Ruszył sezon na wodzie i dobrze się zapowiada. Kanał Elbląski i jego unikatowe śluzy oraz pochylnie to nieustannie turystyczny polski hit

2024-05-05 12:58:24(ost. akt: 2024-05-05 18:11:43)
Pochylnia w Buczyńcu, gdzie statki "pływają po trawie"

Pochylnia w Buczyńcu, gdzie statki "pływają po trawie"

Autor zdjęcia: Łukasz Lamcho

Sztandarowy produkt turystyczny naszego regionu - Kanał Elbląski i jego unikatowe śluzy i pochylnie - to nieustannie numer jeden jeśli chodzi o zainteresowanie turystów. Sezon na Kanale właśnie ruszył. O tym, na jakie atrakcje mogą liczyć goście, rozmawiamy z Jakubem Urbanowiczem, prezesem Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej.
— Kanał Elbląski i Pola Grunwaldu zawsze są wymieniane, jako dwie największe atrakcje naszego regionu. Czy ten kierunek wciąż jest modny wśród turystów?
— Tak jak co roku. Mamy około 70 tysięcy turystów przewiezionych przez Żeglugę Ostródzko-Elbląską w ubiegłym sezonie. W tym roku utrzymujemy wszystkie te trasy, które były w ubiegłym roku. Bardzo dobrze to działa i funkcjonuje. Cieszy się dużą popularnością wśród turystów zarówno z kraju, jak i zagranicy.
Jakub Urbanowicz, prezes Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej
Jakub Urbanowicz, prezes Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej

Pochylnia w Buczyńcu, gdzie statki
Fot. Łukasz Lamcho
Pochylnia w Buczyńcu, gdzie statki "pływają po trawie"

— Sezon już został rozpoczęty? Czy wszystkie rejsy są realizowane już od kwietnia?
— Sezon rozpoczęliśmy już w ostatni weekend. Mamy do dyspozycji wszystkie osiem jednostek pływających. Nie wszystkie rozpoczęły pracę od razu w miniony weekend, ale są do dyspozycji turystów. Tak jak w ubiegłym roku funkcjonują biura Żeglugi w Ostródzie, Buczyńcu i Elblągu. Zapowiada się kolejny dobry sezon, ponieważ wracają do nas biura z zagranicy. Widać już istotny wzrost zainteresowania jeśli chodzi o turystów z zagranicy. Szczególnie z kierunków zachodnich: Niemiec i Francji. To jest dobra prognoza, bo w czasie pandemii trochę klientów nam odeszło, potem była obawa związana z konfliktem na Ukrainie. Teraz zapowiedzi są dobre.
Fot. Ryszard Biel

— To widać po rezerwacjach?
— Tak. Widać, że zainteresowanie jest duże. Rozpoczęło się na długo przed sezonem. Sama majówka też już dobrze wygląda jeśli chodzi o rezerwacje i sprzedaż biletów. Sprzedaż online uruchomiliśmy już w lutym. Postawiliśmy też na promocję w social mediach - Fecebook, Youtube - i to przynosi rezultaty. Przekroczyliśmy w ubiegłym tygodniu siedem tysięcy osób obserwujących nasz profil na Facebooku. To też jest dobry punkt odniesienia. Stale rośnie liczba osób, które interesują się naszą ofertą, zadają pytania i uczestniczą w tym naszym życiu w mediach społecznościowych. Przykładamy do tego dużą wagę.
Fot. Ryszard Biel

— Czy Kanał jest dobrze przygotowany?
— Nie jest przygotowany i wszyscy to wiemy. Wody Polskie wciąż coś robią, ale są to prace, które mają charakter bardziej kosmetyczny. Ale mam świadomość, że to wymaga gigantycznych nakładów, żeby coś, co przez kilkadziesiąt lat funkcjonowało właściwie bez remontu, przywrócić do stanu używalności. My mamy statki, które radzą sobie z dużym poziomem zamulenia, z nieczystościami, czy niskim poziomem wody, natomiast myślę, że inne łodzie mogą mieć problem. Sami wykonujemy dużo pracy, aby ten Kanał był żeglowny. Nasze statki, które regularnie pokonują tę trasę też przecierają dno, usuwamy też przeszkody naturalne, jakieś konary. Tu współpracujemy z Wodami Polskimi. W tym roku mają pojawić się duże pieniądze na te inwestycje okołokanałowe, w tym również na prace na Kanale i mam nadzieję, że to się uda. Same próby pochylniowe w Buczyńcu wypadły dobrze, więc nie powinno być problemów. Są to jednak urządzenia techniczne i zawsze może się coś wydarzyć.
Fot. Ryszard Biel

— Jak wygląda rezerwacja biletów? Już ruszyła? Czy są zmiany w cenach?
— Są trochę wyższe. Myślę jednak, że niewielki wzrost cen nie spowoduje wielkiego zamieszania, bo korekta z uwagi na inflację musiała nastąpić. Staramy się ceny utrzymać na dostępnym poziomie.

— Oczywiście Buczyniec, pochylnie i śluzy są główną atrakcją. A czy są jakieś nowe oferty?
— Bardzo dużym zainteresowaniem cieszą się krótsze rejsy do Starych Jabłonek i do Miłomłyna, ale też krótkie rejsy spacerowe po Jeziorze Drwęckim, które trwają od 45 minut do godziny. Od trzech lat naszą atrakcją są też rejsy łodzią Party Boath. To mała, luksusowa jednostka, na której realizujemy bardziej kameralne wydarzenia, jak urodziny, imieniny, wieczór panieński, czy inne rodzinne imprezy. Mamy na niej dwa pokłady, ogrzewanie, kominek, profesjonalne nagłośnienie i oprawę świetlną. To bardzo ekskluzywna łódź, która sprawdza się przy takich wydarzeniach i spełnia najwyższe wymagania naszych klientów. Tu dobrze układa nam się współpraca z hotelarzami, którzy chętnie wynajmują Party Boath dla swoich gości. Mamy też w tym roku nowego operatora jeśli chodzi o posiłki na statkach, tę część przekazujemy podmiotom specjalistycznym. Nawiązaliśmy współpracę z właścicielem kempingu w Buczyńcu. To też zmiana, która – mam nadzieję – spodoba się naszym gościom.
Fot. Ryszard Biel


— Jak wygląda sytuacja finansowa Żeglugi. Zamknęliście ubiegłoroczny sezon na plus?

— Zamknęliśmy sezon z plusem. Tutaj naturalną przeszkodą są rosnące koszty, ale w związku z tym, że mamy kilka dziedzin działalności, to staramy się tak tym kierować, żeby to przynosiło pozytywny rezultat. Niestety, taka działalność wymaga gigantycznych i stałych inwestycji. Gdy rozpocząłem prace w Żegludze, wiele obszarów działalności spółki wymagało nakładów, pracy i dużego zaangażowania. Dzisiaj jesteśmy już w stabilnej sytuacji. Mamy opanowane sprawy techniczne i uporządkowane sprawy związane z naszymi obiektami. Pracy wymagają przede wszystkim statki, które pochodzę jeszcze z lat 60 ubiegłego wieku i wymagają wielu napraw. Ale z tym sobie radzimy, mamy bardzo dobrego mechanika. Nasze statki mają konstrukcje, które najlepiej sprawdzają się w żegludze po Kanale i w tej sferze niewiele chciałbym zmieniać. Tym bardziej, że specyfika Kanału jest taka, że aby statek mógł przejść przez śluzy i pochylnie, to musi mieć maksymalne wymiary nie przekraczające 3,15 m jeśli chodzi o szerokość i masa jest też pewnym ograniczeniem. Większe jednostki nie mają szans, żeby się przeprawić. Nasze wpasowują się idealnie. Są też dwupokładowe. Przy dobrej aurze pasażerowie spędzają czas na otwartym, górnym pokładzie, a w sytuacji gdy pada deszcz czy są chłodniejsze dni, mogą zejść pod pokład.
Fot. Ryszard Biel

— W tym roku przypada okrągły jubileusz wbicia pierwszej łopaty w Miłomłynie pod budowę Kanału. Czy w związku z rocznicą planujecie jakieś wydarzenia?
— Zawsze interesujemy się wydarzeniami, które promują Kanał. Tak będzie i w tym roku. Skupiamy się na miastach łączących Kanał, czyli Ostródzie i Elblągu, gdzie angażujemy się w wiele projektów kulturalnych i społecznych, ale też będziemy uczestniczyć w obchodach jubileuszu w Miłomłynie.

— Oglądał pan „Milionerów” gdy padło pytanie o Kanał Elbląski? Nawet olsztynianin miał problem z odpowiedzią. Pytanie brzmiało: "Kanał Elbląski to jedyny kanał żeglowny w Polsce, który jednostki pływające pokonują częściowo wodą, a częściowo..." i odpowiedzi do wyboru: na ludzkich ramionach, oślim zaprzęgiem, podwieszone do śmigłowca czy wózkami po szynach. Niby oczywiste, a jednak problem był...
— Rzeczywiście, pośmiałem się. Ale to pokazuje, że mamy jeszcze dużo do zrobienia w kwestii edukacji i promocji.

Rozmawiała Barbara Chadaj-Lamcho

Warto w tym roku poświęcić szczególną uwagę Kanałowi Elbląskiemu (dawniej Oberlandzkiemu – red.), bo przypada właśnie okrągła rocznica jego powstania. Dokładnie 180 lat temu w Miłomłynie Georg Jacob Steenke wbił pierwszą łopatę podczas budowy Kanału. Uroczystości z okazji tej okrągłej rocznicy są planowane w Miłomłynie, gdzie co roku odbywa się rekonstrukcja historyczna tego wydarzenia. Odbędą się w czerwcu br.