Pan Jerzy mieszkał w walącym się domu. Pomogli mu zwykli ludzie

2023-12-01 17:35:11(ost. akt: 2023-12-03 14:26:31)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Mieszkańcy Braniewa i powiatu braniewskiego niewątpliwie mają wielkie serca i są bardzo empatyczni. Kiedy władze gminy zawiodły, panu Jurkowi, który mieszkał w walącym się domu, pomogli „zwykli” ludzie — to dzięki nim nie zamarznie tej zimy.
Jeszcze w październiku tamtego roku wójt gminy Braniewo obawiał się o przyszłość mieszkańców, zbliżała się zima, a węgiel, chociaż był dostępny, był bardzo drogi. — Nie słyszę od mieszkańców, że mają problem, żeby węgiel znaleźć, chodzi o to, że jest drogi i zwyczajnie ich na niego nie stać — mówił w rozmowie z nami jesienią 2022 Jakub Bornus.

Pan Jerzy mieszkał w domu w lesie, od lat budynek jest w tragicznym stanie
Fot. archiwum prywatne
Pan Jerzy mieszkał w domu w lesie, od lat budynek jest w tragicznym stanie

Szkoda, że nie wykazał się podobnym poziomem empatii wobec pana Jerzego, który — gdyby nie interwencja ludzi dobrej woli — mógłby tej zimy zwyczajnie zamarznąć albo zginąć pod gruzami walącego się domu, który był jego jedynym schronieniem. Pan Jerzy to 65-latek, który od kilkunastu lat mieszkał w ruinie, na szczęście jego los nie był obojętny osobom, które zdecydowały się mu pomóc. Teraz ma bezpieczne lokum i co najważniejsze — dach nad głową — ale nie jest to zasługa władz gminy.

— Gmina, to kromki chleba dla człowieka nie da — mówi krótko pan Marcin, który pana Jerzego poznał, będąc dzieckiem. — Często zaglądaliśmy do niego z bratem, jeszcze jak to wszystko w miarę wyglądało, o ile można tak powiedzieć, bo to nigdy dobrze nie wyglądało — tak nasz rozmówca komentuje stan budynku, który był domem dla pana Jurka. — Teraz, jak tyle śniegu napadało, to najprawdopodobniej na dniach się to wszystko zawali — dodaje.

Pan Marcin, jak sam przyznaje, wielokrotnie prosił władze gminy Braniewo o interwencję. — Nie chciałem przecież od razu nowego mieszkania dla pana Jurka, ale żeby chociaż tam pojechali, zobaczyli, w jakich warunkach on żyje, a oni nie chcieli nawet zdjęć oglądać. Gdyby ich jego los zainteresował, to chociaż wysłaliby na miejsce pracownika socjalnego. Ale wójt stwierdził, że są ludzie w gorszych sytuacjach — prosiłem nawet, żeby mi pokazał takich, którzy mają gorsze warunki mieszkaniowe, bo przecież do ruiny pana Jurka było strach wejść, a co dopiero tam mieszkać — przyznaje pan Marcin.

— Prosiliśmy chociaż o jakiś kontener, w którym mógłby przetrwać zimę — z tego domu w lesie, w którym mieszkał, przecież już niewiele zostało — właściwie było tam tylko jedno pomieszczenie, z którego pan Jurek nieba nie widział, ściany pozostałych już się zawaliły. Ten chłop ani razu nie poszedł do Urzędu Gminy prosić o żaden zasiłek, przez tyle lat sam sobie radził — to zbierał grzyby, to komuś w czymś pomógł i jakoś sobie ciułał, by przeżyć — stwierdza nasz rozmówca.

Fot. archiwum prywatne

Fot. archiwum prywatne

Tak jeszcze do niedawna mieszkał pan Jurek. Wiosną i latem można było jakoś przeżyć, ale niskie temperatury, intensywne opady śniegu i budynek, który w takich warunkach pogodowych jeszcze bardziej niż zwykle grozi zawaleniem, stanowiły problem, którego nie dało się „przeskoczyć”
Fot. archiwum prywatne
Tak jeszcze do niedawna mieszkał pan Jurek. Wiosną i latem można było jakoś przeżyć, ale niskie temperatury, intensywne opady śniegu i budynek, który w takich warunkach pogodowych jeszcze bardziej niż zwykle grozi zawaleniem, stanowiły problem, którego nie dało się „przeskoczyć”

Kinga Redyk ze Stowarzyszenia Otwarte Serca dowiedziała się o „człowieku z lasu” właśnie od pana Marcina, w kwietniu tego roku, kiedy największym zagrożeniem dla pana Jurka nie był mróz, ale głód. Udało się wówczas dzięki zbiórkom zabezpieczyć 65-latka na kilka miesięcy, między innymi w żywność długoterminową.

Problem jednak powrócił wraz z kolejnym sezonem jesienno-zimowym, który pan Jurek znów musiałby w nieludzkich warunkach jakoś przetrwać. Niestety jeżeli chodzi o mieszkanie socjalne, mężczyzna jest zdyskwalifikowany, jest bowiem jednym z dziewięciu współwłaścicieli lokalu mieszkalnego, który zamieszkuje jednak rodzina jego zmarłego brata, a pan Jurek nie chce nikomu komplikować życia.

— Szkoda jednak, że władze gminy nie postanowiły pomóc mu w inny sposób — pokierować nim, doradzić, przyłączyć się chociaż do naszego apelu, kiedy na własną rękę szukaliśmy dla pana Jurka bezpiecznego lokum. Teraz kiedy organizowaliśmy niezbędne wyposażenie, ludzie mówili, że „gmina dała mieszkanie, to mogła je też umeblować” — ale prawda jest taka, że od gminy pan Jurek nie dostał pomocy — pomogli „zwykli” ludzie, którym jestem ogromnie wdzięczna — mówi pani Kinga ze Stowarzyszenia Otwarte Serca. — Teraz mamy już wszystko — reakcje ludzi były natychmiastowe, jak tylko informowałam, że czegoś potrzebujemy, po kilku minutach pojawiał się ktoś gotowy do pomocy. Jestem dumna z naszych mieszkańców — dodaje.

Teraz pan Jurek ma do dyspozycji małe, ale bezpieczne lokum, w którym spokojnie przeżyje tę zimę
Fot. archiwum prywatne
Teraz pan Jurek ma do dyspozycji małe, ale bezpieczne lokum, w którym spokojnie przeżyje tę zimę

Pan Marcin nadal odwiedza pana Jurka, teraz już w jego nowym lokum, którego użyczył potrzebującemu człowiek o wielkim sercu.

— Tutaj warunki też nie są idealne — nie ma wody i łazienki, ale jest piec, dzięki któremu jest ciepło i żarówka, więc książkę poczytać można. Będziemy działać dalej, żeby poprawić warunki pana Jurka. Niebawem powinien dostać emeryturę, więc na pewno będzie mu lżej, skoro przez tyle lat radził sobie bez żadnych stałych dochodów — mówi pan Marcin.

I dodaje: — To człowiek z lasu, lubi ciszę i spokój, nadal wraca do swojego „domu”, ale ważne, że już tam nie mieszka, ma cztery ściany i dach nad głową.

Skąd taka postawa u władz gminy Braniewo? Czy sytuacja pana Jerzego naprawdę nie wymagała ich interwencji? Dlaczego wójt martwi się o mieszkańców, których nie stać na opał, ale nie znalazł sposobu (albo nawet nie szukał), by pomóc starszemu schorowanemu człowiekowi, któremu dom walił się na głowę? Zapytaliśmy o to w Urzędzie Gminy. Udało nam się już porozmawiać z wójtem, który zadzwonił do nas zaraz po otrzymaniu wiadomości z pytaniami.

— Pan Marcin przyszedł do nas, wyartykułował swoje potrzeby i wyszedł, a teraz nas rozlicza. To tak nie działa. Poinformowałem pana Marcina, że jeżeli zorganizuje akcję charytatywną na rzecz pana Jerzego, to my oczywiście się włączymy — powiedział w rozmowie z nami Jakub Bornus, zaznaczając, że sytuacje, w których ktoś z mieszkańców prosi Gminę o pomoc, zdarzają się bardzo często.

— Ostatnio mieliśmy zbiórkę na rzecz chorej dziewczynki, to nie Gmina zajęła się organizacją wydarzenia charytatywnego, ale włączyliśmy się w te działania, bo niestety nie mamy takich zasobów ludzkich, które pozwalałby na podejmowanie się organizacji tego typu wydarzeń. Co nie oznacza, że się w nie nie włączamy — stwierdza wójt, dodając, że w sprawie pana Jerzego nie dano Gminie czasu na reakcję.

Jakub Bornus zapytany o to, co by się stało z panem Jerzym, gdyby mieszkańcy nie znaleźli mu dachu nad głową, odpowiada: — Po pierwsze to on dopuścił do tego, że zniszczył ten dom, po drugie jest współwłaścicielem mieszkania, więc to jest takie trochę na siłę...

Wójt zapowiedział jednak w rozmowie z nami, że w sprawie pana Jurka będzie rozmawiał jeszcze z Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej, chociaż pan Jerzy osobiście o pomoc przecież nikogo nie prosił. Warto jednak dodać, że do nas, „zwykłych” ludzi, apeluje się o to, by reagować, gdy widzimy bezdomnych, nawet alkoholików, zwłaszcza zimą, gdy grozi im zamarznięcie. I co się dzieje, gdy reagujemy? Czy władze gminy nie powinny być w tej kwestii wzorem i dbać o swoich mieszkańców?

Osoby z otoczenia pana Jerzego twierdzą, że od kilku lat stara się żyć w trzeźwości, innego zdania jest między innymi wójt. Podkreślmy jednak, że choroba alkoholowa nie powinna być powodem wykluczenia.

Po publikacji artykułu w najnowszym wydaniu Gazety Braniewskiej otrzymaliśmy oficjalną odpowiedź z Urzędu Gminy w Braniewie, od wójta Jakuba Bornusa, brzmi ona następująco: Zgodnie z prośbą Pana Marcina (przyznanie mieszkania lub zakup kontenera mieszkalnego) sprawdziliśmy sytuację formalno-prawną Pana Jerzego. Pan Marcin został poinformowany o tym, że ze względów formalnych (jest współwłaścicielem mieszkania) nie może być udzielona pomoc w tej formie. Poinformowałem także Pana Marcina, że jeżeli znajdą się osoby, które chciałyby pomóc w formie pomocy sąsiedzkiej lub jakiejś zbiórki, to Urząd Gminy jak najbardziej włączy się w taką pomoc, jednak ze względu na skromny zespół nie jesteśmy w stanie takiej zbiorki sami jako Urząd zorganizować. Informujemy, że doraźną szybką pomocą, jaką mogliśmy zaproponować, jest umieszczenie w noclegowni. Jednak chcąc w jakiś sposób pomóc Panu Jerzemu (w latach poprzednich był objęty pomocą społeczną) zainteresowałem Radnych Gminy tą sprawą, a także sprawa ta była tematem obrad Komisji Komunalnej i Komisji Oświaty, jednak wspólnie z Radą po analizie sytuacji Pana Jerzego nie znaleźliśmy rozwiązania, które mogłoby w szybkim czasie rozwiązać jego problemy mieszkaniowe. W związku z powyższym zgodnie z Radnymi ustaliliśmy, że na chwilę obecną pomocą doraźną zajmie się GOPS Braniewo. Z informacji, jakie posiadam na dzień dzisiejszy Panu Jerzemu został zapewniony lokal. Gmina na prośbę osób pomagających Panu Jerzemu odśnieżyła drogę, aby umożliwić przeprowadzkę. Z Panem Jerzym kontaktował się także pracownik socjalny, który na bieżąco będzie monitorował jego potrzeby.

Wójt dodaje również, że poinformował Radnego z okręgu, w którym pan Jerzy mieszka, że jeżeli będzie potrzeba pomocy z doprowadzeniem wody do lokalu, który obecnie zamieszkuje, jest firma, która może pomóc w tej kwestii nieodpłatnie.

Do tematu będziemy wracać.