Pałac w Słobitach wystawiony na sprzedaż. Spał w nim Napoleon. Wada? Spalili i okradli go Sowieci

2023-09-07 08:29:47(ost. akt: 2023-09-07 08:34:31)
Tyle została z pałacu w Słobitach

Tyle została z pałacu w Słobitach

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

Pałac w Słobitach (Schlobitten) należał do ekstraklasy pałaców zbudowanych w Prusach Wschodnich. Nocował w nim Napoleon i cesarz Wilhelm II. Przetrwał ponad 200 lat. Aż przyszli Sowieci. Pałac okradli, a potem spalili.
Pałac w Słobitach (Schlobitten) należał do ekstraklasy pałaców zbudowanych w Prusach Wschodnich. Nocował w nim Napoleon i cesarz Wilhelm II. Przetrwał ponad 200 lat. Aż przyszli Sowieci. Pałac okradli, a potem spalili. Przez kilkaset lat stanowił siedzibę rodową jednego z najznamienitszych pruskich rodów zu Dohna.

Pierwsze pisane informacje o rodzie Dohnów pochodzą z połowy XII wieku. Wtedy ich siedzibą był zamek Dohna koło Drezdna. W Prusach Dohnowie pojawili się za sprawa Krzyżaków. Założycielem pruskiej linii rodu był Stanislaus Dohna, który za zasługi dla zakonu otrzymał kilka wsi w okolicy Morąga i Pasłęka.

Jego syn w 1525 roku otrzymał od Krzyżaków wieś Słobity. W tym czasie siedziba rodowa Dohnów mieściła się w zamku w Morągu. Kolejny z Dohnów w latach 1621-1624 zbudował w Słobitach pierwszy pałac.

Rozbudowano go w latach 1696-1723. Był to jedyny pałac w Prusach z dwukondygnacyjną salą balową. Pałac w Słobitach miał przywilej pałacu królewskiego. Wydzielono w nim specjalne apartamenty przeznaczone wyłącznie do użytku dla króla Prus. Był to wielki przywilej i wyróżnienie.

Pałac w Słobitach był perełką architektury barokowej. Kolejni Dohnowie zgromadzili w nim wspaniałą kolekcję dzieł sztuki.

— Inwentarz pałacowy zbiorów wymienia aż 450 obrazów, z m.in. starą kolekcją rodowych portretów holenderskich. Znajdowały się tu kolekcje cennych mebli, porcelany…, fajansów z Delf, sreber, monet. Bardzo bogate i cenne były zbiory biblioteczne, w połowie XIX wieku liczyły 55 tysięcy wolumenów — piszą Małgorzata Jackiewicz-Garniec i Mirosław Garniec w książce „Pałace i dwory dawnych Prus Wschodnich”. Do 1945 roku była to największa prywatna biblioteka w Europie.

W pałacu bywał Wilhelm II, ostatni cesarz Niemiec. Z Berlina dojeżdżał do zbudowanej specjalnie dla niego stacji w Prakwicach. Po I Wojnie Światowej drewniany budynek dworca przeniesiono z Prakwic do Budwit.

Ostatni właściciel Słobit Aleksander Dohna – Schlobitten w styczniu 1945 roku wywiózł, co mógł, do Niemiec. Resztę rozgrabili w lutym 1945 roku Sowieci. A potem pałac spalili (nie tylko to skradli zresztą Rosjanie). Do 1945 Słobity miały połączenie kolejowe z Ornetą, ale w lipcu 1945 roku Sowieci rozebrali i ukradli tory.

Dla Polski udało się uratować tylko kilka obrazów i trzy cynowe posążki, które znajdują się w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. Z kolei do Muzeum Narodowego trafiło kilka mebli. Wiele cennych rzeczy rozkradli szabrownicy, albo je po prostu zniszczono, jako niemieckie.

Z pałacu pozostały tylko ruiny. Zachował się tylko główny korpus pałacu. Ocalał za to położony kilometr od pałacu folwark. W parku zachowały się lipy i dęby posadzone w 1625 roku.

Pałac w Słobitach ma pewien związek z Bursztynową Komnatą. Jesienią 1944 roku dyrektor muzeum w Królewcu dr Alfred Rhode zaproponował księciu Dohna przechowanie w piwnicach pałacu bursztynowej komnaty. Książę odmówił, tłumacząc, że piwnice są zbyt zawilgocone.

Po wojnie na terenie wsi założono PGR, a zespół pałacowy popadał w coraz większą ruinę, niszczony przez czas i ludzi. Dzisiaj w całości zachowały się jedynie mury obwodowe korpusu pałacu powstałego na planie spłaszczonej litery „H” oraz fragmenty muru galerii bocznych.

Przyjeżdżający przez kolejne lata do rodzinnej posiadłości Aleksander zu Dohna próbował zachęcić władze do rekonstrukcji pałacu, nie przyniosło to jednak rezultatu.

Ostatnim czytelny ślad po Dohnach znajduje się w miejscowym kościele, który powstał w 2 połowie XIX wieku w miejscu starej świątyni. W jednej przybudówce urządzono tam wtedy mauzoleum, do którego przeniesiono trumny zmarłych Dohnów. Kościół w zasadzie nie ucierpiał w 1945 roku.

Potem jednak przez lata niszczał. W latach 80. XX wieku ówczesny proboszcz nakazał zdjęcie płyt nagrobnych Dohnów i wyłożył nimi podłogę przy wejściu do kościoła.

Ocalała natomiast wmurowana w bok kościoła tablica poświęcona mieszkańcom parafii, którzy zginęli na frontach I wojny światowej. Obok chłopskich nazwisk jest tam też wyryte nazwisko księcia Richarda Wilhelma zu Dohna (1843-1916), który w 1914 roku ochotniczo zgłosił do wojska. Pracował w Czerwonym Krzyżu i zmarł na zapalenie płuc w Wilnie.

Teraz te piękne ruiny można kupić. Co i za ile?


W ogłoszeniu podano, że działka liczy sobie 550 tys. metrów kwadratowych, czyli 55 hektarów a ruiny pochodzą z 1680 roku. Odległość ok. 15 km od Pasłęka i ok. 25 km od Elbląga. Można to mieć za 4,472 mln zł. — Teren obejmuje ponad 55 hektarów ziemi z ogromnym potencjałem inwestycyjnym. Znajdują się tu lasy, parki, łąki, pastwiska, drogi, a także stawy — czytamy na stronie agencji pośredniczącej w sprzedaży.

— Pomimo poczynionych tu zniszczeń ruiny pałacu wciąż robią niesamowite wrażenie i przyciągają pasjonatów historii i eksploratorów zarówno z Polski, jak i Niemiec. Mówi się, że w podziemnych tunelach pałacu znajdują się 2 kondygnacje piwnic, w których przed rozgrabieniem ukryta mogła być Bursztynowa Komnata — pisze dalej anonimowy autor, naciągając nieco historię. I dodaje: — Z pewnością byłoby to doskonałe miejsce na pole golfowe, hotel, ośrodek jazdy konnej, usługi agroturystyczne. Koncepcja oraz wykorzystania potencjału tego miejsca pozostaje w gestii nowego właściciela.

Po sąsiedzku można kupić pałac w Dawidach, nazywany niegdyś „Domem wdów”, gdyż zamieszkiwały tu wdowy lub samotne kobiety z rodziny Dohnów. Odnowiony, mieści się w nim teraz kameralny pensjonat. Cena: 5,5 mln za 20 miejsc noclegowych w 2-osobowych pokojach i 4-osobowych apartamentach. W sumie na 600 metrach kwadratowych.

Kto ma więcej pieniędzy, ma jeszcze do wyboru jeden zabytek, tym razem zachowany w całości. Chodzi o XIV-wieczny zamek krzyżacki w podkętrzyńskich Bracinach, gdzie do zagospodarowania jest 12 835 m². Jeszcze w ubiegłym roku można go było kupić za 8 mln, teraz za 12 934,94. W sumie nie wychodzi nawet drogo, bo raptem 934 zł za metr kwadratowy.

— W bezpośrednim sąsiedztwie nieruchomości nie występują źródła zanieczyszczeń lub innych uciążliwości, które mogłyby mieć istotny wpływ na warunki życia ludzi i degradację środowiska — czytamy w ofercie sprzedaży.
Przy okazji można też stać się właścicielem niewielkiego jeziorka, choć trzeba je sobie najpierw odtworzyć. — Zamek posiada własne jezioro, przez które można dopłynąć do centrum Barcian, gdzie znajduje się zabytkowy kościół. Obecnie jezioro jest częściowo zarośnięte / podmokłe, istnieje jednak możliwość odtworzenia zbiornika wodnego — zachęca do kupna właściciel. Wykonano już dopływ i odpływ ze zbiornika wodnego i uzyskano zgodę na wykorzystanie wody do utworzenia jeziora.