Wraca sprawa "Kulawego". Jan R. znowu przed elbląskim sądem

2022-04-06 10:37:20(ost. akt: 2022-04-07 07:48:27)
Jan R. uczestniczył w rozprawie zdalnie

Jan R. uczestniczył w rozprawie zdalnie

Autor zdjęcia: Ryszard Biel

To był jeden z najdłuższych i najdroższych procesów w historii polskiego sądownictwa. Sprawa zamieszanego w podwójne zabójstwo Jana R. wróciła do Elbląga. – Mam nadzieję, że to, co zrobili, będzie męczyć winnych do końca życia – mówi żona jednego z zamordowanych.
Wszystko zaczęło się w Kisielicach w powiecie iławskim, gdzie jeden z domów przy ul. Nadjeziornej zamieszkiwał Jan R. Mężczyzna zasiadał w radzie miejskiej i komisji do spraw bezpieczeństwa rolnika. Miał własną masarnię i spory majątek, którym zdarzało mu się dzielić z potrzebującymi, a wielu mieszkańców Kisielic sporo mu zawdzięczało.

Jan R. w latach osiemdziesiątych uległ wypadkowi, który spowodował paraliż dolnych partii ciała, uniemożliwiając mu samodzielne poruszanie się. To jednak nie przeszkodziło mu w tym, by jakoś w okolicach 1998 wraz ze swoją żoną Elżbietą stanął na czele grupy przestępczej zajmującej się przemytem papierosów.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Sprawa Kulawego wraca na wokandę

Sprawa Kulawego wraca na wokandę


Wkrótce ich działalność rozszerzyła się o handel alkoholem i środkami odurzającymi, które spod Iławy miały trafiać między innymi do Danii, Niemiec, Norwegii i Szwecji. "Kulawy" i jego ludzie zajmowali się też kradzieżami samochodów i wyłudzaniem odszkodowań komunikacyjnych na podstawione osoby. Tak zwane słupy stanowiły najczęściej właśnie ci, którzy byli Janowi R. coś winni.

Szajkę "Kulawego" stanowili głównie młodzi mężczyźni. To przede wszystkim ich rękami Jan R. karał tych, którzy w jakiś sposób mu się sprzeciwiali. A kary te bywały okrutne – ściskanie palców kombinerkami, wbijanie pod paznokcie igieł i szpilek, bicie po piętach, a nawet przewiercanie kości.

Niektórzy przypuszczają, że właśnie takim torturom poddawani byli przed śmiercią dwaj biznesmeni ze Szczecina, z którymi "Kulawy" miał prowadzić interesy związane z przemytem papierosów. Kiedy zaczęli podejrzewać, że Jan R. oszukał ich na sporą sumę, postanowili odwiedzić go w Kisielicach. Ostatnia wiadomość, którą jeden z nich przekazał żonie, mówiła o tym, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Później kontakt zarówno z Jerzym O., jak i Stanisławem B. bezpowrotnie się urwał.

Zatrzymanie i proces


19 listopada 2003 podejrzany o kierowanie groźną grupą przestępczą Jan R. został zatrzymany w swoim domu przy ul. Nadjeziornej w Kisielicach. Mężczyzna usłyszał aż 32 zarzuty – m.in. te dotyczące zorganizowania zabójstwa Jerzego O. i Stanisława B., których ciał do dziś nie odnaleziono.

19 kwietnia 2006 do Sądu Okręgowego w Elblągu wpłynął akt oskarżenia przeciwko zorganizowanej grupie przestępczej, na której czele mieli stać Jan i jego żona Elżbieta. Na ławie oskarżonych zasiadło jeszcze kilkanaście innych osób.

Proces ruszył i miał trwać przez kolejnych pięć lat. Jan R. skutecznie wydłużał go, wykorzystując kruczki prawne. Koszty procesu wciąż rosły – mężczyzna ze względu na swój stan zdrowia mógł przebywać na sali sądowej tylko przez kilka godzin i to w asyście ratowników medycznych, leżąc na specjalnym łóżku.

Jego zachowanie wzbudzało kontrowersje – w sądzie ubliżał wszystkim dookoła, swoje ostatnie słowo podczas pierwszego procesu wygłaszał przez tydzień, a podczas odczytywania mu dożywotniego wyroku pozbawienia wolności, zasnął.

Sprawa wróciła jednak na wokandę. 31 maja 2017 Sąd Okręgowy w Elblągu ponownie skazał "Kulawego" za zorganizowanie zabójstw, ale nie na dożywocie, a na 25 lat więzienia – poszlaki okazały się bowiem niewystarczające, by można było zastosować najsurowszą karę.

To jeszcze nie koniec


Kolejna rozprawa z udziałem Jana R. odbyła się w elbląskim sądzie 6 kwietnia 2022. Na sali sądowej nie zabrakło żon zamordowanych biznesmenów, które występują w roli oskarżycieli posiłkowych.

– Ostatnim razem wszystko wskazywało na to, że to już koniec. Dla nas informacja o rozprawie była wielkim zaskoczeniem. Nie do pomyślenia, że wszystko zaczyna się od początku – mówi pani Henryka.

– To, że nasi mężowie zostali zamordowani, jest potwierdzone, chociaż oskarżeni się nie przyznali, że brali w tym udział i nie udowodniono, kto bezpośrednio uczestniczył w zabójstwie. Wszyscy oskarżeni prawdopodobnie tam byli, ale który bezpośrednio przyczynił się do śmierci naszych mężów? Żaden się do tego nie przyznał – zaznacza pani Lucyna.

I dodaje: – Została nam tylko nadzieja, słyszy się czasami o tym, że sprawiedliwość dosięga sprawców nawet po wielu latach. Winni tej zbrodni nie powinni czuć się bezpieczni, powinni żyć w ciągłym strachu przed tym, że sprawiedliwość ich dosięgnie.

– Dlatego jako oskarżycielki posiłkowe jesteśmy ciągle tutaj – żeby pilnować tej sprawy, składać wnioski i by nic nie uszło naszej uwadze – podkreśla pani Henryka.

W tle akta sprawy
Fot. Ryszard Biel
W tle akta sprawy


Panie przyznają, że kiedy sąd pierwszej instancji skazał Jana R. na karę dożywotniego pozbawienia wolności, a pozostali również dostali wysokie wyroki, poczuły swego rodzaju satysfakcję. Później, kiedy karę dla Jana R. zmniejszono, a pozostali dostali zaledwie po kilka lat więzienia i niektórzy z nich już są na wolności, czuły się zawiedzione.

Ciał pana Jerzego i pana Stanisława nigdy nie odnaleziono. To również nie daje kobietom spokoju.

– Boże Narodzenie, Wszystkich Świętych – a my nawet nie mamy, gdzie zapalić świeczki. Nie możemy krzyża postawić i tablicy informującej, że nasi mężowie zmarli śmiercią tragiczną, bo przecież oskarżeni zaraz zawnioskują o rozkopanie takiego grobu i sprawdzenie, co się w nim znajduje – stwierdza pani Henryka.

I mówi: – Zatrzymałyśmy się w 2003 roku – nie posunęłyśmy się ani trochę dalej, ciągle tkwimy tam, chociaż jesteśmy już o 19 lat starsze.

– Nie ma chwili, by człowiek nie myślał, o tym, co się wtedy wydarzyło. Pocieszam się tylko tym, że ci, którzy zabili, są już teraz w takim wieku, że sumienie ich męczy – że kiedy siadają do stołu z rodziną, to pamiętają o tym, co zrobili. Mam nadzieję, że będzie ich to męczyć do końca życia – kończy pani Lucyna.

Rozprawa została odroczona – nie stawił się oskarżony o zabójstwo dwóch mężczyzn Radosław H., który ma zostać doprowadzony na kolejną rozprawę. "Kulawy" ma odpowiadać za podżeganie. Terminy kolejnych posiedzeń wyznaczono na 11 kwietnia, 18, 23 i 30 maja, a także 6, 20 i 23 czerwca.


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ryszard/1945 #3097057 | 176.221.*.* 7 kwi 2022 16:11

    Widać jak na dłoni pryszcz, jaka jest w naszym kraju kulawa sprawiedliwość.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz