Skandal w zakładzie pogrzebowym to zemsta? Były pracownik miał grozić, że zniszczy całą firmę

2023-10-11 11:18:57(ost. akt: 2023-10-11 12:31:48)
Co tak naprawdę działo się w jednym z elbląskich zakładów pogrzebowych?

Co tak naprawdę działo się w jednym z elbląskich zakładów pogrzebowych?

Autor zdjęcia: EG

Kolejny świadek w sprawie grabarza oskarżonego o usiłowanie ograbienia grobów i znieważenia zwłok przesłuchany. Według jego relacji, były pracownik zakładu pogrzebowego, o którym zrobiło się głośno dzięki nagraniu opublikowanemu pod koniec 2022 roku, miał grozić, że "zniszczy całą firmę".
Na środę 11 października w elbląskim sądzie zaplanowano przesłuchanie kolejnych świadków w sprawie jednego z byłych pracowników zakładu pogrzebowego, o którym zrobiło się głośno za sprawą opublikowanego przez Zbigniewa Stonogę video.

We wspomnianym materiale video, które już zniknęło z popularnego serwisu umożliwiającego udostępnianie filmów, Stonoga rozmawiał z panem Erykiem, innym — również byłym już — pracownikiem opisywanego zakładu pogrzebowego.

Rozmówca Stonogi opowiadał w materiale, co miało dziać się w zakładzie — wspominał sytuacje, w których okradane miały być zwłoki, mówił o ciałach leżących bezpośrednio na podłodze, przekazywał, że był świadkiem znieważania zmarłych, których ciała trafiały do zakładu pogrzebowego, w którym przez jakiś czas pracował.

Warto jednak zaznaczyć, że właściciele zakładu pogrzebowego nie usłyszeli żadnych zarzutów. Na ławie oskarżonych usiadł jednak jeden z byłych pracowników firmy. Marek K. usłyszał zarzuty dotyczące usiłowania ograbienia grobów i znieważenia zwłok, ale nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

Więcej na temat zeznań oskarżonego i pierwszej rozprawy w naszym poprzednim artykule.

W środę jeden z przesłuchiwanych — kolejny były pracownik zakładu — wypowiedział się na temat relacji między wspominanym panem Erykiem a oskarżonym Markiem K. — między mężczyznami miał być konflikt. Przesłuchiwany przyznał, że "z Markiem zawsze były problemy" i że "był napiętnowany przez to, że najprawdopodobniej zażywał narkotyki" — te słowa potwierdzają zeznania właściciela zakładu, który podczas poprzedniej rozprawy przyznał, że docierały do niego informacje, że Marek K. przychodzi do pracy pod wpływem środków odurzających, a w związku z tym, że pracował również jako kierowca, mógł stanowić zagrożenie dla siebie i innych. To między innymi dlatego miał zostać zwolniony.

Przesłuchiwany przyznał, że podczas jednego z pogrzebów doszło do komplikacji. To właśnie wtedy według pana Eryka oskarżony miał próbować ograbić zwłoki. Według słów przesłuchiwanego w środę świadka pod trumną miały zaklinować się liny służące do opuszczania jej w dół wykopanego grobu i oskarżony "wskoczył" do niego, by wspominane linki wyjąć na zewnątrz. Przesłuchiwany nie był jednak w stanie ocenić, czy wieko trumny było wtedy naruszone, bo odszedł na bok zapalić papierosa. Gdy wrócił, trumna była w połowie zasypana i żaden z jego współpracowników nie wspominał o tym, by wieko miało być uchylone.

Przypomnijmy jednak, że zgodnie z wynikami eksperymentu procesowego, wieko faktycznie było uchylone – trumna nie była zamknięta śrubami, 1/3 wieka była odsłonięta, a ciało było bezpośrednio przysypane ziemią. Przesłuchiwany w środę były pracownik zakładu zaznaczał jednak, że trumny często nie wytrzymują naporu ziemi. Co innego mówił na poprzedniej rozprawie pan Eryk, który zeznawał, że Marek K., korzystając z okazji, miał otworzyć trumnę i obszukiwać kieszenie marynarki i spodni zmarłego.

O swoich spostrzeżeniach pan Eryk miał poinformować swojego kolegę z pracy, który zeznawał w sądzie w środę. "Wspomniał, że niby Marek miał otworzyć wieko i przeszukać ciało" — zeznał mężczyzna, ale mówił też, że dół pod trumnę wykopany był "na styk" i jego zdaniem nie było możliwości, by manewrować jej wiekiem.

Miał grozić i mówić, że zniszczy całą firmę


Przesłuchiwany w środę były pracownik zakładu pogrzebowego przyznał, że za czasów, gdy w nim pracował, nie był świadkiem znieważania zwłok, a ciała nigdy nie leżały bezpośrednio na podłodze, ale na specjalnych noszach i to maksymalnie przez 3 godziny, do czasu aż zwolniło się miejsce w chłodni.

Mężczyzna dodał, że jego relacje z oskarżonym były nieciekawe — miał podejrzenia, że jest pod wpływem narkotyków, a on takiego środowiska nie tolerował. Mimo wszystko, kiedy pan Eryk dzwonił do niego podminowany, żądając adresu Marka K., ten mu go nie podał. Pan Eryk miał w rozmowie z nim powiedzieć o oskarżonym, że "jedzie go za*****".

Po tej sytuacji miało mieć miejsce kolejne zdarzenie, które wydało się przesłuchiwanemu niepokojące. Kiedy bowiem pracownicy zakładu złożyli do szefostwa pismo, w którym wyrazili jasno, że nie chcą współpracować z panem Erykiem, zadzwonił on do przesłuchiwanego — miał mu grozić i twierdzić, że "zniszczy całą firmę".

Czy ten cały "skandal" to zatem zemsta byłego pracownika na pracodawcy? Są argumenty, które mogłyby na to wskazywać. Niepokoi jednak fakt, który został potwierdzony również przez właściciela zakładu. Podczas poprzedniej rozprawy wyszło bowiem na jaw, że jeden z pracowników zakładu (żaden z wcześniej opisywanych) zrobił w miejscu swojej pracy zdjęcie zwłok nastolatki, która spadła z dachu budynku w Elblągu w ubiegłym roku. Pracownik — również już były — wysłał wspomniane zdjęcie do swojej znajomej, bo... "chciała zobaczyć". Czy takie zachowanie przystoi pracownikowi zakładu pogrzebowego?

Po publikacji relacji z poprzedniej rozprawy do redakcji Dziennika Elbląskiego zadzwonił właściciel opisywanego zakładu pogrzebowego, który twierdził, że wspomniana wyżej informacja to "żaden drastyczny fakt" i żądał, by zaznaczyć w tekście, że zdjęcie zostało wykonane, gdy zmarła była ubrana i przygotowana już do pogrzebu. "Przecież podczas pogrzebu ludzie też robią zdjęcia" — mówił nam właściciel zakładu. Naszym zdaniem jest jednak duża różnica między rodziną i bliskimi robiącymi zdjęcia podczas pogrzebu a pracownikiem zakładu pogrzebowego, który fotografuje zwłoki, by wysłać zdjęcie swoim ciekawskim znajomym.

Kolejna rozprawa już w poniedziałek 16 października.


Już jest! Najnowsze wydanie Tygodnika Dziennik Elbląski. Nasza gazeta jest dostępna w sprzedaży przez cały tydzień, zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej.


Dziennik Elbląski znajdziesz w salonach prasowych, sklepach, na pocztach i stacjach Orlen, a także bez wychodzenia z domu na www.kupgazete.pl.

Co znajdziesz w najnowszym numerze?

Informacje z Elbląga i powiatu elbląskiego: Bądź na bieżąco z tym, co dzieje się w Twoim regionie.

Kalendarz imprez: Planuj swój wolny czas z naszym kalendarzem imprez, aby nie przegapić żadnej atrakcji, sprawdź najciekawsze wydarzenia w Elblągu.

Wiadomości sportowe: Śledź relacje z wydarzeń sportowych, kibicuj drużynom z Elbląga!

Program TV: Nie przegap ulubionych programów telewizyjnych.

Krzyżówka: Rozwijaj umysł i baw się przy naszej krzyżówce. Ciekawe hasła i zagadki czekają!

Gdzie nas znaleźć?

Wersja papierowa tygodnika Dziennik Elbląski: W sprzedaży przez cały tydzień w salonach prasowych, sklepach, na pocztach i stacjach Orlen.

Wersja elektroniczna: Dostępna bez wychodzenia z domu na www.kupgazete.pl.

Śledź Dziennik Elbląski i bądź na bieżąco z tym, co dzieje się w Elblągu i powiecie elbląskim.



W powiecie braniewskim Dziennik Elbląski ukazuje się razem z Gazetą Braniewską IKAT.



Czytaj e-wydanie
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


KONFERENCJA GOSPODARCZA ELBLĄG'23: RELACJA