie głównym problemem zdalnej edukacji jest pozorowanie nauki przez dzieci — odpowiada pani Beata. — Uczniowie chodzą na lekcje w kratkę, w ich trakcie grają w gry komputerowe albo po prostu śpią ze słuchawkami w uszach.
Nauczyciele starają się przeciwdziałać takim zachowaniom. — Trzeba podkreślić, że nauczyciele są zobligowani do kilkukrotnego wywoływania uczniów do odpowiedzi podczas lekcji video z uwagi na fakt, że wielu uczniów pomimo zachowanego połączenia jest nieobecnych — wyjaśnia polonistka. — Poza tym wychowawcy klas powinni na bieżąco monitorować realizację obowiązku szkolnego. Uważam, że kluczem do „utrzymania dziecka w systemie” jest utrzymanie relacji z nim. Edukacja zdalna pokazała właśnie, jak ważne w nauczaniu są relacje nauczyciel — uczeń i między uczniami.
Do ciekawostek nauczania zdalnego należy zaliczyć fakt, że, według pani Beaty, jest ciekawa grupa uczniów, których sytuacja poprawiła się po przejściu na zdalne nauczanie. — To te dzieci, którzy preferują komunikowanie się w sposób zapośredniczony, czyli nie twarzą w twarz — wyjaśnia. — Chyba łatwiej im przełamać się, otworzyć, kiedy korzystają z nowych technologii. Mogą włączyć kamerę, mogą jej nie włączyć, mogą napisać na czacie do nauczyciela od razu, ale mogą też chwilę pomyśleć i napisać później. Dla nich przejście na zdalne nauczanie mogło być bardzo otwierające. Właśnie ze względu na to, że ona daje możliwość wybrania sposobu ujawniania się.
— Każdy z nas na pewno jest w stanie przypomnieć sobie taką sytuację szkolną, kiedy wezwani do odpowiedzi ustnej, byliśmy sparaliżowani przez stres i lęk, nie tyle z powodu braku wiedzy, co z tego, jak odbierze mnie klasa — kontynuuje polonistka. — W zdalnym nauczaniu można się trochę „zasłonić”, pozbyć stresu, lepiej wypaść. Zdarza się, że uczniowie, którzy niechętnie wypowiadali się na lekcji, mają teraz wiele do powiedzenia. I przekłada się to również na relacje w klasie, bo zaczynają być odbierani inaczej, lepiej. Oni też stają się motywacją i inspiracją dla innych. I to jest pozytywny aspekt edukacji zdalnej.
A co z psychiką uczniów? — W okresie pandemii psychika uczniów wystawiona jest na próbę — wyjaśnia polonistka. — Psychiczna cena, którą płacą uczniowie, jest naprawdę wysoka. Dzieci i młodzież mają silną potrzebę przebywania ze sobą, w grupie, z nauczycielami. Ten czas pokazał nam wszystkim, że szkoła stoi relacjami. Zamknięcie szkół gwałtownie zerwało codzienne relacje: między samymi uczniami oraz między nimi a nauczycielami. I w tej nowej rzeczywistości najważniejsze nie było „wyrabianie” norm programowych, „przerabianie” podstawy programowej, tylko spowodowanie, żeby te relacje podtrzymywać w świecie cyfrowym. To, o co media często pytają, czyli o wyniki nauczania — „Czy zdalna edukacja obniżyła poziom?” — jest na drugim planie. Zresztą część rodziców też jedynie to interesuje. A przecież znaleźliście się w sytuacji całkiem nowej, dotąd nie znanej, w sytuacji kryzysu, szoku, paraliżu, który naruszał podstawowe potrzeby dzieci, jak poczucie bezpieczeństwa, przynależności do grupy, codziennego kontaktu z rówieśnikami, z wychowawcą i nauczycielami. Zadaniem szkoły, edukacji, nauczyciela i wychowawcy jest w pierwszej kolejności zaspokajanie tych potrzeb podstawowych.
Karolina Król
Czytaj e-wydanie
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze
Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez