Elbląg: Atak maczetą na Topolowej. Według biegłego sprawca był niepoczytalny. W tle pobicie na Hetmańskiej?
2023-07-18 13:15:30(ost. akt: 2023-07-18 13:44:33)
Zakończyło się już śledztwo w sprawie ataku maczetą na Topolowej. Prokuratura chce umorzyć sprawę ze względu na niepoczytalność oskarżonego. Jednak ofiara ataku twierdzi, że jest to „zamiatanie sprawy pod dywan”.
Ul. Topolowa w Elblągu. To tu w sierpniu 2022 roku w samo południe 23-letni Mateusz R., notowany wcześniej za przestępstwo przeciwko zdrowiu miał zaatakować maczetą innego mężczyznę. Zadawał ciosy niebezpiecznym narzędziem w okolice prawego i lewego ramienia, w prawą część brzucha i w okolice lewego ucha. W wyniku tego ofiara doznała rany rąbanej barku lewego z uszkodzeniami mięśni, co skutkowało rozstrojem zdrowia na okres powyżej 7 dni. W trakcie zdarzenia występowało też narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Policjanci zatrzymali 23-latka dopiero trzy miesiące później w miejscu jego zamieszkania. O pomoc w rozpoznaniu sprawcy prosili mieszkańców Elbląga, upubliczniając zapis z monitoringu.
Rok po zdarzeniu prokuratura zdecydowała się złożyć wniosek o umorzenie postępowania. Ma być to spowodowane opinią biegłego, z której wynika, iż sprawca ataku miał być w chwili zdarzenia niepoczytalny. Według niej 23-latek nie mógł rozeznać czynu, którego się dopuścił. Prokuratura nie ujawnia jednak, na co choruje mężczyzna, podkreślając, że są to dane wrażliwe. Prokuratura odmówiła też odpowiedzi na pytanie, czy Mateusz R. w chwili ataku na Topolowej był pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających. Potwierdza jednak, że w chwili opisywanego czynu był on osobą niepracującą.
Nadal podejrzany o usiłowanie zabójstwa
— Formalnie Mateusz R. nadal jest podejrzany o to, że w stanie niepoczytalności usiłował dokonać zabójstwa pokrzywdzonego, powodując u niego powstanie obrażeń ciała. Natomiast nie został skierowany akt oskarżenia tylko wniosek o umorzenie tego postępowania — przekazał Sławomir Karmowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Elblągu.
— Ustalono, że w momencie dopuszczania się tego czynu osoba podejrzana była niepoczytalna, a nasz kodeks karny przewiduje, że w takiej sytuacji umarza się postępowanie i stosuje się środki zapobiegawcze. Teraz sąd rozpozna wniosek. Wtedy też zapadnie decyzja o uwzględnieniu bądź odrzuceniu tego wniosku. Takie umorzenie wiąże się ze stwierdzeniem winy, a decyzję o stwierdzeniu winy może podjąć tylko sąd — tłumaczy Sławomir Karmowski.
Całkowicie przypadkowa sytuacja?
Z akt sprawy nie wynika, aby sprawca i pokrzywdzony znali się wcześniej. Prokuratura potwierdza, że posiada jednak informacje pozaprocesowe, mówiące o tym, iż podejrzany i ofiara mogli znać się z widzenia.
Potwierdza to też osoba, będąca ofiarą ataku maczetą na Topolowej. Jak twierdzi, być może uczęszczali do jednej siłowni.
Potwierdza to też osoba, będąca ofiarą ataku maczetą na Topolowej. Jak twierdzi, być może uczęszczali do jednej siłowni.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Elbląg: Pobicie na Hetmańskiej. W ocenie sądu to nie było zabójstwo
I choć prokuratura twierdzi, że atak na Topolowej był całkowicie przypadkową sytuacją, to zdaniem ofiary powodem całego zajścia była krytyka ochroniarzy pracujących w jednym z elbląskich lokali. Napadnięty 37-latek miał zamieścić negatywną opinię pod postem informującym o sprawie pobicia na Hetmańskiej. W komentarzu odniósł się do osób pracujących w lokalu, w którym tego dnia przebywali uczestnicy i świadkowie głośnego pobicia. Krytyka miała nie spodobać się pracującym tam ochroniarzom i ich bliskim. Zdaniem poszkodowanego wujek sprawcy zdarzenia pracuje z ochroniarzami w jednym zakładzie produkującym drzwi. Ofiara ataku na Topolowej w przeszłości również pracowała jako bramkarz we wspomnianym lokalu.
W rozmowie z nami pokrzywdzony przekazał, że próbowano go również przekupić, by zmienił zeznania. Niepoczytalność Mateusza R. nazywa zamiataniem sprawy pod dywan. I zapowiada, że zrobi wszystko, aby sprawiedliwości stało się zadość. Jego zdaniem nie może być tak, że ktoś próbuje w biały dzień zabić na ulicy i nie ponosi w tej sprawie żadnych konsekwencji.
Co istotne, poszkodowany tuż przed atakiem sam upublicznił swoją lokalizację na profilu społecznościowym. Pochwalił się, że jest w mieszkaniu u rodziców i trenuje.
Mateusz R. wciąż przebywa w areszcie tymczasowym, który został mu przedłużony do października. Wtedy też możemy spodziewać się pierwszej rozprawy sądowej.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez