Śmierć zamiast ogniska. Oskarżony przeprosił rodzinę 17-letniej Nikoli, która zginęła w wypadku w Ogrodnikach

2024-06-27 13:55:31(ost. akt: 2024-06-27 15:41:29)
Oskarżony Cezary G. przeprosił rodziców zmarłej Nikoli

Oskarżony Cezary G. przeprosił rodziców zmarłej Nikoli

Autor zdjęcia: EG

Chciałbym przeprosić za odebranie życia państwa córce i za to, że nie mogę jej państwu zwrócić. Proszę o wybaczenie — mówił w sądzie do rodziców zmarłej 17-letniej Nikoli z Elbląga oskarżony o śmiertelny wypadek w Ogrodnikach. Matka nieżyjącej nastolatki twierdzi, że tylko wymierzenie Cezaremu G. najwyższej kary będzie dla niej sprawiedliwym wyrokiem.
W Sądzie Rejonowym toczy się proces w sprawie śmiertelnego wypadku w Ogrodnikach, w którym zginęła 17-letnia Nikola z Elbląga, a jej chłopak i pozostała trójka uczestników podróży doznała rozległych obrażeń ciała. Podczas drugiej rozprawy sąd przesłuchał kolejnych świadków, w tym matkę, ojczyma i mieszkańców miejscowości Ogrodniki.
Oskarżony Cezary G. przeprosił rodziców zmarłej Nikoli
Fot. EG
Oskarżony Cezary G. przeprosił rodziców zmarłej Nikoli

Rodzice oskarżonego: Nie wiedzieliśmy, że Czarek miał samochód

Ojczym oskarżonego Cezarego G. zeznał w sądzie, że nie wiedział, aby jego pasierb posiadał samochód; twierdził również, że nigdy nie widział swojego pasierba za kierownicą samochodu.

— Hondę widziałem tylko raz. Czarek nic mi nie powiedział o jej zakupie. Nigdy nie miał prawa jazdy, ale planował zapisać się na kurs. Nie wiem, czy on umie jeździć, nigdy nie widziałem go za kółkiem — mówił przed sądem ojczym oskarżonego.

Pytany przez sąd o problemy oskarżonego z narkotykami, stwierdził, że nie miał świadomości, aby Czarek zażywał narkotyki. I nie zauważył żadnych problemów podczas pobytu w Niemczech, gdzie obaj pracowali na budowie.

— Były z nim problemy wychowawcze, skierowaliśmy go do dwóch ośrodków terapeutycznych — przyznał ojczym.

Sędzia zapytał go też o samochód marki Renault Scenic, którym według zeznań ojca Nikoli Cezary G. miał się poruszać już po tragicznym wypadku. Ojczym oskarżonego odparł, że to jego samochód i że od lipca ubiegłego roku stoi w krzakach bez kół.

Przyznał również, że oskarżony po powrocie ze szpitala dziwnie się zachowywał.

— Gdy wrócił ze szpitala, zachowywał się jakby „rozdwoił się”. Nie zdawał sobie też sprawy z wypadku — stwierdził.

Matka Cezarego G. również stwierdziła, że nie wiedziała, iż jej syn posiada samochód, choć ten stał za ich domem.

— Za domen była prowadzona wycinka drzew i było tam wiele samochodów. Nigdy nie widziałam syna prowadzącego samochód. Raz widziałam za domem czerwony samochód, ale nie wiedziałam, do kogo należy. Myślałam, że to auto kogoś, kto prowadził wycinkę drzew. Nigdy nie widziałam, aby syn prowadził czerwoną hondę. Nie widziałam, że syn ma samochód, nie mówił mi, aby jakiś kupił — zeznała przed sądem.

Kobieta potwierdziła, że miała z Czarkiem problemy wychowawcze. Przyznała też, że stan psychiczny jej syna po powrocie ze szpitala drastycznie się pogorszył.

— Były problemy z Czarkiem. Były w ośrodkach wychowawczo-terapeutycznych. W domu się nie słuchał, w szkole też miał problemy. Nikt z sąsiadów nigdy nie skarżył się na syna. Po wypadku wysłałam Czarka do psychiatry, bo cofnął się rozwoju, zachowywał się jak dziecko. Zjadł obiad, a chwilę później się pytał, kiedy będzie obiad. Po wypadki się załamał i zaczął nadużywać alkoholu. Wcześniej sporadycznie pił piwo z kolegami — mówiła przed sądem.

Świadek: Była cisza na wsi i nagle wielki huk

Z zeznań świadków wynika, że w przeciwieństwie do matki i ojczyma oskarżonego wielu mieszkańców Ogrodnik widziało, jak Cezary G. porusza się czerwonym wyjącym samochodem. Za kierownicą głośnego czerwonego samochodu widział go m.in. świadek wypadku.

— Mieszkam w Ogrodnikach. Oskarżonego znam ze szkoły podstawowej. Nie mieliśmy bliższych kontaktów. Widywałem Czarka jeżdżącego czerwonym samochodem kilka razy przed wypadkiem. Ten samochód był bardzo głośny, słychać go było z daleka. Nie jeździł szybko, ale głośno. Poruszał się po drogach publicznych. Widziałem go jedzącego do Jeleniej Doliny nad jeziorko, w Milejewie i Ogrodnikach. Zazwyczaj jeździł sam — zeznał mieszkaniec Ogrodnik.

I dodał: — Byłem u kolegi i usłyszałem, jak ten warczący samochód zmierza do Milejewa. Usłyszałem głośne uderzenie, a potem następne. Poszedłem zobaczyć, co się stało. Czerwony samochód leżał na dachu. W samochodzie i obok nie było nikogo. Po drugiej stornie ulicy zobaczyłem Cezarego — leżał w rowie i strasznie jęczał. Potem usłyszałem kolejne jęki i zobaczyłem jeszcze jednego chłopaka, który wstał, a później drugiego. Jeden poszkodowany leżał za płotem, a dziewczyna równo z płotem. Gdy do tych młodych dotarło, co się stało, wszyscy zaczęli płakać, ale nie potrafili wypowiedzieć się na ten temat. Nie było z nimi kontaktu realistycznego, aby się dowiedzieć, co dokładnie się stało i kto kierował.

Świadek: Usłyszeliśmy warczący samochód jadący do Milejewa

W sądzie przesłuchana była też inna mieszkanka Ogrodnik.

— Razem z mężem byliśmy na dworze. Był wieczór i było ciemno. Usłyszeliśmy warczący odgłos samochodu jadący z Ogrodnik do Milejewa, a za chwalę jeden wielki trzask. Poszliśmy zobaczyć, co się stało, i udzieliliśmy pierwszej pomocy. Samochód był z 20 metrów od osób, które uczestniczyły w wypadku. Był doszczętnie zniszczony. To było specyficzny samochód, taki sportowy. Gdy jechał, było słychać warkot. Słyszałam od ludzi, że inni też widywali te warczące auto — zeznała kobieta.

Matka zmarłej nastolatki: Chcę najwyższego wyroku

Pod koniec rozprawy oskarżony Cezary G. postanowił wyrazić skruchę i przeprosić rodziców zmarłej Nikoli: — Chciałbym przeprosić za odebranie życia państwa córce i za to, że nie mogę jej państwu zwrócić. Proszę o wybaczenie.
Oskarżony Cezary G. przeprosił rodziców zmarłej Nikoli
Fot. EG
Oskarżony Cezary G. przeprosił rodziców zmarłej Nikoli

Zdaniem matki zmarłej Nikoli przeprosiny oskarżonego nie były szczere i były podyktowane jedynie uzyskaniem niższego wyroku. Już poza salą sądową w rozmowie z dziennikarzami kobieta przyznała, że tylko wymierzenie Cezaremu G. najwyższej kary będzie dla niej sprawiedliwym wyrokiem.

Przypomnijmy, że oskarżonemu grozi kara do 20 lat pozbawienia wolności.