Za katowanie psów pójdą do więzienia. "Działali w sposób umyślny i świadomy"

2017-01-23 16:17:39(ost. akt: 2017-01-23 22:54:06)
— Wina obu mężczyzn nie budzi żadnych wątpliwości - powiedziała sędzia Katarzyna Słyś

— Wina obu mężczyzn nie budzi żadnych wątpliwości - powiedziała sędzia Katarzyna Słyś

Autor zdjęcia: Aleksandra Szymańska

— Przepraszam za tę sytuację, mam nauczkę na całe życie — tyle miał do powiedzenia Radosław M., który w październiku 2015 roku wydał wyrok na swojego psa. Suka została skatowana łopatą przez kolegę mężczyzny. Za ten czyn mężczyźni otrzymali w poniedziałek (23 stycznia) bezwzględne wyroki więzienia.
Sprawa dotyczy wydarzeń z jesieni 2015 roku. To wtedy inspektorzy ds. ochrony zwierząt z Pasłęka dostali anonimowe zgłoszenie o tym, że na posesji Radosława M. znajdują się skrajnie wycieńczone psy. Do Zielonki Pasłęckiej inspektorzy pojechali razem z policją. Na miejscu znaleźli dwa zwierzaki wykazujące oznaki skrajnego zaniedbania. Trzeciego - mieszańca wilczura — znaleziono blisko domu, na polu. Skatowana suczka konała pod stertą gałęzi. Diagnoza lekarza weterynarii była wstrząsająca: suka została pobita tępym narzędziem, miała zdartą kufę i zmasakrowany pysk. Nie reagowała na bodźce zewnętrzne pozostając w stanie agonalnym. Nie udało się jej uratować. Druga suczka była odwodniona i wychłodzona, męczyły ją napady podobne do padaczki. Oba psy były skrajnie wygłodzone, skutkiem czego nastąpił u nich zanik mięśni.

W tej sprawie zatrzymano dwóch mężczyzn: Radosława M., właściciela zwierzaków i jego kolegę Przemysława K. Jeden odpowiadał za znęcanie się nad psami i podżeganie do uśmiercenia jednego z nich, a drugi za usiłowanie zabicia psa. Radosław M. twierdził przed sądem, że starał się ratować psa, który jego zdaniem chorował. — W tym dniu zadzwoniłem do weterynarz do Pasłęka, ale powiedział mi, że nie przyjedzie do mnie, bo jest ciemno a droga do mnie jest fatalna. Kazał, żebym sam przywiózł psa, a ja nie miałem jak. Myślałem, że ten pies już zdycha i kolega powiedział mi, że lepiej go dobić, żeby już się nie męczył — tłumaczył przed sądem swoje postępowanie.
"Ukrócić" cierpienie miała łopata, którą Przemysław K. pobił suczkę. Skatowanego zwierzaka wyniósł z domu na pole, a Radosław M. przykrył psa stertą gałęzi.

W trakcie rozpraw przesłuchano wielu świadków, m.in. pracowników schroniska w Pasłęku, lekarzy weterynarii, a także policjantów, którzy interweniowali w sprawie. Ich zeznania wskazują, że Radosław M. trzymał swoje psy w skrajnie nieodpowiednich warunkach, m.in. w boksach przylegających do budynku gospodarczego, w którym za legowisko służyły im deski, bądź kupczyk słomy na klepisku. Do jedzenia dostawały m.in. obierki z ziemniaków, skutkiem czego były zatrute solaniną - toksyczną substancją, która powoduje zapalenie nerek, a nawet śpiączkę.

Obu mężczyznom za znęcanie się nad zwierzętami groziło do trzech lat więzienia. Prokuratura wnioskowała o karę pięciu miesięcy bezwzględnego więzienia dla Radosława M. i trzech miesięcy więzienia dla Przemysława K. Sędzia Katarzyna Słyś wydała jednak wyrok o wiele surowszy.
— Wina obu mężczyzn nie budzi żadnych wątpliwości. Zwierzę jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia nie jest rzeczą. W tej sprawie brak jest okoliczności uzasadniających, że oskarżeni działali w ekstremalnych warunkach, wobec czego nie można by im przypisać winy. Działali za to w sposób umyślny i świadomy — wskazywała sędzia.
Radosław M. nieprawomocnym wyrokiem został skazany na sześć miesięcy więzienia i pięcioletni zakaz posiadania zwierząt. Przemysław K. ma spędzić w więzieniu rok. Przez osiem lat nie będzie mógł się także opiekować żadnym zwierzęciem. Sąd wobec obu oskarżonych nie mógł zawiesić wykonania kary, bowiem obaj mężczyźni byli już wcześniej karani.

Z wyroku satysfakcji nie kryje Barbara Zarudzka, inspektor ds. ochrony zwierząt z Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia Obrońców Praw Zwierząt w Pasłęku. — Nie spodziewaliśmy się kary bezwzględnego więzienia, a kary w zawieszeniu czy roboty penitencjarne nic nie dają. Mam nadzieję, że ten wyrok sprawi, że coś drgnie w polskim prawodawstwie. Wysyłamy nim sygnał: zero tolerancji dla tego typu zdarzeń. Zwierząt nie można bezkarnie krzywdzić, tak jak ludziom należy im się poszanowanie, opieka i ochrona — kończy Zarudzka.
Aleksandra Szymańska

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (15) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Tin #2166277 | 188.146.*.* 23 sty 2017 16:24

    Jak ktos nie ma serca do zwierzat to Jak moze miec do ludzi? Pomodlmy sie Za tych ludzi.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. BRAWO #2166287 | 81.190.*.* 23 sty 2017 16:31

      dla Pani Sędzi.Tym wyrokiem wróciła mi Pani wiarę w sprawiedliwość.Wierzę ,że przyjdą takie czasy ,że taki zwyrodnialec jeden z drugim dostanie nie mniej niż 5 lat bezwzględnego więzienia.W swoim imieniu BARDZO PANI DZIĘKUJĘ.

      Ocena komentarza: warty uwagi (32) odpowiedz na ten komentarz

    2. KTOŚ #2166291 | 92.60.*.* 23 sty 2017 16:34

      JAK TO, SŁUŻBY ODPOWIEDZIALNE ZA OCHRONĘ ZWIERZAT WIEDZIAŁY W JAKICH WARUNKACH SĄ TRZYMANE PSY I NIC NIE ZROBIŁY....DOPIERO PO CZASIE MÓWIA JAK BYŁO? WSPÓŁODPOWIEDZIALNI SĄ ZA TO CO SIE STAŁO

      Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

    3. axaaxa #2166315 | 83.28.*.* 23 sty 2017 17:02

      Te kary dla dwóch zwyrodnialców są i tak za niskie, ale przynajmniej są to jakieś kary i nie są w zawieszeniu. Serdecznie gratuluję Pani Sędzi empatii!

      Ocena komentarza: warty uwagi (29) odpowiedz na ten komentarz

    4. Carbon #2166334 | 94.254.*.* 23 sty 2017 17:15

      Dziękujemy pani sędzi za sprawiedliwy ( co jest rzadkością w Polsce) wyrok.

      Ocena komentarza: warty uwagi (33) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (15)