Gmina Pasłęk: Zamiast iść do weterynarza, postanowił sam wyleczyć psa [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]
2022-05-30 10:57:30(ost. akt: 2022-05-30 16:37:53)
Sakówko — niewielka miejscowość koło Pasłęka. Miała tu ostatnio miejsce interwencja pracowników schroniska "Psi Raj”, którzy otrzymali anonimowe zgłoszenie o krwawiącym psie. — Myśleliśmy, że jedziemy już po martwe zwierzę — mówi Barbara Zarudzka, kierownik schroniska.
W piątek 27 maja we wsi Sakówko odbyło się szczepienie psów przeciwko wściekliźnie. Wśród zwierząt podlegających obowiązkowemu szczepieniu była też Buba, chora suczka — z ogromnym guzem na tylnej łapie. Weterynarz odmówił zaszczepienia psa i polecił właścicielowi, aby udał się z nim do gabinetu weterynaryjnego celem postawienia diagnozy i rozpoczęcia leczenia zwierzęcia.
Właściciel suczki postanowił jednak uzdrowić psa na własną rękę. W tym celu użył noża i rozciął narośl znajdująca się na łapie suczki.
W niedzielę 29 maja pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt "Psi Raj" w Pasłęku otrzymali zgłoszenie o krwawiącej suczce, która potrzebowała pomocy. Suczka z otwartą raną była zamknięta na strychu i przytkana płytą, aby nie mogła wyjść.
— Gdy ją zobaczyłam, to nogi mi się ugięły. Widok okropny. Nie wiem, czy ten człowiek chciał wyciąć wszystko i pies mu uciekł, czy specjalne tak to zostawił? — zastanawia się Barbara Zarudzka.
I dodaje: — Jestem bardzo zniesmaczona mieszkańcami wsi, którzy wiedzieli, że ten pies jest chory i cierpi. Nikt tego nie zgłosił — w myśl tego, że na sąsiada się nie donosi.
— Guz nie wyrósł w ciągu jednego dnia, a powiększał się latami. Na brzuchu można nie widzieć guza, ale ona go ciągnęła po ziemi — tłumaczy dyrektorka schroniska „Psi Raj”.
Właściciele nie okazywali emocji podczas interwencji. — Nie było widać po nich żadnej empatii. Nawet nie pytali, skąd jestem — opowiada pani Barbara. Zwierzę zostało odebrane właścicielom i otoczone opieką, a wobec oprawcy rozpoczęło się postępowanie karne.
Przed poważnym zabiegiem, jaki czeka Bubę, należy zrobić wszystkie niezbędne badania. — Sytuacja finansowa schroniska jest tragiczna. Wzięliśmy ostatnio trzy koty — z terenu nienależącego do obszaru działania schroniska — z połamanymi kończynami. Nikt nie reagował, biernie się temu przyglądano — musieliśmy pomóc. To są ciężkie i kosztochłonne przypadki. Suczka ma nie tylko ogromnego guza na tylnej łapie, ale też mniejszego na listwie mlecznej. Przed poważnym zabiegiem, jaki czeka Bubę, należy zrobić wszystkie niezbędne wyniki — w tym biochemię i badanie serca — opowiada Barbara Zarudzka.
Bubę można wspierać TUTAJ.
A przy okazji przekazujemy dobrą wiadomość — pies z gminy Markusy, który został bestialsko potraktowany i nabity na pal, znalazł już nowy dom. — Ma teraz bardzo fajnie — cieszy się pani Barbara. Więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez