Awangarda kontra minispódniczka [ROZMOWA]

2020-07-19 12:00:00(ost. akt: 2020-07-17 09:51:45)

Autor zdjęcia: Kamila Kornacka

Agata Zbylut i Iwona Demko to współautorki projektu #KONGRESMARZYCIELEK, którego finał już w przyszłym roku w elbląskiej Galerii El. Z artystkami rozmawiamy nie tylko o planowanej wystawie, ale i o kobietach, które są głównym tematem ich twórczości.
— To nie jest wasza pierwsza wizyta w Elblągu.
Agata Zbylut: — Jesteśmy tutaj już po raz trzeci. Pierwszy raz przyjechałyśmy do Elbląga na zaproszenie Kariny Dzieweczyńskiej, kuratorki Galerii El, aby przygotować projekt wspólnej wystawy. Siedziałyśmy w biurze i oglądałyśmy publikacje. W jednej z nich obok dokumentacji rzeźb, znalazły się również prywatne zdjęcia elblążanek i elblążan z lat 60. i 70. Obie jako artystki posługujemy się fotografią, mamy profile na portalach społecznościowych, więc od razu spodobał nam się pomysł, by powtórzyć zdjęcia z minionych lat, kiedy te rzeźby były traktowane bardziej bezpośrednio. Awangardowe myśli i idee zazwyczaj trudniej komunikują się ze społeczeństwem. Odbiorcom często może się wydawać, że rozumieją lepiej takie rzeźby, które przedstawiają coś znanego, konkretną postać, czy wydarzenie. Trudniej natomiast jest im zrozumieć abstrakcję. Materialnie zaś te formy przypominają elementy DIY (do it yourself — zrób to sam — przyp. red.), które w tamtym czasie wiele osób wyczarowywało sobie na swoich podwórkach. Były to m.in. spawane bramy, czy kwietniki, które też zostały pomalowane farbą olejną. Czyli z jednej strony idea rzeźb może była odległa, ale materia była już oswojona. Dlatego osoby ze zdjęć zachowywały się w stosunku do tych form w bardzo przyjacielski sposób — podchodziły do nich, dotykały — zapominając o tym wyuczonym dystansie, który nie pozwala nam dotykać dzieł sztuki., ale nie można jej dotknąć. Stwierdziłyśmy, że fajnie będzie powtórzyć te sytuacje, ale angażując w to nowoczesne sposoby funkcjonowania zdjęć, które zamiast w domowych albumach, bardzo często są publikowane na portalach społecznościowych

Iwona Demko: — Ukończyłam Wydział Rzeźby ASP w Krakowie i teraz tam pracuję. Dla mnie to medium nie było wyborem przypadkowym, ale płynącym z serca. Kiedy zobaczyłam elbląskie formy przestrzenne, to właśnie z nimi chciałam pracować. Karina opowiadała nam o tym, że te prace tak wrosły w otoczenie elblążanek i elblążan, że prawie ich już nie zauważają. Archiwalne zdjęcia są jednak naprawdę urzekające, widać na nich kontakt ludzi z formami przestrzennymi. Ubolewam nad tym, że rzeźba nie zawsze jest doceniana. Kiedy myśli się o sztuce, jako pierwsze przychodzi zwykle do głowy malarstwo, a dopiero na szarym końcu rzeźba. Może wpływa na to właśnie brak bliskiego kontaktu z tym medium. Na tych zdjęciach natomiast ludzie mają z formami bliski kontakt fizyczny. Nie odebrałam ich zachowań jako dewastację, ale pragnienia fizycznej bliskości z rzeźbą i to mnie urzekło.

— Kobieta to zwykle ważny temat waszej działalności artystycznej, jednak nie tym razem.
A. Z.: — W tym przypadku płeć nie jest najważniejsza, bo zapraszamy do udziału w projekcie każdego. Ważne są zdjęcia, rzeźby i interakcja z nimi. Podeszłyśmy do form w taki sposób, jakbyśmy samie nie czuły bariery, która wynika ze znajomości historii sztuki. To dosłownie powtórzenie sytuacji z lat 60. i 70. Zauważyłyśmy też, że na archiwalnych zdjęciach ludzie byli bardzo elegancko ubrani. Nic dziwnego, kiedyś robiło się zdjęcia w szczególnych momentach. Pomyślałyśmy o tym, by tę konwencję również zachować — ładnie się ubrać, wręcz wystroić. Ta elegancja w naszym wykonaniu jest nawet przesadna — za krótkie spódnice, za wysokie szpilki — by tę sytuację przerysować. Pamiętam, że pierwsze publikacje tych naszych fotografii spotkały się z dwojakim przyjęciem. Pojawiły się głosy naszych kolegów artystów, którzy poczuli, że połączenie awangardowej myśli z minispódniczką, to coś, czego nie są w stanie zaakceptować.

— Nie boicie się zatem reakcji elblążan?
A. Z.: — Te reakcje są bardzo pozytywne! Zazwyczaj kończą się na miłej wymianie zdań lub wspólnej fotografii.

I. D.: — Myślę, że gdybyśmy ubrały się tak, jak ubieramy się na co dzień i zrobiły sobie zdjęcia, to nikt by na nie nie zwrócił uwagi, nie zastanowił się, po co je robimy. Jest to bardziej intrygujące, kiedy wyglądamy nieco dziwnie. Gdy sytuacja jest mniej oczywista, to każdy bardziej zwraca na nią uwagę i zastanawia się, o co chodzi. Poza tym robiąc sobie zdjęcie z rzeźbą, mając na sobie odświętny strój, zaznaczamy, że sytuacja jest ważna, bo odświętnie ubieramy się w sytuacjach, które mają dla nas znaczenie. Tutaj świętujemy nasze spotkanie z rzeźbą i pokazujemy, że jest ono warte włożenia wyjątkowych kreacji.

A. Z.: — Tu wchodzi też wątek feministyczny, bo ubranie jest silnie powiązane z pozycją osoby, która je nosi. Strój wskazuje nie tylko na status społeczny, ale też m.in. na to, jakie dana osoba ma aspiracje. Wiemy, że ci, którzy ubierają się zbyt elegancko do sytuacji, często robią to po to, by poczuć się lepiej. Osoby, które czują się pewnie z własnym wyglądem, mogą pozwolić sobie na więcej nonszalancji. Łatwo to zauważyć porównując, jak ludzie się ubierają w różnych sytuacjach, miastach i środowiskach. Wygodne ubrania noszą kobiety w tych krajach, w których ich pozycja społeczna jest lepsza. Im status kobiet jest gorszy, tym wyższe są ich szpilki i tym mniej wygodne noszą ubrania.

I. D.: — Muszą się podobać, bo ich życie nie należy do nich. Możliwe, że nie mają własnego zaplecza ekonomicznego, a ich sytuacja finansowa uzależniona jest od mężczyzny, z którym są związane. Im kobieta jest bardziej niezależna, tym mniejsze znaczenie ma dla niej to, że musi się komuś podobać.

Obrazek w tresci

— Wy macie na sobie wysokie szpilki i krótkie spódniczki. Czy to oznacza, że sytuacja społeczna kobiet w Polsce nie jest dobra?
A. Z.: — Dobrze nie jest, na pewno jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. W nas jest jednak taka czułość do dziewczyn, które bardzo się starają. Tak bardzo, że ich duże usta czy biusty są powodem drwin. Jednak zachowanie tych dziewczyn jest absolutnie racjonalne. W ten sposób kobiety dostosowują się do warunków, w jakich żyją. Zawody mocno sfeminizowane są również gorzej opłacane. Kobiety często nie są w stanie znaleźć takiej pracy, która pozwoli im np. wziąć kredyt i kupić mieszkanie. Szukają więc takich sposobów, które im to umożliwiają. Może to wyglądać nieracjonalnie dla kogoś, kto ma wyższą pozycję społeczną, ale z mojego punktu widzenia jest to w pełni uzasadnione.

I. D.: — Jestem fanką szpilek od bardzo dawna i myślę, że pozostanę nią do końca życia, mimo świadomości feministycznej, którą posiadam. To, że jestem feministką, nie oznacza, że muszę wyrzucić szpilki, zrezygnować z malowania się, czy upiększania w jakimkolwiek stopniu. Nie jest dla mnie problemem wyjście bez makijażu i w byle jakim stroju, ale są momenty, gdy chcę założyć buty na wysokim obcasie, bo ja się sobie sama bardzo w nich podobam. Dla mnie te dwie rzeczy mogą funkcjonować obok siebie, jedna nie wyklucza drugiej. Czym innym jest, sytuacja kiedy nie jestem w stanie wyjść bez makijażu do sklepu, bo jestem tak zniewolona tym, że muszę perfekcyjnie i doskonale wyglądać każdego dnia. Dla mnie wolność jest wtedy, kiedy nie muszę dopasowywać się do jakiegokolwiek schematu.
Oprócz tego na archiwalnych zdjęciach z formami przestrzennymi podobał mi się wątek chłopaków, którzy się na nie wspinają — chłopaków łobuziaków. Chłopcy mają dużo większe przyzwolenie na to, żeby być niegrzecznymi. Dziewczyny powinny być grzeczne. Nie powinny w szpilkach wspinać się na rzeźby, bo jedno z drugim się kłóci.

— Spędziłyście w Elblągu trzy dni, czym się zajmowałyście?
A. Z.: — Głównie fotografowaniem, ale wchodziłyśmy też w interakcje z mieszkankami i mieszkańcami. Rozmawiałyśmy i opowiadałyśmy o projekcie, który swój finał w postaci wystawy w Galerii El będzie miał jesienią 2021 roku. Zapraszamy serdecznie na otwarcie wystawy, na której oprócz naszych fotografii, znajdą się też archiwalne oraz współczesne zdjęcia osób, które sfotografują się z jedną z rzeźb. Zdjęcia przysyłać można na adres galeria-el@galeria-el.pl lub opublikować w mediach społecznościowych z #kongresmarzycielek. Odnajdziemy je po hasztagu i skontaktujemy się z ich autorkami i autorami.

I. D.: — Zdjęcia będą stanowić również swego rodzaju dokumentację form przestrzennych. To też poniekąd akcja edukacyjna, chcemy zadbać o ich merytoryczny opis w Wikipedii — uzupełnić już istniejące wpisy, dodać pozostałe informacje i zdjęcia, jednym słowem — reanimować i reaktywować rzeźby.

Kamila Kornacka

Więcej informacji na temat projektu znajdziecie tutaj.


Czytaj e-wydanie
Dziennik Elbląski zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl